Cena srebra wynosi dziś nieco ponad 22 USD za uncję. To dużo czy mało? Zważywszy, że do lat 60-tych jego cena nie przekraczała 1 dolara to całkiem sporo. Jeżeli jednak dobrze przyjrzymy się historii notowania tego kruszcu, zaważymy pewną anomalię w okolicach 1980 roku. Tak… to właśnie byli bracia Hunt.
Zanim jednak nastąpił kluczowy rok 1980, Nelson Bunker Hunt i William Herbert Hunt, synowie teksańskiego potentata naftowego, interesowali się przede wszystkim ropą naftową. Swoją uwagę skierowali ku srebru dopiero w efekcie kryzysu naftowego, przedłużającej się wojny w Wietnamie i rosnącego ryzyka inflacji. Nie bez znaczenia był także fakt, że w 1971 roku prezydent Nixon oddzielił dolara od złota, otwierając bankowi centralnemu drogę do potencjalnie nieograniczonego dodruku pieniądza.
Wprowadzona w 1933 r. prohibicja na złoto zakończyła się dopiero w 1974 r., toteż chcąc ochronić rodową fortunę przed rosnącą inflacją, bracia Hunt zaczęli inwestować w kontrakty terminowe na srebro. Na początku były to „symboliczne” ilości rzędu 5-10 tys. uncji. W latach 1970-1973 kupili łącznie 200 tys. uncji srebra. W tym czasie cena kruszcu wzrosła z 1,5 do 3 USD.
Tajemniczy inwestor z Texasu
Pierwszego dużego zakupu bracia Hunt dokonali w grudniu 1973 r. Nabyli oni wówczas 20 mln uncji. Do kwietnia 1974 roku w ich posiadaniu znajdowało się już 55 milionów uncji srebra, co stanowiło 8 proc. światowej produkcji kruszcu. Tym, co wyróżniało ich od innych inwestorów był fakt, że bracia Hunt realizowali kontrakty terminowe – odbierali fizyczne srebro w postaci sztab.
Wciąż nie byli na tyle duzi, by ktoś przejmował się ich działalnością, jednak zaczęli mieć pierwsze obawy. Bracia Hunt obawiali się przede wszystkim konfiskaty metalu, na podobieństwo tej, jaką przeprowadził Roosevelt w 1933. Popadli także w konflikt z władzami, odmawiając umieszczenia agenta CIA w spółce zajmującej się wydobyciem ropy w Libii. Potajemnie zaczęli wywozić srebro samolotami, które startowały w Dallas, leciały do Nowego Jorku po kruszec, a następnie do Zurychu, gdzie sztabki umieszczane były w sześciu różnych sejfach.
Najwięksi w historii
Wiosną 1974 r. inwestorzy zaczynali już szeptać o tajemniczym traderze z Teksasu, który kupił więcej srebra w formie fizycznej, niż ktokolwiek inny we współczesnej historii giełd towarowych. Wtedy także Bunker Hunt po raz pierwszy pojawił się na parkiecie nowojorskiej giełdy i udzielił wywiadu magazynowi Barron’s. Powiedział wtedy, że:
„wszystko, co obecnie kupisz w długim okresie, będzie lepsze niż papier. Jeśli nie lubisz złota kup srebro albo diamenty. Albo miedź. Ale niech to będzie coś. Byle głupiec potrafi obsługiwać drukarkę”.
Cena uncji srebra wynosiła już 6 USD.
W 1975 r. Bunker udał się do Teheranu w poszukiwaniu sojusznika. Spotkał się z szachem i ministrem finansów, ale nie udało mu się przekonać ich do wspólnej inwestycji w srebro. Wkrótce później miał się spotkać z władcą Arabii Saudyjskiej, jednak spotkanie to nie doszło do skutku, gdyż król zginął w zamachu.
Kolejnym pomysłem Bunkera Hunta na pozyskanie partnera, była platforma wymiany towarów z udziałem Filipin, które były dużym producentem cukru oraz Arabii Saudyjskiej, która miała do zaoferowania ropę. Transakcja wymianu cukru za ropę miała odbywać się z wykorzystaniem srebra. Przedsięwzięcie nie doszło do skutku, ponieważ Międzynarodowy Fundusz Walutowy nałożył na Filipiny surowe obostrzenia.
Tak duzi, że aż niebezpieczni
W 1978 r. Huntom udało się w końcu nawiązać współpracę z Saudyjczykami. Wspólnie z dwoma biznesmenami z Bliskiego Wschodu założyli spółkę International Metal Investment, która już w czerwcu następnego roku otworzyła kontrakty opiewające na 43 mln uncji srebra z terminem dostawy na jesień. Coraz większa skala działalności braci Hunt przykuła uwagę innych inwestorów, którzy ściągnęli na rynek srebra. Wkrótce cena metalu osiągnęła 16 USD, a operatorzy giełd zaczęli niepokoić się liczbą otwieranych pozycji w kontraktach na srebro – zwłaszcza tych, zakończonych realizacją fizycznej dostawy. Nowojorski Comex i chicagowska Board of Trade dysponowały łącznie kwotą 120 mln uncji srebra.
Nadzorca rynku kontraktów spotkał się z Bunkerem Huntem i poprosił o odsprzedanie części srebra. Bunker odmówił i powiedział, że zamierza kupować jeszcze więcej srebra, które następnie będzie chciał odebrać fizycznie.
Kiedy dodatkowo wyszło na jaw, że srebro Huntów wywożone jest do Europy, na rynku pojawił się popłoch. Chicagowska giełda podniosła wysokość depozytów wymaganych do otwarcia kontraktów na srebro. Ograniczyła także liczbę otwartych pozycji do 3 mln uncji na jednego inwestora.
Wrogowie publiczni
W styczniu 1980 r. giełda towarowa Comex ograniczyła maksymalną ilość kontraktów do 10 mln uncji na inwestora. 17 stycznia cena srebra osiągnęła poziom 50 USD. Srebro zgromadzone przez braci miało wartość 4,5 mld USD, przy czym z uwagi na fakt, że jego duża część kupiona była po znacznie niższych cenach, zysk przekraczał 3,5 mld USD. Było to więcej niż ich ojciec zarobił na ropie przez całe swoje życie. Jednak problemem był odbiór reszty srebra.
21 stycznia Comex zawiesił handel srebrem, pozwalając wyłącznie na zlecenia zamykania kontraktów. Srebro spadło o 10 USD, utrzymując się do końca stycznia na poziomie 34-39 USD. Korzystając z atrakcyjnej ceny, drobni inwestorzy zaczęli masowo pozbywać się srebra w postaci monet, sztućców i innych przedmiotów wykonanych z tego metalu. W ten sposób bracia Hunt zdołali jeszcze pod koniec lutego odebrać 26,5 milionów uncji na giełdzie w Chicago.
Wspólnie z szejkami z Bahrajnu i Kuwejtu, Huntowie utworzyli kolejną spółkę Gulf Precious Metals, której kapitał miał wynieść 500 mln USD. Teksańczycy mieli wnieść 20-procentowy udział. W świecie inwestycyjnym zaczęły krążyć plotki, jakoby Huntowie przymierzali się do zakupu jednej z największych firm paliwowych – koncernu Texaco.
Wtedy wydarzyło się coś, co zaważyło na losie braci Hunt – szef FED Paul Volcker podniósł stopy procentowe z 11 do 20 proc. Dla braci oznaczało to zwiększony koszt pożyczek w momencie, gdy posiadali otwarte pozycje na ok. 60 mln uncji. Spadła także cena srebra z 35 do 21 USD. Bunker wierzył jednak, że cena odbija i odmawiał zamykania pozycji.
Srebrny czwartek
Rynek srebra załamał się w czwartek, 27 marca 1980 roku, kiedy to bracia zmuszeni zostali do pozbycia się srebra za 100 mln USD, zbijając cenę z 15,8 do 10,8 USD. O 25,4 proc. spadł także Dow Jones Industrial Average. W poszukiwaniu pomocy bracia Hunt trafili do Paula Volckera, który w obawie o stabilność amerykańskiego systemu finansowego zgodził się na udzielenie im kredytu w wysokości 1,1 mld USD, pod zastaw udziałów w spółkach paliwowych, sztabek srebra oraz największej na świecie hodowli koni wyścigowych Bunkera.
Koszty obsługi tej pożyczki były gigantyczne. Odsetki wynosiły 180 mln USD rocznie. Choć do końca roku srebro odbiło do 17 USD, w 1981 r. wybory w USA wygrał Ronald Reagan, a w USA zapanowała nowa fala optymizmu. Wkrótce cena srebra spadła do poziomu kilku dolarów, co ostatecznie przypieczętowało los braci Hunt.
W 1988 r. Bunker i Herbert Hunt ostatecznie ogłosili bankructwo. Zostali także oskarżeni i skazani za manipulację na rynku srebra. W efekcie musieli zapłacić 134 mln USD peruwiańskiej firmie wydobywczej, która poniosła straty w wyniku owej manipulacji.
Czego uczy nas historia braci Hunt?
Przede wszystkim tego, że spekulacja niekoniecznie popłaca. Bracia Hunt spokojnie mogli zrealizować swoje zyski w dogodnym dla siebie momencie i ulokować fortunę gdzieś indziej. Jednak ich apetyt na srebro był niepohamowany. Stali się tak duzi, że zaczęli stanowić zagrożenie dla giełd towarowych, a później także i dla całego systemu finansowego.
Stosunkowo łatwo utracili też kontrolę nad swoim srebrnym imperium, ponieważ – podobnie jak wszyscy duzi inwestorzy – byli przekonani, że kredyt to najtańszy, a zarazem najlepszy pieniądz. Owszem – jest najtańszy, ale trzeba z niego korzystać z umiarem. Mając pootwierane tak liczne pozycje z dźwignią i gotówkę zamrożoną w metalu, którego za żadne skarby nie chcieli przecież odsprzedać, narazili się na bardzo wysokie ryzyko, które zmaterializowało się w chwili, gdy FED podniósł stopy procentowe.
Z takim samym zjawiskiem mieliśmy do czynienia pod koniec 2018 roku na Wall Street. Z tą różnicą, że wtedy, w 1980 roku pozwolono bańce pęknąć. Dziś giełda ratowana jest przez luzowanie polityki banku centralnego, a więc sprawienie, by najwięksi gracze z Wall Street nie musieli płacić tak dużych odsetek. Pytanie tylko, czy możemy liczyć na to, że kiedyś sami powiedzą „stop” i zejdą z parkietu? Czy raczej będą chcieli więcej i więcej? Gdzie są granice?
Historia pokazuje także, że obecna cena srebra wciąż jest relatywnie niska. Przy okazji kolejnych zawirowań gospodarczych, ceny złota i srebra wzrastały. Znajduje to odzwierciedlenie w fakcie, że metale uważane są za bezpieczną przystań. I w stwierdzeniu Bunkera, że wszystko jest lepsze, niż papier, a drukarkę potrafi obsługiwać byle głupiec.
Od ponad 10 lat zawodowo związany z rynkiem złota. W Goldenmark odpowiada za przygotowywanie treści, raportów i innych publikacji.