Ten przepiękny, żółty diament o masie 137,27 karatów jest z pewnością jednym z najbardziej znanych diamentów, których nie można obejrzeć. Jego historia znana jest co najmniej od XVII wieku, jednak w latach 20. XX wieku ślad po nim bezpowrotnie zaginął.

Nie wiadomo tak do końca, jak dokładnie trafił on do Europy. Najprawdopodobniej, podobnie jak wiele innych, znanych kamieni z tamtego okresu, pochodził z Indii.
Jeden trop rozpoczyna się od Karola Śmiałego. W połowie XV wieku miał on dać żółty diament do oszlifowania Lodewykowi van Berckenowi – słynnemu, flamandzkiemu szlifierzowi z Brugii. Karol miał mieć go na sobie, gdy poległ w bitwie pod Nancy. Kamień następnie został znaleziony przez szwajcarskiego żołnierza, który sprzedał go za dwa franki myślą, że to szkło. Ostatecznie, przechodząc z rąk do rąk, trafił do skarbca Medyceuszy we Florencji.
Inna wersja mówi, że do Europy kamień trafił dopiero pod koniec XVI wieku, za sprawą Ludovico Castro, portugalskiego gubernatora Goa. I tą drogą trafił w ręce księcia Toskanii Ferdynanda I Medyceusza.
Żadnej z tych wersji nie da się potwierdzić ani wykluczyć. Pewne jest, że w 1657 roku francuski jubiler i podróżnik Jean Babtiste Tavernier znalazł go w posiadłości Ferdynanda II Medyceusza i dokładnie opisał w swoim sprawozdaniu, które uważane jest dziś za pierwszy udokumentowany trop diamentu florenckiego.
Habsburgowie
W 1737 roku ród Medyceuszy wygasł, zaś Wielkie Księstwo Toskanii przeszło w ręce cesarzowej Marii Teresy Habsburg oraz jej męża Francesco Stefano di Lorena. Diament florencki, wraz z innymi klejnotami, trafił do Hofburgu w Wiedniu, gdzie bezpiecznie przeleżał w gablocie, praktycznie do wybuchu I wojny światowej. W 1918 roku powstałą jedyna, znana fotografia diamentu florenckiego, który stanowił wówczas element biżuterii.

Zaginięcie diamentu florenckiego
Wraz z zakończeniem I wojny światowej doszło do niepokojów w Austrii i została proklamowana republika. Na polecenie cesarza Karola I Habsburga, austriacki dyplomata Leopold Brechtold wywiózł kosztowności ze skarbca do Zurychu, gdzie zdeponował je w Szwajcarskim Banku Narodowym. Wkrótce Karol zmuszony został do abdykacji i ucieczki z Austrii.
Będąc pozbawionym majątku zastawił klejnoty, by pozyskać środki na próbę odzyskania władzy na Węgrzech. Gdy jednak plan ten się nie powiódł, w 1921 r. udał się na Maderę, a w czasie jego nieobecności kosztowności wykupione zostały przez Brunona Steinera, byłego doradcę finansowego Franciszka Ferdynanda. Od tego czasu losy kamienia są nieznane.
Teorie i domysły
Istnieje cała masa teorii i plotek dotyczących dalszych losów diamentu florenckiego. Jedna z nich wiąże się z żółtym 99,52-karatowym diamentem, który w 1923 roku został sprzedany na rynku amerykańskim jako „Szach Iranu”. Mówi się, że mógł to być przeszlifowany diament florencki.
O bycie przeszlifowanym diamentem florenckim podejrzewany jest także inny, żółty diament, o masie 81,56 karata, który został sprzedany w Genewie na aukcji w Christie’s w 1981 roku. Trafił on do anonimowego nabywcy telefonicznego, który wylicytował go za kwotę 600 000 franków szwajcarskich.

Od ponad 10 lat zawodowo związany z rynkiem złota. W Goldenmark odpowiada za przygotowywanie treści, raportów i innych publikacji.
Zapisz się do naszego newslettera i uzyskaj dostęp do poradnika "Metale i kamienie szlachetne"
