
Ten niezwykły, bladożółty kamień o masie 55,23 karata, od 1978 roku spokojnie spoczywa w Luwrze. Ale nie zawsze tak było. Sancy gościł na dworach, zdobił głowy monarchów, a raz nawet wylądował w żołądku posłańca…
Jak w przypadku wielu innych, słynnych diamentów, trudno dziś dokładnie określić, gdzie i kiedy diament ten został znaleziony. Z uwagi na rozmiary, kolor i okres, w jakim pojawił się po raz pierwszy w Europie, przypisuje mu się pochodzenie indyjskie. Spekuluje się również, że diament znany dziś jako Sancy, występował wcześniej pod nazwą Balle de Flandres, a jego masa wynosiła 100 karatów. Po raz pierwszy pojawia się w okolicach 1398 roku, kiedy to stanowi część posagu Walentyny Visconti, księżnej Orleanu, która poślubiła Ludwika I.
Kolejna wzmianka o klejnocie pochodzi z okresu oddalonego o 75 lat. Po śmierci Karola Śmiałego, księcia Burgundii, diament trafia w ręce jego kuzyna, króla Portugalii Manuela I. Wnuk Manuela, Antoni de Crato, podczas kryzysu dynastycznego z 1580 roku zmuszony został do ucieczki. Zabrał ze sobą większość klejnotów koronnych, w tym Balle de Flandres. Kolejne lata spędził na próbie pozyskania sojuszników do odzyskania portugalskiego tronu i najprawdopodobniej w tym okresie sprzedał kamień. Tu rozpoczyna się kolejny rozdział historii kamienia.
Seigneur de Sancy

Nicolas de Harlay, seigneur de Sancy był francuskim żołnierzem, dyplomatą, a nade wszystko – kolekcjonerem klejnotów. Niezwykły, żółty diament nabył on około roku 1570 w Konstantynopolu. Kamień następnie przewiózł do Francji, gdzie zainteresował się nim Henryk III.
Monarcha, będąc bardzo wrażliwym na łysienie, wypożyczył kamień od de Harlaya, by ozdobić nim małą czapeczkę, noszoną w celu ukrycia defektu. Na owe czasy przypadł moment największego rozkwitu mody na diamenty na europejskich dworach, więc nikogo nie dziwiła szczególnie ta modna ozdoba.
Sancy pełnił także ważną rolę na dworze Henryka IV. Był nadinspektorem finansów. Wypożyczył królowi klejnot jako zabezpieczenie znacznej pożyczki na wynajem wojska. Jednak posłaniec, który został wysłany z klejnotem, nie dotarł do celu. Najprawdopodobniej padł on ofiarą rzezimieszków. Co ciekawe – choć posłaniec został zamordowany, złodziejom nie udało się znaleźć przy nim niezwykłego diamentu. W późniejszym czasie ciało zostało odszukane i ekshumowane, zaś kamieni odnalazł się… w żołądku posłańca. Człowiek ten, najpewniej chcąc ratować powierzony mu majątek, połknął diament, by uchronić go przed wpadnięciem w ręce rabusi.

Dalsze losy Sancy
Nicholas de Harlay sprzedał diament królowi Anglii Jakubowi I, co potwierdza inwentarz klejnotów z Tower z 1605 roku. Tam pozostał do 1669 roku, a gdy Karol I, syn Jakuba, został ścięty, wdowa po nim – Henrietta Maria – podarowała klejnot Somersetowi, hrabiemu Worcester. Później diament raz jeszcze przeszedł na własność korony angielskiej, jednak po bitwie pod Boyne, Jakub II został zmuszony do odsprzedania go królowi Francji Ludwikowi XIV.
W 1792 roku, wraz z wybuchem Rewolucji Francuskiej, Sancy wraz z innymi klejnotami został skradziony ze skarbca królewskiego w Paryżu. Ponownie pojawił się na rynku w 1828 roku, a jego nabywcą był książę Anatol Demidoffow z Rosji.
W 1906 roku diament zakupił William Waldorf Astor jako prezent z okazji ślubu jego syna Williama z Nancy Langhorne. Lady Astor ubierała klejnot oprawiony w tiarę, na wszelkiego rodzaju uroczystościach. Diament był w posiadaniu rodziny Astorów aż do roku 1978, kiedy to został sprzedany do Luwru za kwotę 1 miliona dolarów. Tam pozostaje do dnia dzisiejszego.

Od ponad 10 lat zawodowo związany z rynkiem złota. W Goldenmark odpowiada za przygotowywanie treści, raportów i innych publikacji.
Zapisz się do naszego newslettera i uzyskaj dostęp do poradnika "Metale i kamienie szlachetne"
