Handel jest stary jak świat. Jest znany, odkąd pierwsi myśliwi doszli do wniosku, że upolują więcej zwierzyny, jeżeli nie będą marnowali czasu na wytwarzanie broni, a po prostu kupią ją. Właśnie z tą historią bezpośrednio związane jest złoto.
Trudne początki
Najprostszą formą handlu, była wymiana dóbr, czyli barter. Myśliwy poświęcał cały czas na polowanie, a broń kupował np. za mięso lub skóry. Tego rodzaju forma handlu jest bardzo dobra, do momentu, gdy okaże się, że włócznia, za którą myśliwy dał nam pół sarny, dla wytwórcy ubrań warta jest tylko ćwierć sarny. Trzeba więc iść do myśliwego, wymienić włócznię na sarnę i dopiero wtedy iść do wytwórcy ubrań, i kupić kieckę z niedźwiedziego futra dla małżonki.
Potrzebne było coś dużo bardziej uniwersalnego, co nie generowało potrzeby wykonywania wielu transakcji, dla osiągnięcia pożądanej wartości. Coś, za co można było kupić po sprawiedliwej cenie zarówno włócznię, mięso, skórę jak i kieckę. Tym czymś przez lata były rozmaitego rodzaju płacidła, czyli pierwotna forma pieniądza – misternie rzeźbione kamyczki czy kostki, ziarenka i inne twory natury, które przeważnie generowały kolejne problemy (np. niszczenie się pieniędzy lub fałszowanie ich kamieniami znalezionymi w ogródku).
Tym, co długie tysiąclecia uregulowało zasady handlu, okazały się metale. Z początku metale nieszlachetne, jak brąz czy żelazo, a później szlachetne – złoto, srebro, rzadziej platyna. Stało się tak dlatego, że metale szlachetne cieszyły się cechami, które czyniły z nich pieniądz doskonały: były łatwe w obróbce, ale trudne do zniszczenia. Były także rzadkie, co zapewniało stabilność. Bo wyobraźmy sobie sytuację, w której pewnego ranka idziemy na zakupy do myśliwego z czterema monetami z brązu, które wystarczały zawsze na zakup sarniego udźca, a tymczasem myśliwy znalazł złoże brązu i stwierdzi, że teraz udziec sarni kosztuje czterdzieści monet z brązu. Jedynie rzadkość i ograniczona podaż zagwarantować mogły stabilność niezbędną do rozkwitu handlu.
Pierwsze pieniądze
Zanim metale przyjęły formę monet, używano do płacenia bryłek lub sztabek. Wymagało to jednak każdorazowo ważenia i docinania metalu, aby wszystko się zgadzało. Było uciążliwe, a portfele w większej mierze przypominały plecaki niż dzisiejsze portfele.
Nie jest dziś do końca pewne, kto pierwszy wpadł na pomysł stworzenia monety, jednak główne hipotezy wskazują na Fenicjan oraz na Greków (niezależenie od siebie). Fenickie miasta Ugarit, Byblos, Sydon i Tyr stanowiły symbol bogactwa, którego źródłem był właśnie handel.
Zachowane są monety z elektrum (stop złota, srebra i niewielkiej ilości miedzi) z VII i VI w. p.n.e., pochodzące z Lidii (tereny dzisiejszej Turcji). Na jednej stronie monety widać wizerunki byka i lwa. Po drugiej znajdują się kwadratowe wgłębienia, które są efektem niedoskonałej techniki bicia. Tego rodzaju „pieczęcie” zaczęto stosować, aby zapobiec fałszerstwom.
Czy złoto dziś nadal ma wartość?
Pytanie jest retoryczne. Choć od 1971 roku nie funkcjonuje już regulowana przez rządy wymienialność pieniądza na złoto, rynek sam ustalił sobie jego cenę w oparciu o popyt i podaż. Jest ona wielokrotnie wyższa niż wówczas, gdy to rządy decydowały o tym, jaką ilość złota odzwierciedla dany nominał. Złoto stało się przedmiotem handlu na giełdach towarowych, aktywem inwestycyjnym, formą lokowania oszczędności, towarem wykorzystywanym w przemyśle czy towarem luksusowym (biżuteria).
Jego cena zmienia się w czasie, uwzględniając rozmaite czynniki, takie jak podaż, sytuacja na rynkach finansowych czy w gospodarkach. W dalszym ciągu złoto pozostaje zdecydowanie silniejszym fundamentem ochrony wartości niż pieniądz fiducjarny, gwarantowany jedynie słowem honoru polityków. W końcu to właśnie na złocie zbudowana została cywilizacja.
Od ponad 10 lat zawodowo związany z rynkiem złota. W Goldenmark odpowiada za przygotowywanie treści, raportów i innych publikacji.