Przejdź do treści
Strona główna » Sztuka historii: Pan Degas

Sztuka historii: Pan Degas

Zamierające w ruchu, piękne tancerki, zatrzymani na ulicy przechodnie, wstrzymana atmosfera wyścigów konnych – umiejętność uchwycenia i utrwalenia magicznych momentów to jeden z głównych motywów twórczości wyjątkowego malarza.

Edgar Degas
Place de la Concorde (1875), Edgar Degas, Fot. Wikipedia.org, Domena Publiczna

Kolekcja doznań wizualnych serwowanych przez Edgara Degasa jest barwna jak jego dzieła. Nieugięty obserwator, dla którego malarstwo rodziło się w głowie i wyobrażeniach, a nie tylko w szkicownikach. Z obrazów codziennego dnia wydobywał doskonałość chwili. Nic nie mogło być dla niego przypadkiem – nawet ruch.

Rysunkowe początki

Być może nastawienie do sztuki i wpływ, jaki wywarł Degas na innych twórców, sprawiło, że malarstwo stało się tak niezwykłym świadkiem schyłku XIX wieku. Artysta urodził się w 1834 roku w rodzinie zamożnego bankiera. Zapewne miało to wpływ na jego pierwszy wybór kierunku kształcenia. Zanim bowiem rozwinął swój talent w słynnej paryskiej Szkole Sztuk Pięknych, był studentem prawa. Początki jego drogi artystycznej naznaczone były bardzo mocnym wpływem Jeana Ingresa, którego poznał dzięki koneksjom swojego ojca.

„Rysuj linie, młodzieńcze, dużo linii. Twórz z pamięci albo natury, w ten sposób zostaniesz doceniony jako artysta” – takie rady mógł słyszeć Degas od swojego pierwszego mistrza. Być może młody Edgar właśnie od Jeana Ingresa nauczył się kompozycji – bezpośredniej, oczywistej, równoczesnej, z uchwyceniem nastroju. Stary klasyk był precyzyjnym rysownikiem. Zwykł mawiać, że rysunek to „uczciwość sztuki”. Degas wziął sobie te rady do serca i na tle współczesnych mu młodych artystów wyróżniał się pełnym oddaniem dla edukacji. Cierpliwie trenował rysunek, by z czasem zacząć pracę dla jednego z najlepszych uczniów Ingresa – Louisa Lamothe’a. Degas nie bał się doceniać i naśladować klasyków minionych dekad.

Portret rodziny Bellellich (1858), Edgar Degas, Domena Publiczna
Portret rodziny Bellellich (1858), Edgar Degas, Domena Publiczna

Poszukiwanie własnej drogi

Za namową Lamothe’a, Degas wyruszył w podróż do Włoch, w trakcie której zachwycił się dziełami Rafaela czy Giotta. Z podróży przywiózł mnóstwo rysunków. Część z nich bazowała na dziełach wielkich malarzy włoskich, a część powstała spontanicznie, dzięki obserwacji napotykanych modeli. Po powrocie do Paryża, Degas stworzył dwa znaczące dzieła: „Dziewczęta spartańskie” (1860) i „Semiramida zakładająca miasto” (1861). To dzieła o tematyce antycznej, które powstały, pod wciąż silnym, wpływem nauk Ingresa, lecz jednocześnie przypadły na okres, w którym malarz intensywnie poszukiwał własnej drogi.

Malarstwo Degasa dojrzewało, zaczynało wymykać się klasycznej formie, sięgając po ówczesnych mu, naturalnych modeli. Coraz mocniej zaczynało też interesować się zjawiskiem ruchu i podejmowaniem prób jego uchwycenia. Jest to szczególnie widoczne po 1861 roku, kiedy to artysta tworzył wiele dzieł opartych na motywie wyścigów konnych.

Mieszczanin pośród bohemy

Własna droga artysty miała także wymiar stricte osobisty. Degas nie wstydził się swojego wykształcenia i pochodzenia z zamożnej, mieszczańskiej rodziny. Nie lgnął do cyganerii i blichtru dziewiętnastowiecznego Paryża. Taka postawa wyróżniała go na tle ówczesnych artystów nowego nurtu. Jednocześnie jako człowiek inteligentny i niezwykle dowcipny zwracał uwagę innych wybitnych osobowości. Szczególnie bliska przyjaźń zrodziła się pomiędzy nim a Manetem. Łączyła ich błyskotliwość i poczucie humoru, lecz dzielił stosunek do otaczającego świata.

Manet karmił się poklaskiem i zachwytem publiczności. Degas gardził uznaniem, zupełnie nie starał się o rozgłos i aplauz dla siebie i swoich dzieł. Nie wstydził się swojego zapatrzenia w Ingresa. Miał świadomość, że jego twórczość jest rezultatem refleksji i studiowania wielkich mistrzów. Uważał, że artysta nie jest w stanie narodzić się sam z siebie.

Lekcja tańca (1875), Edgar Degas, Domena Publiczna
Lekcja tańca (1875), Edgar Degas, Domena Publiczna

Nowa „kawiarniana” elita

Mimo wszelkich różnic, Degas i inni młodzi artyści połączyli swoje siły w Mekce „Salonu odrzuconych” – Paryskiej Café Guerbois przy Grande Grand Rue de Batignolles. To słynne forum burzliwych dyskusji o sztuce przyciągało młodych artystów. Słowny prym wiedli w tym gronie elegancki Manet i osobliwy Degas. Obaj zawsze byli gotowi do celnej, okraszonej kpiącym uśmiechem, riposty. Przyjaciele dominowali niepokornym dowcipem, odznaczali się ironiczną skromnością i dystansem do świata.

Manet, Degas oraz Emil Zola i krytycy, Duranty i Duret, byli filarami, toczonych w Café Guerbois, dysput. Dobrze sytuowany Degas wyrażał wzgardę dla ówczesnych problemów społecznych. Kpił z, popularnych wśród młodych elit, teorii socjalistycznych. Malarz był nieufny w stosunku do otoczenia i nie lubił okazywać uczuć. Często też bywał humorzasty i nieznośny.

Artyści z Café Guerbois mimo różnic temperamentu i usposobienia tworzyli niezwykłą wspólnotę artystyczną – czasem kpili, byli pogardliwi, niekiedy byli ponurakami, nie szczędzili uszczypliwego dowcipu. Najważniejszy był jednak ich wspólny mianownik – sztuka i jej formy – najbardziej pochłaniający temat rozmów i rozważań.

Impresjonista z własną drogą

Malarze z Café Guerbois wspólnie starali się określić dla grupy plan na przyszłość. Brali pod uwagę swoje możliwości finansowe, problemy warsztatowe i planowali nowe wystawy. Występowały oczywiście między nimi pewne różnice np. w obszarze procesu twórczego. Impresjoniści kojarzą się dziś z wyjściem do natury, podglądaniem zmian światła i cieni. Jednak Degas i Manet byli wierni podejściu swoich mistrzów. Reprezentowali stanowisko bardziej zachowawcze. Stronili od pejzażu i często woleli tworzyć w zaciszu pracowni.

Degas widział siebie jako artystę niezależnego, lecz swoje przełomowe i niezwykłe dzieła pokazał pierwszy raz wspólnie z impresjonistami (Manetem, Renoirem, Cézannem czy Pissarrem). Jego „tancerki”, „praczki” i „wyścigi konne” pojawiły się w 1874 roku, na wystawie przy bulwarze des Capucines. Wśród wystawionych wtedy obrazów pojawiło się dzieło „Place de la Concorde (Plac Zgody)”.

Na przykładzie tego dzieła można zaobserwować wyjątkowe i oryginalne podejście Degasa do malarstwa. Artysta jest w nim bowiem obserwatorem, który na płótnie pragnie przedstawić, jakie myśli kojarzą się z widokiem ulicy. Interesuje go plan uchwycenia tematu. Gdy komponuje dzieło, chce przez swój przypadkowy kadr szczegółowo dojść do uogólniania, pokazać typ osób lub miejsca. W jakiś sposób zdaje się zmierzać do abstrakcji, koncentrując się na nieuchwytnej linii i dążąc do wyzwolenia od materii.

Jego malarstwo stało się wypadkową wpływu impresjonistów, szkoły Ingres’a i własnego wyzwolenia artystycznego. Tancerki Edgara Degasa są pełne uroku i uwodzicielskiej tajemniczości. Jednak artysta nie szukał wdzięcznej pozy tańczących dziewczyn, lecz raczej rygoru ich wyszkolonych postaw, ruchów i póz, które mógł utrwalić na zaplanowanym rysunku.

Idea ruchu i dojrzewanie mistrza

Obrazy Degasa są jak poszczególne kadry filmu, jak zaskakujące, intymne i przemyślane zdjęcia. Doskonale wyliczona i precyzyjnie zaplanowana scena była wynikiem godzin obserwacji. Twórca bacznie podglądał tancerki w czasie prób, na lekcjach tańca lub gdy zapadała kurtyna. Następnie w pracowni utrwalał je na papierze lub płótnie, zapisując nie tyle ruch, co wrażenie ruchu, jego moc i ideę.

W czasie swoich obserwacji, wbrew radom kolegów, nie szkicował. Uważał bowiem, że malarstwo rodzi się w mózgu. Toteż po ołówek sięgał wtedy, gdy mógł oddać się jedynie pracy nad obrazem. Z impresjonistami łączyło go zainteresowanie gamą jasnych, czystych kolorów. Z kolei światło interesowało go głównie w aspekcie zjawiska sztucznego oświetlenia scenicznego.

Degasa pasjonował ruch, jednak nie ten wywołany zmiennością wrażeń świetlno-barwnych, lecz ten rozumiany jako fizyczne poruszenie. Artysta zwykł nakładać farbę szerokim, zamaszystym pociągnięciem pędzla lub kredki (pasteli). Jego dzieła odznaczają się grubymi, niewyraźnymi liniami koloru, jego nasyceniem i gęstością. Przez to podejście zacierał się precyzyjny kontur, ustępując miejsca syntetycznym liniom, masom.

Z czasem Degas stawał się coraz bardziej ekspresyjny, co było swego rodzaju zaprzeczeniem ulubionego ładu i prowadziło do pewnego rodzaju wyzwolenia twórczego. Od najwcześniejszych lat działalności artystycznej miał opracowany plan działania, listę tematów, które chciał uwiecznić. np. cykl obrazów z muzykami, piekarnie widziane na kilka sposobów, cykl dymów to z papierosa, to z lokomotywy czy komina. W tych planach nie mogło zabraknąć ujęć tancerek i form światła – raz pełnego, raz przyciemnionego.

„Pan Degas” – artysta totalny

Mówiono o nim „Pan Degas”. Tak podkreślane nazwisko oddawało charakter tego wybitnego artysty. Był uosobieniem talentu, wyniosłości, pogardy, złośliwości, dziwactw, manii i miłości do rysunku. Degas to postać złożona. Artysta bardzo ceniony, ale jednocześnie opisywany jako „nielubiany”. Był ozdobą spotkań towarzyskich, dodawał im blasku. Jego poczucie własnej wartości i samozadowolenie rosły, gdy tylko udało mu się dotknąć kogoś swoim zachowaniem.

Co ciekawe, artysta, który z pasją podglądał i obserwował kobiety, nigdy z żadną się nie związał. Jako wytrwały badacz tancerek, praczek czy pań podręcznych u krawcowych, znał kobiece ciało doskonale. Wiedział, że może być piękne, obolałe, krągłe, zmarznięte czy poczerwieniałe. Być może to przesycenie kobiecą naturą nie sprowokowało go do uczucia.

Degas nie zabiegał o niczyje sądy czy oceny. Drwił tak samo z pochwał, jak i zarzutów. Złośliwości kierował zarówno do osób komplementujących jego twórczość, jak i do krytyków. Był bezkompromisowy w stosunku do siebie samego. Był tytanem pracy, który nie porzucił malarstwa nawet w momencie, kiedy zaczęła grozić mu ślepota. Stopniowa utrata wzroku była jedynie motywacją do przystosowania się do nowych warunków. Zrezygnował z malarstwa olejnego na rzecz pasteli, a gdy już nic nie widział, zajął się rzeźbą.

Zamiana zmysłów

Czy może być większe nieszczęście dla malarza niż utrata wzroku? Rozwiązaniem stał się dotyk – ręce zastąpiły oczy. Nie poddawał się, do ostatniej chwili walczył z ułomnością. Jego dłonie stały się przekaźnikiem utrwalonych obrazów ruchu. Tancerki nabrały lekkości pasteli, a z czasem zyskały przestrzenną formę. Degas rzeźbił dotykiem, poprawiał nim błędy rysunków, pasteli, a nawet obrazów olejnych. Trudno było mu ukończyć kolejne prace. Ciągle było coś do dopracowania.

Uparcie i powoli pracował nad kolejnymi dziełami. O tym czasie mówił: „Wszystko trwa nieskończenie długo dla ślepca, który chce, by wierzono, że widzi”. Jego stosunek do sztuki pozwolił mu przeciwstawić się kalectwu. W jego głowie mieszkały te wszystkie podglądane i obserwowane sceny. Gdy oczy nie pozwoliły mu opuścić ogromnej pracowni pełnej płócien, sztalug, rekwizytów i obrazów innych malarzy, zdawał się na wyobraźnię.

Wiedział, że przedmioty wyglądają jednakowo dla wszystkich, lecz wierzył, iż przenosząc je na płótno linią nieistniejącą w przyrodzie, stworzy nowy sposób widzenia formy przedmiotu. Dziś możemy powiedzieć, że modelki Degasa stały się symbolami malarstwa, ponieważ umiał on zamalować ich pospolitość czy fach. Kobiety te są na obrazie jak duchy, które przypominają o zaginionym, dawnym świecie. Twórca zachował tym samym w swych dziełach wzruszającą ulotność chwili i ruchu.

Ten niepokorny artysta, nie do końca wpisujący się w ramy impresjonizmu, dał swoją pracą fundamentalne świadectwo, że świat sztuki zawsze był i jest gotowy na nowe doznania artystyczne. Zmarł w 1917 roku pozostawiając po sobie bezcenne dziedzictwo.

Źródła:

Joanna Guze, „Impresjoniści”, Wiedza Powszechna, Warszawa 1973,

Barbara Osińska, „Sztuka i czas – od klasycyzmu do secesji”, WSiP, Warszawa 2005.