Przejdź do treści
Strona główna » Jak powstało złoto i jak trafiło na Ziemię?

Jak powstało złoto i jak trafiło na Ziemię?

Starożytni Aztekowie wierzyli, że złoto to krople potu słońca. Jakkolwiek absurdalnie by to nie brzmiało, nie pomylili się aż tak bardzo. Jeśli bowiem chcielibyśmy dowiedzieć się, jak powstaje złoto, musimy przyjrzeć się procesom, które zachodziły m.in. wewnątrz gwiazd.

Jak powstało złoto?
Galaktyka spiralna NGC 4666, sfotografowana przez Teleskop Hubble’a, Fot. NASA Goddard Space Flight Center, flickr.com, CC BY 2.0

Wszystko zaczęło się od Wielkiego Wybuchu, w wyniku którego pojawiły się dwa pierwiastki: wodór i hel. Kilkaset milionów lat później, gdy pierwsze gwiazdy zapłonęły ogniem nuklearnym, procesy w ich wnętrzu zmusiły te dwa pierwiastki do łączenia się, tworząc inne, cięższe pierwiastki. Tak powstawały węgiel, azot czy tlen.

Proces trwał, a spalanie coraz cięższych pierwiastków powodowało uwalnianie coraz większej ilości energii. Do momentu, aż w wyniku spalania krzemu powstawało żelazo. Wówczas gwiazda eksplodowała jako supernowa, uwalniając taką ilość energii, jaką uwalniały wszystkie pozostałe gwiazdy w całej galaktyce. To właśnie w tym procesie wytworzyły się pierwsze atomy złota i innych metali ciężkich.

Jak złoto trafiło na Ziemię?

Mniej więcej w czasie, kiedy nasza planeta liczyła sobie już 200 mln lat, wypełnione złotem i innymi metalami ciężkimi asteroidy, bombardowały powierzchnię globu. Przez kolejne miliony lat te ciężkie pierwiastki zapadały się w kierunku przyciągającego je jądra. Przez ten czas Ziemia stygła i krzepła. I właściwie całe to złoto pozostałoby przy jądrze, gdyby nie procesy zachodzące we wnętrzu planety – ruchy tektoniczne, trzęsienia ziemi, wybuchy wulkanów – które powodowały przemieszczenie się części masy z głębi w kierunku powierzchni. A wraz z nią, przemieszczały się także złoto i inne pierwiastki ciężkie.

Ile złota jest na Ziemi?

Trudno oszacować, ile dokładnie złota znajduje się na naszej planecie. Jednak z praktycznego punktu widzenia pytanie powinno brzmieć: ile złota na Ziemi leży w naszym zasięgu. Wiadomo, że fantazje Juliusza Verne’a o podróży do wnętrza Ziemi prawdopodobnie nigdy się nie ziszczą, wobec czego duża część złota nie zostanie wydobyta nigdy. Według szacunków United States Geological Survey z 2016 roku, ludzkość w całej swojej historii już wydobyła 244 000 ton złota, z czego znakomita część (ok. 85 proc.), w dalszym ciągu pozostaje w obiegu.

Szacunki co do tego, ile złota występuje w całej masie planety są różne. Jednak jeśli chodzi o złoto, które rzeczywiście bylibyśmy w stanie wydobyć, mówi się o ok. 50 tys. tonach. Oczywiście technologia cały czas się rozwija i to, co dziś jest nieopłacalne, na przestrzeni kilkudziesięciu lat może okazać się opłacalne np. filtrowanie dna morskiego (ok 15-20 tys. ton w skali całego globu).

Kamień filozoficzny
Alchemik w poszukiwaniu kamienia filozoficznego, obraz Josepha Wrighta z Derby , 1771, Domena publiczna

Złoto syntetyczne

Złoto odegrało w historii ludzkości niebagatelną rolę, pełniąc funkcję metalu, z którego wytwarzano biżuterię, zdobienia, ale przede wszystkim pieniądz. Z uwagi na swoje unikalne cechy i rzadkość występowania, okazało się być idealnym pierwiastkiem do tych wszystkich zastosowań. Stąd też ludzie od dawna głowili się nad tym, jak złoto wyprodukować, zmieniając jeden pierwiastek w drugi.

Już w I wieku naszej ery rozpoczęły się pierwsze poszukiwania tzw. kamienia filozoficznego, a więc alchemicznej substancji czy też metody, która umożliwiałaby transmutację metali nieszlachetnych w szlachetne. Historia ta obfituje w pasma porażek, ale również i zwyczajnych oszustw.

Wytworzenie złota z innego pierwiastka nie jest całkowitą fantazją. Jednak nie da się tego dokonać w procesie chemicznym, jak wyobrażali to sobie dawni alchemicy – reakcje chemiczne nie są w stanie zmienić liczby protonów w atomie. Transmutacja w złoto możliwa jest za pośrednictwem akceleratora cząsteczek lub w procesie fuzji jądrowej.

W 1924 roku niemiecki naukowiec Adolf Miethe zsyntetyzował złoto z rtęci poprzez bombardowanie jej neutronami. W 1941 roku dokonali tego również R. Sherr, K.T. Bainbridge i H.H. Anderson. W 1972 roku radzieccy naukowcy przypadkowo zamienili ołowiane osłony reaktora w złoto. Każdy z tych przypadków miał jednak jeden mankament (oprócz kosztownej technologii) – powstałe w ten sposób izotopy złota były radioaktywne, zatem traciły sporo ze swojej użyteczności.