Była królową Art deco, choć „ukoronowaną” dopiero pod koniec swojego życia. Wcześniej rządziła artystycznym, międzywojennym Paryżem, budując legendę malarki absolutnie wyjątkowej. Jednocześnie mnożyła historie i gubiła tropy dotyczące szczegółów jej życia. Do dziś próby pełnej rekonstrukcji postaci Tamary Łempickiej są obarczone pewnymi brakami. Przyjrzyjmy się zatem bliżej tropom, które pozostawiła po sobie ta niezwykła malarka.

Zanim stała się legendą za życia, przeszła długą, krętą i nie do końca jasną drogę. Choć czytając jej biografię można też odnieść wrażenie, że dość sprawnie „zaaranżowała” swoje życie i szerszej publiczności ukazywała to co mieściło się w jej wizji własnego wizerunku.
Podróż po świecie wykreowanym przez Łempicką wiedzie przez gabinety europejskich elit, redakcje wpływowych pism o modzie czy pulsujące niekończącą się zabawą sale balowe. Nim nastała epoka kultowej artystki portretującej luksus Paryża, Londynu czy Nowego Jorku, było życie w mniej kolorowej rzeczywistości imperium carów przeistaczającego się na jej oczach w Związek Radziecki.
Życie pełne zagadek
Od najmłodszych lat stawiała na swoim i uparcie dążyła do wyznaczonych celów. Była niepokornym i charyzmatycznym dzieckiem dorastającym u boku, łatwo jej ulegającej, babci Klementyny. Prawdopodobnie to właśnie od babci przejęła zamiłowanie do sztuki, piękna i południowych krajów. Tamara poznała smak artystycznego świata i korzystała z możliwości pokazania się światu już na początku swojej drogi. Można wręcz odnieść wrażenie, że już od młodzieńczych lat wzięła życie w swoje ręce i tworzyła historię, mit. Może właśnie dlatego dziś tak trudno odróżnić, co było prawdą w jej życiu, a co fikcją bądź jej swobodną interpretacją wydarzeń.
Pierwszą niewyjaśniona zagadką jest miejsce jej urodzenia. Czy była to Warszawa, jak najczęściej mówiła, czy Moskwa, a może Sankt Petersburg? Wiadomo na pewno, że urodziła się w 1898 roku, przedstawiała się jako Polka i zawsze podkreślała przywiązanie do kraju, który w latach jej dzieciństwa i młodości zaledwie tlił się pod zaborczym kloszem.
Być może swoją polskość odnalazła dopiero w momencie, gdy poznała Tadeusza Łempickiego? To jednak dalsza część historii. Jeśli natomiast ktoś szukałby źródeł przywiązania do polskości w domu rodzinnym, byłoby to zadanie problematyczne. Jej ojciec Borys Gurwicz-Górski był zamożnym mecenasem pochodzenia żydowskiego. Z kolei matka Malwina Dekler pochodziła z bogatej, zasymilowanej rodziny pochodzenia żydowskiego. To właśnie otoczenie od strony matki miało największy wpływ na młodą Tamarę. Po rodzie Deklerów odziedziczyła figurę, rządzę życia i chęć do zabawy. Natomiast po ojcu skłonność do melancholii i depresji.
Jaka młoda dziewczyna mieszkała w Sankt Petersburgu, który był barwniejszy i ciekawszy niż Moskwa. To tu rozkochała się w zwyczajach arystokracji – balach, przyjęciach i bezmiarze towarzyskiej zabawy. Miasto uginało się pod ciężarem wszelkich form rozrywki. W Sankt Petersburgu mieszkała ciotka Stefa i wuj Maurycy, którzy młodą Tamarę wprowadzili w świat tamtejszej elity.
Źródła legendy
Już na tym etapie życia ujawniły się talenty Tamary na polu autoreklamy i umiejętności zwrócenia na siebie uwagi. Wiedziała, że jeżeli świat ma o niej usłyszeć, nie może pokazać się jako osoba przypadkowa. Jej przeznaczenie wydawało się bycie kimś wielkim. Pomysłu na siebie szukała od najmłodszych lat. Początkowo myślała nad grą na fortepianie, szybko przekonała się jednak, że to nie jest droga dla niej.
To dzięki słabościom babki Klementyny rozwinęła swój wielki talent. Tamara chętnie towarzyszyła jej w wojażach po Europie, odwiedzając włoskie, przesiąknięte artyzmem miasta. Uczyła się gustu i poznawania prawdziwej sztuki. Bywając w muzeach i barwnych katedrach zdobywała wiedzę, którą czerpała ze spuścizny wielkich artystów.
Scenariusz podróży fundowanych przez babkę był zwykle podobny: część podróży była przeznaczona na oczyszczenie, pokrzepienie duszy poprzez kontakt ze sztuką, natomiast druga część zwykle zaczynała i kończyła się w Monte Carlo. Babka Klementyna dawała tam upust swojej słabości do kasyn. Kiedy w nich przebywała, wynajmowała wnuczce nauczyciela rysunku, który wprowadzał modą Tamarą w tajniki technik malarskich.
Po jednej z takich podróży ujawnił się talent przyszłej malarki. Po obejrzeniu portretu jej matki zamówionego u lokalnego malarza, Tamara była przekonana, że wykonałaby go lepiej. Tak powstał portret jej siostry Adrianny. Tak zapoczątkowaną pasję artystka rozwija na Akademii Sztuk Pięknych w Sankt Petersburgu.
Łempiccy
To właśnie w Sankt Petersburgu Tamara poznaje Tadeusza Łempickiego, swoją wielką miłość. Od pierwszego wejrzenia zapragnęła go dla siebie. Na jednym z balów przebierańców wybrała sobie strój gęsiarki i ku zdumieniu gości pojawiła się na przyjęciu z dwoma żywymi gęsiami. Wśród podziwiających nietuzinkową kreację miał być też Tadeusz Łempicki.
Przyszły małżonek Tamary jest opisywany jako zamożny, czarujący, dobrze urodzony człowiek. Szlacheckie pochodzenie miało bardzo imponować Tamarze. Jej uwagę zwracał też wianuszek pięknych kobiet, ponoć stale towarzyszący Tadeuszowi na przyjęciach. Tamara zapragnęła go dla siebie i dopięła swego. Stosunkowo szybko doszło do ślubu, lecz szczęście nowożeńców nie miało trwać długo.
Czas mroku
Zimą 1917 w ich domu pojawili się funkcjonariusze Wszechrosyjskiej Komisji Nadzwyczajnej do Walki z Kontrrewolucją i Sabotażem. „Czeka” w krótkim czasie zdążyła zdobyć złą sławę i stać się postrachem rewolucyjnej Rosji. Jedną z ofiar działania Czekistów został właśnie Tadeusz Łempicki. Oskarżono go o spiskowanie i błyskawicznie uwięziono.
Kolorowe beztroskie życie Łempickich prysnęło jak mydlana bańka. Tym samym czas Wielkiej wojny, rewolucji w Rosji, abdykacji cara i wszechobecnego bezprawia, zamknęły pierwszy etap życia Tamary.
Podobnie jak ogromna rzesza kobiet w Europie musiała porzucić swoje dotychczasowe życie. Zaczęła pracować, wieść skromniejsze życie i żałować, że nie posłuchali z mężem w porę rad wujostwa i nie wyjechali z nimi do Danii.
Osamotnionej Tamarze nadzieję przynosi możliwość wyjazdu do Szwecji, którą uzyskała dzięki znajomościom w szwedzkiej ambasadzie. Udało się jej wyjechać z Rosji, a wkrótce doprowadzić do uwolnienia Tadeusza. Ponoć ceną za wywiezienie Łempickiej, a później jej męża z Rosji, było spędzenie nocy ze znajomymi konsulem. Tamara miała dotrzymać tej umowy.
Ostatecznie małżonkowie ponownie spotkali się w Kopenhadze, jednak czas rozłąki i oczekiwania na męża był dla Tamary kolejnym rozdziałem w jej nietypowej historii. Po wyrwaniu się z Rosji dopadła ją, jak sama miała to nazwać, nudna rzeczywistość. Ukojenie owej nudy, smutku i rozłąki z mężem miała znajdować w ramionach wpływowych kochanków. To wystarczyło by Tadeusz po przyjeździe do Skandynawii spotkał odmienioną Tamarę. Jeszcze bardziej niezależną, jeszcze bardziej wolną. Miała mawiać: „kochałam męża, ale potrzebowałem flirtu”.

Nowa gwiazda Paryża
Łempiccy przeprowadzili się do Paryża, który w tym czasie zalewała fala rosyjskiej emigracji. Arystokracja uciekała przed skutkami rewolucji. Normą wśród rosyjskich, dobrze urodzonych emigrantów było wtedy poszukiwanie przeróżnych zajęć dających utrzymanie. Również Łempiccy musieli dostosować się do nowych warunków. Jednak Tadeusz długo odmawiał przyjęcia posady w banku, proponowanej mu dzięki koneksjom Tamary. Łempicki po powrocie z Rosji stał się smutnym, wyniszczonym i rozczarowanym człowiekiem.
Spędzali czas w małym pokoiku marnego hotelu, ciągle się kłócąc. Łempicka była zmuszona wyprzedać swoją biżuterię, aby mieć z czego utrzymać męża, siebie i ich małą córeczkę Kizette (urodzoną jako Marie-Christine).
Szczęśliwie dla artystki w Paryżu swoje miejsce odnalazła też jej siostra – Adriana. To ona tchnęła w Tamarę nowe życie. Namówiła ją do pracy, przypomniała o niezwykłym talencie, który nie mógł znaleźć lepszego miejsca do rozkwitu niż Paryż – Mekka artystów. Poszła za głosem siostry i zaczęła malować portrety znanych osób. Krótko po debiucie malarskim okazało się, że błyskawicznie podbija serca miłośników sztuki. Dodatkowo malarstwo stało się jej ucieczką od problemów rodzinnych. Tadeusz nie tolerował rozwiązłego i swobodnego podejścia Tamary do życia. Nie podobało mu się przedkładanie sztuki i nocnego życia ponad rodzinę. Przytłaczany przez demony przeszłości nie potrafił też dostrzec możliwości jakie daje Paryż. Rozpamiętywał się w trudnych przeżyciach. To czas narastającej przepaści między małżonkami, w którym Tamara unosiła się coraz bliżej gwiazd, a jej mąż topił się w przeszłości i smutku.
Łempicka wykorzystywała w pełni pasję życia i umiejętności. Każdą chwilę poświęcała na malowanie lub zawieranie nowych znajomości. Ponownie kreowała swoją legendę. Można ją było spotkać w paryskich kawiarniach, gdzie szkicowała klientów. Z czasem wykształciła swój warsztat, początkowo poprzez szkice na papierze. Następnie rysunki „podpinała” do płócien by odwzorować je jak najwierniej przy pomocy węgla. Nie lubiła gruntowania, natomiast mogła godzinami siedzieć nad najdrobniejszymi szczegółami. Malowała tak, aby nie było widać śladów pędzla. Faktura musiała być gładka jak skóra portretowanej modelki. Pragnęła by widz chciał dotykać jej obrazów. W ten sposób kształtowała nowoczesny, oryginalny styl bazujący na dorobku kubistów i jej własnej wizji.
Legendarny samorodek
W recenzjach jej twórczości można było przeczytać, że przyswoiła sobie wszystkie zdobycze nowej sztuki malarskiej i kreowała dzieła o wspaniałej jędrności kształtów opartych na doskonałym rysunku. Zwłaszcza jej portrety udowadniają wprost znakomitą plastykę i siłę wyrazu jędrną bryłowatością kształtów. Jest w tych obrazach wielka siła, żywotna radość z kształtu, a także niepowtarzalny charakter, który zastanawia i uderza.
Tworząc swój mit chciała wykreować się na samorodka, lecz czasami wspomniała o swoich nauczycielach. W jej historii pojawiają się krótkie studia w paryskiej Academie Ranson, u Maurice’a Denisa. Warto wspomnieć również o fakcie, że Łempicka bywała w pracowni kubistycznego malarza André Lhote′a.
Od Denisa nauczyła się dekoracyjności form i barw, z kolei u Lhote’a miała zapamiętać najważniejszą radę, że sztuka służy przyjemności. Jednak poza filozoficznymi wskazówkami wytrwany artysta zalecał malarce również rzeźbiarski modelunek, złoty podział czy czyste barwy.
Mimo legendy samorodka, Łempicka brała sobie te rady i nauki do serca, i ciągle doskonaliła warsztat. Nagrodą były dla niej pochlebne recenzję. Żywiła się nimi, nabierając ochoty na więcej. Była tytanem pracy, który każdym obrazem testuje swoją niezależność i nowoczesność. Tłem dla tego niespotykanego rozkwitu artystycznego był oczywiście Paryż – jej siła napędowa. Miała powtarzać: „śpisz -tracisz”.
Na pełnym morzu
Łempicka wiedziała, że musi wykorzystywać moment, w którym się znalazła. Płynęła na fali nowej sztuki i stylu. Łączyła to z bujnym życiem towarzyskim. Bywała tam, gdzie lał się alkohol, modelki tańczyły na stołach, a życie było wolne od reguł, smutku i nieszczęść przeszłości. Z dnia na dzień oddalała się też od męża. Jednocześnie, mimo wewnętrznej wolności, na swój sposób kochała Tadeusza. Tak zagmatwana relacja i wzajemne niezrozumienie zakończyły się rozwodem w 1928 roku.
Tadeusz w kolejnym rozdziale życia szukał szczęścia w Polsce, przy Irenie Spiess. Tamara długo walczyła z mieszanymi uczuciami złości, miłości, tęsknoty do męża i potrzeby wolności. Jej zagmatwaną relację z Tadeuszem podkreśla fakt, że nigdy nie dokończyła portretu męża. Mimo, że zawsze kończyła rozpoczętą pracę nad obrazami, w tym jednym przypadku było inaczej. Na nieukończonym portrecie Łempicki w eleganckim czarnym płaszczu tajemniczo spogląda na widza. Walczyła przez lata z tym obrazem i poległa.
Pożegnalnym obrazem małżeńskiej miłości okazało się inne dzieło „Rozstanie”, które z czasem zaczęło funkcjonować jako „Idylla”. Na płótnie obserwujemy scenę pożegnania młodej dziewczyny i marynarza przypominającego Tadeusza. Para patrzy siebie sobie głęboko w oczy a w tle widać odpływający statek, na którego burcie widnieje napis „Łempicka”. Czy odpływający okręt miał być metaforą znikającej miłości Łempickich? To w pełni mogła wiedzieć tylko Tamara.
W artystycznym świecie Tamary
Tamara Łempicka, jak większość artystów, była zafascynowana ciałem ludzkim. Uwielbiała kształtne młode pełne energii kobiety, a umięśnieni mężczyźni byli idealnymi modelami. Poszukiwała ich w tawernach i szemranych dzielnicach Paryża. Kiedy spotykała potencjalnego modela, bez przeszkód zaczepiała go na ulicy z propozycją uwiecznienia na płótnie. Jedną z najważniejszych dla niej modelek była Ira Perrot. Ta szczupła kobieta z gęstwiną rudych włosów mieszkała naprzeciwko Tamary, i z czasem stała się dla artystki kimś więcej niż tylko modelką. Przez biografów Łempickiej Ira bywa określana jako wielka miłość. Relacja ta mogła wykraczać poza biseksualne usposobienie Tamary i jej fascynacje ciałem jako obiektem malarskim. Kobiety często razem podróżowały, podziwiając dziedzictwo wielkich malarzy. Tamara uwieczniła Irę na wielu swoich dziełach takich jak La Musicienne czy Portret kobiety w niebieskiej sukience. Ostatni raz Perrot pojawiła się na okładce magazynu Die Dame, którą zaprojektowała Tamara w 1929 roku. Obraz nosił tytuł San Moritz.
Kolejną pięknością uwiecznioną na obrazach malarki była zuchwała Kiki której erotyzm kusił ówczesnych artystów, przedstawicieli paryskiej bohemy i tamtejszych elit. Sławna Kiki była ówczesną „trendsetterką”. Wyznaczała standardy w ubiorze, zachowaniu czy zabawie. Ponoć również i ta gwiazda kabaretów, muza fotografów i malarzy trafiła do pracowni Tamary prosto z jej sypialni.
Historia modelek, które równocześnie były kochankami malarki jest długa i barwna. Być może zasługuje wręcz na osobną historię. Z punktu widzenia artystycznego najważniejsze jednak wydaje się to, że Tamara w nowy sposób ujęła ciało, nadając mu zmysłowości, która fascynowała i pociągała.
Na szczycie, wśród elit
Tamara była tytanem pracy. Potrafiła godzinami tkwić przy sztaludze. Sztuka wypełniała jej życie i nie ograniczała się do pracowni. Styl był dla niej istotny w każdej dziedzinie życia. Już sam wygląd malarki był zmyślnie zaplanowany. Ubierała się z klasą, u najlepszych projektantów. Wiedziała „jak się nosić”, by zwrócić na siebie uwagę. Ubiór potrafiła dobrać pod kolor samochodu, którym jeździła. Znana jest historia, jak swoim wyglądem zauroczyła redaktora naczelnego magazynu „Die Dame”. Była wówczas ubrana na żółto, współgrając z kanarkowym odcieniem swojego Renault.
Wspomniany niemiecki magazyn „Die Dame” często i chętnie korzystał z usług Łempickiej, a jedną z najbardziej rozpoznawalnych okładek tego magazynu była oparta na słynnym obrazie z zielonym Bugatti, z lipca 1929 roku. Ukoronowaniem budowania pozycji Tamary wśród europejskich elit był drugi ślub z 3 lutego 1934 roku. Wtedy to w Zurychu Tamara wyszła za dziedzica austriackiego imperium browarniczego, barona Raoula Kuffnera, którego pieszczotliwie nazywała Rolly.
Był to wynik pragmatyzmu Tamary oraz czujności jej matki i siostry, które po rozwodzie z Tadeuszem namawiały malarkę do ponownego małżeństwa. Kiedy Tamara uległa Rolliemu – bogatemu miłośnikowi malarstwa – była w sile wieku. Jej drugie małżeństwo było bardziej układem niż namiętnością porównywalną do związku z Tadeuszem. Baron Kuffner miał dzieci z poprzedniego małżeństwa, odpowiedni status społeczny, pieniądze i wyczucie stylu. Był wiernym fanem twórczości Łempickiej, tolerował jej wolność twórczą i swobodny sposób bycia. Dzięki pochodzeniu nowego męża poznała Wiedeń i Budapeszt.
Cierpienia Tamary
Ślub z Rollym był ukoronowaniem jej drogi na szczyt, ale przypadł też na czas, kiedy Tamara zaczęła popadać w depresję. Wycieńczona intensywnym życiem i przepracowana coraz bardziej zamykała się w sobie, brakowało jej siły.
W 1935 roku Baron Kuffner widząc stan żony umówił wizytę w szwajcarskiej klinice doktora Bircher-Bennera w Zurychu. Do słynnej kliniki zjeżdżali sławni Europejczycy chcąc leczyć swoje udręczone dusze. Harmonia, reżim i odpowiednia dieta miały postawić kuracjuszy na nogi. Terapia okazała się mieć nieoczekiwane skutki dla twórczości Tamary. Z tego okresu pochodzi obraz przedstawiający doktora Bircher-Bennera jako Świętego Antoniego. Jej malarstwo zaczęło przechodzić przeobrażenia hiperrealistyczne. Zmarszczki, żyły i mięśnie zaczęły „wychodzić” z jej gładkich malarskich powierzchni.
Rolly szukał dla niej dalszego pocieszenia i wytchnienia w podróży do Włoch. Tymczasem wyczerpana Tamara zaczęła malować świętych. Z tego okresu pochodzi „Ekstaza Świętej Teresy”. W tym czasie pojawił się również pomysł na obraz „Matka przełożona” z tym drugim obrazem jest związana kolejna nietuzinkowa historia.
Tamara chciała zamknąć się w parmeńskim klasztorze, aby się oczyścić i oddać jedynie malarstwu. Gdy przekroczyła próg przybytku zaprowadzono ją do matki przełożonej. Nie ma jednej, pełnej wersji tej historii, lecz „legenda” głosi, że gdy Tamara tylko ujrzała starszą zakonnicę, zapragnęła natychmiast ją namalować. Zafascynowała się twarzą matki przełożonej, która odzwierciedlała głębokie cierpienie i smutek, który zdawał się odbiciem uczuć malarki. Ponoć zamknęła się w domu na trzy tygodnie, aby oddać natchnienie, którym przepełniła ją zakonnica.
Nowy, inny świat
Tymczasem Europa zaczęła zbliżać się do II Wojny Światowej. Żydzi w III Rzeszy byli prześladowani, ale również Paryż stał się miejscem trudnym do życia dla tych, którzy byli odmienni. Niepewność jutra stała się stanem powszechnym. To wszystko doprowadziło do tego, że w 1938 roku małżeństwo zaczęło się pakować, aby w kolejnym roku wyjechać do USA. W Stanach Zjednoczonych czekał na nich inny świat. Odmienny niż ten tworzony przez paryską bohemę.
Dopiero od 1940 roku Tamara zaczęła walczyć o swoją pozycję po drugiej stronie Atlantyku. Jednak w USA mało kto rozumiał malarstwo Łempickiej. Stała się sławna przez swoje ekstrawaganckie i hulaszcze życie. Jej sztuki praktycznie nikt nie doceniał. Stała się „baronową z pędzlem”, znaną z wystawnych przyjęć. Mimo wielu starań jej męża, który opłacał pozytywne recenzje z wystaw, malarstwo Tamary wciąż nie było doceniane. Warto podkreślić, że był to los, który spotykał wielu europejskich artystów. Nie mieli tak łatwo jak na starym kontynencie, wpadali w próżnię, a ich sztuka gasła z dnia na dzień. Było to związane również z faktem, że moda na sztukę dziś zwaną Art deco przemijała.
Nadzieja na zmianę tego stanu rzeczy przyszła wraz z końcem wojny i podróżą po Europie. Wraz z Rollym pojechali do Włoch, gdzie Tamara starała się odszukać dawnych znajomych. Poszukiwała odrodzenia również w Paryżu, który już jednak nie był tym samym miejscem co przed wojną. Przeszłość stawała się baśniowym snem, tylko czasami echem odbijały się śmiechy z minionych imprez, balów czy kawiarnianych spotkań.
W Paryżu nie było już matki Tamary, która odeszła zaraz po wojnie. Z kolei siostra malarki poszła zupełnie inną drogą. W czasie, gdy Tamara bawiła się w USA, jej siostra pomagała, wraz z mężem, uchodźcom, Żydom czy uciekinierom. Tymczasem powojenny kurz opadał na dobre. Świat zaczął od nowa. Tamara mimo trudności i zmagań z depresją nie poddała się, ponownie bardzo dużo pracowała.
Powrót królowej
Prawdopodobnie około 1972 roku zadzwonił do niej właściciel niewielkiej galerii Alain Blondel. Marszand był zdeterminowany by nawiązać współpracę z malarką. Łempicka na początku nie widziała sensu w prezentowaniu swoich starych prac. Twierdziła, że jest na innym etapie twórczości. Odeszli Ci, którzy byli jej pierwotną motywacją. Od przełomu lat 60. i 70. malowała już inaczej. Nakłada farbę szpachlą, nie tworzyła sztywnych konturów, jej obrazy były lżejsze.
Jednak poszukiwacze powracającego stylu art deco, jak Blondel, skutecznie namówili Tamarę aby sięgnęła do przeszłości. W końcu na początku lat 70. nazwisko Łempicka ponownie elektryzowało artystyczny świat. Hiper-figuracja okresu międzywojennego powróciła i znów zachwycała. Tamara wróciła jak feniks. W tym okresie dziennikarze próbowali uporządkować fakty z jej życia, ale historie się gubiły, fakty mieszały a fikcja przenikała z rzeczywistością.
Ostatni okres życia Łempicka spędziła w meksykańskim Cuernavaca, gdzie zamieszkała u podnóża wulkanu, w pobliżu domu jej przyjaciela Victora Contrerasa. Ten młody malarz i rzeźbiarz miał być ostatnim towarzyszem i partnerem, z którym mogła kontemplować sztukę i życie. Prosiła przyjaciela, aby po śmierci rozrzucił jej prochy nad wulkanem Popocatepetl. Victor wykonał ostatnią wolę malarki.
Życie Tamary Łempickiej było legendą, mitem, historią pisaną według jej reguł. Była bezkompromisowa w pełni oddana sztuce piękna i sztuce życia, z której czerpała, ile się tylko dało. Trudno spisać wszystkie jej historie miłosne, zliczyć kochanków czy muzy, które ją inspirowały. Z łatwością można pogubić się w historiach czy anegdotach. To co wiemy na pewno to fakt, że była prekursorką nowego stylu w malarstwie. Miłość do pięknych ciał swoich modeli i modelek przelewała na płótno niczym poeta sonet na kartkę papieru. Miewała lepsze i gorsze okresy, ale na koniec znalazła miejsce w kolekcjach takich osób jak Barbara Streisand czy Madonna. Cały świat doskonale zna jej twórczość. Co ciekawe Polska, do której tak chętnie się nadawała dopiero w ostatnich latach zapoznaje i zaprzyjaźnia się z jej niezwykłą twórczością.
Wielkie licytacje
W czasie licytacji w Nowym Jorku w domu aukcyjnym Christie’s 11 listopada sprzedano 2 obrazy Łempickiej „Kobieta z gołąbkiem” (Femme à la colombe) za 5 375 000 USD, a obraz zatytułowany „Muzyczka” (La Musicienne) wylicytowany został za oszałamiającą kwotę 9 087 500 USD.
Warto wspomnieć również inne aukcje obrazów tej malarki. W 2009 r. w tym samym domu aukcyjnym sprzedano obraz „Portret Madame M.” (Portrait de Madame M.) za 6 130 500 USD. W 2011 również w Christie’s sprzedano obraz „Idylla” (Idylle) za 4 786 500 USD.
Nie wszystkie prace Tamary wyceniane były w milionach dolarów. Np. szkic „Etude pour La ronde” w 2015 roku został wylicytowany w Paryżu za 43 500 euro (również w domu aukcyjnym Christie’s). W londyńskim oddziale Sotheby’s sprzedano „Portret Baron Kuffner w fotelu” (Portrait Du Baron Kuffner dans un fauteuil) za 75 000 GBP, a 2 marca 2017 roku obraz „Studium według Botticellego” (Etude D’après) Botticelli sprzedano za 112 500 GBP również w Londynie w domu aukcyjnym Sotheby’s 22 czerwca 2016 roku.
Łempicka w Polsce
A jak sprawy się mają z cenami obrazów Łempickiej w Polsce? Dom Aukcyjny Polswiss Art sprzedał szkic „Studium głowy mężczyzny” za 64 000 PLN w marcu tego roku. W domu aukcyjnym Dessa Unicum litografię „Dziewczyna w turbanie” została wylicytowana za 28 000 PLN w październiku 2017 roku. W 2013 roku w grudniu obraz „Wenecja w deszczu” sprzedano za 200 000 PLN, zaś szkic „Akt” z 1931 roku osiągną wartość 80 000 PLN w 2010 roku, również w domu aukcyjnym Dessa Unicum.
Cóż musiało minąć wiele aukcji, aby Tamara Łempicka zwróciła uwagę polskiego rynku sztuki. Być może ceny jej prac skoczą do góry, a domy aukcyjne z nad Wisły będą afiszować się jej nazwiskiem. Niestety na aukcje takich dzieł jak „Adam i Ewa”, „Autoportret w zielonym bugatti” czy „Muzyczka” prawdopodobnie będzie trzeba poczekać. Na szczęście istnieje cała rzesza epigonów, którzy tworzą obrazy inspirowane (jeszcze nie kopie autorskie, malarka zmarła w 1980 roku) jej twórczością, bardziej osiągalne niż oryginalne dzieła z aukcji.
***
Prace z dorobku Tamary Łempickiej można podziwiać od 9.09.2022 do 12.03.2022 w Muzeum Narodowym w Krakowie
***
Bibliografia
Małgorzata Czyńska „Łempicka triumf życia”
Wydawnictwo Znak Kraków 2020
„Plus minus”, marzec 2022, rozmowa Jana Bończy-Szabłowskiego z Marisą de Lempicki: „Aranżowała życie tak, by było piękne”

Menedżer z kilkunastoletnim doświadczeniem w zakresie komunikacji, kolekcji i inwestycji, autor programów edukacyjnych. W Goldenmark odpowiada za projekty wydawnicze i kolekcjonerskie. Pasjonuje go rola, jaką sztuka i niezwykłe wydawnictwa odgrywają we wnętrzach, w których przebywamy, żyjemy i pracujemy. Ceni malarstwo figuratywne i sztukę dawną, jednak równie chętnie obserwuje współczesną scenę artystyczną.