Być może jego twórczość pozostałaby jednym z „epizodów” holenderskiego Złotego Wieku, gdyby nie impresjoniści. Intensywny kolor uzyskiwał z barwników, które stały się jego przekleństwem. Perfekcjonizm i brak presji sprawiły, że namalował niewiele ponad 30 obrazów. Oto Jan Vermeer.
Młody Vermeer
Jan Vermeer urodził się w słynącym z handlu, holenderskim mieście Delft, w roku 1632. Jego rodzice należeli do niższej klasy średniej. Ojciec przyszłego malarza przeszedł dość ciekawą drogę zawodową od tkacza sukien, przez karczmarza, aż po handlarza dziełami sztuki.
W ten sposób, jeszcze przed narodzinami wielkiego mistrza, pojawia się nić łącząca go ze sztuką. W biografii jego przodków dostrzec możemy jeszcze jeden motyw, który swoje odbicie znalazł w historii dorosłego Vermeera – w 1625 roku, przed narodzinami malarza, jego ojciec został skazany, a następnie uniewinniony, za zabójstwo żołnierza po bójce w karczmie. Źródła sugerują, że uniewinnienie zostało wydane dzięki zażyłości między napastnikiem, a mistrzem malarstwa gildii św. Łukasza. Dziadek malarza ze strony matki również został aresztowany i osadzony w więzieniu za fałszerstwo.
Biografia Jana Vermeera nie jest szczególnie dobrze udokumentowana i pozostawia sporo pola do domysłów. Badacze przyjmują, że w połowie lat czterdziestych XVII wieku nastoletni Vermeer został przyjęty jako praktykant malarza współpracującego z jego ojcem. Trudno określić, u kogo Vermeer pobierał nauki. Część historyków sugeruje, że jego wczesne szkolenie zapewnił jeden z najzdolniejszych uczniów Rembrandta, Carel Fabritius. Pojawiają się też sugestie, że jego nauczycielem był urodzony w Delft malarz Pieter van Groenwegen, lub inny mistrz tej epoki Leonaert Bramer.
Pod skrzydłami gildii malarskiej i… żony
W 1653 Vermeer poślubił Katarzynę Bolnes, córkę zamożnej katolickiej rodziny z Delft. Przyszli małżonkowie mieli napotkać na spory opór swoich rodziców, którzy byli przeciwni małżeństwu ze względu na różnicę wyznań. Rodzina Katarzyny wydawała się mieć jednak silniejszy głos i do ślubu doszło po przejściu Jana z kalwinizmu na katolicyzm. Świeżo nawrócony na wiarę rzymską Vermeer namalował Chrystusa w Domu Marii i Marty (1654-55) – jego jedyne znane przedstawienie biblijnej narracji i artystyczny ślad po tym okresie życia. Małżeństwo z pochodzącą z zamożnej rodziny Katarzyną pozwoliło Vermeerowi znacznie wspiąć się po szczeblach drabiny społecznej.
Po roku od zawarcia małżeństwa Vermeer zapisał się jako mistrz malarstwa do gildii św. Łukasza i tym samym poszedł w ślady ojca. Pozwoliło mu to na rozwój kariery dzięki bogactwu możliwości, patronów i powiązań, jakie oferowała ta artystyczna gildia. Jego wczesne prace pokazują wpływ mistrzów takich jak Rembrandt, Caravaggio, a także holenderskich naśladowców włoskiego mistrza – Gerrita van Honthorsta i Dircka van Baburnena.
Mistrz Jan Vermeer
W 1662 Vermeer zaczął przewodzić gildii św. Łukasza, co może dowodzić bliskich kontaktów z licznymi mecenasami, artystami i kolekcjonerami z Delft. Nowa pozycja uczyniła go samodzielnym, szanowanym malarzem. Mógł tworzyć bez pośpiechu i nie musiał zabiegać o klientów. Przyjmuje się, że malował ok. trzech obrazów rocznie. Mają to potwierdzać również nieliczne zachowane obrazy mistrza. Jednocześnie Vermeer mógł poszczycić się licznym potomstwem. Niektóre źródła mówią nawet o liczbie piętnastu dzieci, choć prawdopodobnie co najmniej kilkoro z nich nie dożyło dorosłości. Żona, która odegrała tak dużą rolę w jego życiu, miała pojawić się również na jego obrazach. Badacze wskazują szczególnie na Dziewczynę czytającą list (ok. 1657-59). Przedstawia on młodą kobietę z wysokim czołem, która najprawdopodobniej jest w stanie błogosławionym.
Bogactwo rodziny jego żony pozwalało Vermeerowi malować dla własnej przyjemności. Miał również nigdy nie przyjmować uczniów ani praktykantów. Vermeer był znany z tego, że używał drogich pigmentów, takich jak lapis lazuli czy głęboki karmin. Z jednej strony zasobność żony i wsparcie długoletniego patrona Vermeera – kupca Pietera van Ruijvena – mogły pozwalać artyście na zakup tych ekskluzywne składników. Z drugiej zaś, jego powolne tempo tworzenia mogło ograniczać cierpliwość wspomnianych. Dlatego też na pewnym etapie życia Vermeer zaczął popadać w długi.
Schyłek
W historii Holandii rok 1672 bywa nazwany „Rokiem Katastrofy”. Miała miejsce inwazja Francji, Niemiec i Wielkiej Brytanii na Niderlandy, co doprowadziło do dramatycznego krachu gospodarczego, dotychczas doskonale prosperującego kraju. Rynek sztuki, zasilany dotąd fortunami kupców, gwałtownie się skurczył. Dla Vermeera to również dramatyczny czas. Jego dotychczasowe życie w dużej mierze zależne było od rodzinnego majątku żony, a ten w czasie wojny mocno ucierpiał.
Problemem dla rodziny malarza było już nie tylko pokrywanie kosztów jego twórczości, ale i codzienne utrzymanie. Jan pożyczał tysiące guldenów. Został nawet przyłapany na próbie zabrania pieniędzy teściowej.
Vermeer zmarł 16 grudnia 1675 r., popadając wcześniej w szał i depresję. W aktach sądowych jego żona stwierdziła, że „…podczas wyniszczającej wojny z Francją, nie tylko nie był w stanie sprzedać żadnej swojej sztuki, ale także, z wielką szkodą, siedział z obrazami innych mistrzów, których w rezultacie, i z powodu wielkiego ciężaru dzieci, które nie mają własnych środków, popadł w taki rozkład i dekadencję, które tak wziął sobie do serca, że jakby popadł w szał, w jakim w półtora dnia przeszedł od zdrowego do martwego.”
Dziedzictwo Johannesa Vermeera
Ostatnie lata życia mistrza były naznaczone stopniowym upadkiem, zakończonym gwałtowną chorobą. Po śmierci Jana w 1675 roku, długi rodziny były już tak duże, że nie udało się pokryć kosztów godnego nagrobku. Wydawało się więc, że szczycący się głównie lokalną sławą malarz popadnie w zapomnienie, nawet po śmierci. Miało się jednak stać inaczej.
Sfinks z Delft
W XIX wieku francuscy mistrzowie impresjonizmu, przełamując dotychczasowe konwencje i odchodząc od akademizmu, jednocześnie poszukiwali także tego co zachwycające w malarskim dorobku świata. Niezwykła umiejętność uchwytywania momentów, gra świateł, wspaniałe barwy – to wszystko zwróciło uwagę na XVII-wiecznego niderlandzkiego mistrza.
Thoré, francuski krytyk sztuki, żyjący w XIX wieku, nazwał Vermeera „Sfinksem z Delft” z uwagi na niewielką liczbę informacji o artyście. Vermeer do dziś jest nieco tajemniczą postacią dla historyków sztuki, którzy bardzo interesują się sposobem, w jaki pracował. Nietypowo zarysowane kontury, pomijanie niektórych szczegółów i jednoczesne stosowanie mnóstwa niewielkich kropek farby, by ukazać odbicie światła. To wszystko wciąż rozbudza domysły o procesie twórczym tego malarza. Jednym z nich jest sugestia, że Vermeer mógł używać przyrządu znanego jako „camera obscura”. To praprzodek aparatu fotograficznego – pudełko, w którym można było wyświetlić obraz świata zewnętrznego. Inni z kolei sugerują, że efekt widziany na obrazach Jana Vermeera to po prostu odbicie geniuszu artysty. Mimo tego, że zachowały się zaledwie 34 jego dzieła (kolejne 3 to dzieła o kwestionowanym autorstwie), Vermeer jest dziś uważany za jednego z najwybitniejszych artystów holenderskiego Złotego Wieku.
Kolor, perły i popkultura
W XX wieku surrealista Salvador Dali zachwycił się twórczością Vermeera i wyprodukował własne wariacje na temat jego twórczości, w tym Ducha Vermeera z Delft. Holenderski mistrz jest także inspiracją dla takich artystów jak Banksy, który w Bristolu wykonał własną wersję słynnej Dziewczyny z perłą (ok. 1664) zastępując perłę… syreną systemu alarmowego. Dzieło ulicznego artysty wciąż żyje własnym życiem. Ostatnio zostało „dostosowane” do współczesności i twarz dziewczyny zasłonięto maseczką chirurgiczną.
Inni artyści, tacy jak duński malarz Vilhelm Hammershøi, zaadaptowali spokojne domowe wnętrza Vermeera na własne dziewiętnasto- i dwudziestowieczne tematy. Hammershøi unowocześnił Kobietę w kolorze niebieskim czytającą list Vermeera, odwracając obraz i przytłumiając paletę kolorów, dzięki czemu można niemal poczuć, że publiczność patrzy na fotografię domowego wnętrza.
Wspomniana Dziewczyna z perłą, która bywa uważana za Mona Lisę z Północy zainspirowała nie tylko Bansy’ego. Dzieło zyskało ogromną sławę i stałe miejsce w popkulturze dzięki powieści Tracy Chevalier Dziewczyna z perłą, zekranizowanej przez Petera Webbera. Powieść i film opowiadają swobodnie interpretowaną historię powstania słynnego obrazu, w którą wplecione są motywy z życia artysty. Historia koncentruje się jednak na tym jednym, niewielkim obrazie i przedstawionej na nim modelce.
Właśnie to dzieło wydaje się być dziś kwintesencją twórczości Vermeera – nietypowe, jak na jego epokę ułożenie modelki, intensywnie niebieska chusta i perfekcyjnie namalowany, perłowy kolczyk. Nie ma innego XVII-wiecznego holenderskiego malarza, który byłby tak znany z malowania pereł jak Vermeer. Pojawiają się w 18 z 34 jego obrazów. Z kolei wspomniana niebieska chusta oddaje inną pasją malarza. Bezkompromisowe dążenie do idealnych kolorów. Ultramaryna zdaje się być jednym z jego symboli. Intensywny błękit pozyskiwano z jasnoniebieskiego minerału zwanego lazurytem, sprowadzanego z Afganistanu. Ponoć pigment ten był cenniejszy niż złoto i to on był jednym ze źródeł finansowych kłopotów malarza.
Dziś perfekcyjnie namalowane perły, tajemnicze „podglądane” postaci i zachwycający błękit zdają się być symbolami na nowo odkrytej sławy tego holenderskiego mistrza sprzed blisko 400 lat.
Menedżer z kilkunastoletnim doświadczeniem w zakresie komunikacji, kolekcji i inwestycji, autor programów edukacyjnych. W Goldenmark odpowiada za projekty wydawnicze i kolekcjonerskie. Pasjonuje go rola, jaką sztuka i niezwykłe wydawnictwa odgrywają we wnętrzach, w których przebywamy, żyjemy i pracujemy. Ceni malarstwo figuratywne i sztukę dawną, jednak równie chętnie obserwuje współczesną scenę artystyczną.