Przejdź do treści
Strona główna » Sztuka prężnie w górę. Rynek sztuki w 2021 roku

Sztuka prężnie w górę. Rynek sztuki w 2021 roku

Kolejny rok mija pod hasłem „COVID”. Ceny towarów i usług konsumpcyjnych wzrastają w szybkim tempie, inflacja CPI w listopadzie osiągnęła najwyższy w ciągu dwóch ostatnich dekad poziom – 7,8 proc. W tych warunkach krajowy rynek sztuki szybuje w górę.

Rynek Sztuki
Nierozpoznani / Unrecognised, Magdalena Abakanowicz, Ministry of Foreign Affairs of the Republic of Poland, CC BY-ND 2.0

Rynek polski

I półrocze 2021 okazało się wręcz rewelacyjne dla polskiego rynku dzieł sztuki. „Obrót dziełami sztuki osiągnął wartość 264,2 mln złotych. Jest to wzrost o 72% w odniesieniu do I półrocza 2020 roku, które zakończyło się rekordowym wówczas wynikiem 153 mln zł. Obroty na rynku dzieł sztuki w Polsce przez zaledwie 4 lata zwiększyły się 3-krotnie. W stosunku do całorocznych obrotów na rynku, w I półroczu 2021 roku osiągnęliśmy wynik równy obrotom z 2018 roku, które wyniosły wówczas 252 mln” – czytamy w raporcie Artinfo.pl.

Jeszcze lepiej wypadł III kwartał. Sprzedaż aukcyjna wzrosła o 131% r/r, do 65,6 mln zł. Końcówka roku zapowiadała się zatem wyjątkowo ekscytująco, bo to właśnie IV kwartał jest zazwyczaj najlepszy. I nie zawiódł. Padła rekordowa kwota za rzeźbę Magdaleny Abakanowicz. Najpierw w domu aukcyjnym DESA, „Tłum III”, składający się z 50 figur, poszedł pod młotek za 13 200 000 zł z opłatą aukcyjną. A już w grudniu dom aukcyjny Polsswisart sprzedał grupę rzeźbiarską „Bambini” światowej sławy artystki za 13 617 361 zł, tym samym stając się najdrożej sprzedaną rzeźbą w Polsce, a także najdrożej sprzedanym dziełem sztuki na polskim rynku aukcyjny.

83 rzeźby przedstawiające sylwetki dziecięce zostały stworzone na przełomie 1998 i 1999 roku, należą do największego wielopostaciowego zespołu jakie Abakanowicz kiedykolwiek wykonała. Grupa powstała dla Palais-Royal Garden w Paryżu, ale pierwszą jej ekspozycją była słynna wystawa „Abakanowicz on the Roof” na dachu Metropolitan Muzeum of Art w Nowym Jorku. Cykl bezgłowych „tłumów” jest ikonicznym dziełem Magdaleny Abakanowicz dla światowej sztuki współczesnej. 

Kolejny spektakularny rekord padł na obraz „Dwie mężatki” Andrzeja Wróblewskiego, który został sprzedany za 13,44 milionów złotych. Praca pochodzi z 1949 roku jako druga z serii „Kontrastów społecznych” i przedstawia dwie kobiety wyznające odmienne wartości. Jedna z nich to zamożna i młoda elegantka z czarnym pieskiem z niebieską kokardką na rękach. Druga to dumna matka, proletariuszka, z nagim niemowlęciem w ramionach. Na odwrocie pracy znajduje się szkic do obrazu „Zlot młodzieży w Berlinie Zachodnim” ukończonego przez Wróblewskiego w 1951 roku.

Sztuka współczesna jest silnym koniem pociągowym całego polskiego rynku. Co ciekawe, można wyodrębnić kilka segmentów rodzimej sztuki współczesnej, która jednak wciąż nie podlega ustalonym czasowo podziałom. Najważniejszy z nich to tzw. klasycy sztuki XX w. – to artyści urodzeni w okresie od początku wieku do lat 30., którzy zwykle debiutowali tuż po wojnie. Zaliczamy do nich Fangora, Teresę Pągowską, Jana Tarasina i Stanisław Fijałkowskiego. Za granicą ich dzieła określane są często jako „sztuka powojenna”. Druga grupa to artyści urodzeni w latach 40. i 50., m.in. Tomasz Tatarczyk, Jan Dobkowski, Edward Dwurnik, Stanisław Baj. Wielu przedstawicieli tej grupy piastuje obecnie stanowiska rektorów i profesorów uczelni artystycznych, co jest ważnym kryterium przy długoterminowej inwestycji. Grupa ta wykreowała m.in. rodzime odmiany nurtu sztuki pop i malarstwa Nowej Figuracji. Trzecia grupa to artyści, którzy debiutowali już po upadku PRL-u. Część z nich osiągnęła sukces międzynarodowy, możliwy po transformacji. To m.in. Wilhelm Sasnal, Rafał Bujnowski i Paulina Orłowska. I wreszcie – sztuka najnowsza, która stanowi aż jedną trzecią rynku. Chodzi tu o artystów, którzy debiutowali w ostatnich latach. Ponieważ ich znaczenie rośnie, coraz częściej zalicza się ich już do sztuki współczesnej.

Stanisław Baj
Rzeka Bug, Stanisław Baj

Rynek zagraniczny

Rok 2021 przyniósł ożywienie i wielkie nadzieje, które częściowo się spełniły. Na rynku wtórnym rekordy nalezą do znanych nazwisk – najdroższym dziełem sprzedanym na aukcji w 2021 roku i jedynym, które przekroczyło próg 100 mln dolarów (ok. 460 mln polskich złotych), był obraz pędzla Pabla Picassa z 1932 roku „Kobieta siedząca przy oknie (Marie-Thérèse)”. Pierwsza aukcyjna sprzedaż obrazu odbyła się w 1997 roku, wówczas sprzedano go za 6.8 mln dolarów, co oznacza wzrost o 1400 proc. Nabywcą został Justin Sun, zaledwie trzydziestojednoletni miliarder z Chin. Swoją fortunę Sun zbił na rynku kryptowalut. Jest właścicielem platformy TRON oraz prezesem BitTorrenta – znanej platformy wymiany plików.

Rynek sztuki przyciąga i będzie przyciągać nowych nabywców. Globalny obrót sztuki współczesnej wyniósł 2,7 mld dolarów, a zaledwie w ciągu roku ponad 100 tys. dzieł zmieniło właściciela. Rynek wschodni: Chiny, Tajwan, Hong Kong obecnie zajmują 40 proc. światowego rynku sztuki współczesnej.

Pozostając w tematyce wirtualnej, warto wspomnieć o prawdopodobnie najważniejszym historycznym wydarzeniu na światowym rynku dzieł sztuki. Popularność NFT drastycznie wzrosła po majowej aukcji w Christie’s. Cyfrowy kolaż artysty Mike’a Winkelmanna, w świecie wirtualnym zwanym Beeple’a zatytułowany „Everydays: The First 5,000 Days” zmienił właściciela za 69 346 250 mln dolarów. Praca powstawała przez ponad 13 lat.

Christie’s zostało pierwszym dużym domem aukcyjnym, który oferuje czysto cyfrowe dzieło z unikalnym NFT (niezamiennym tokenem), skutecznie gwarantującym jego autentyczność, i akceptuje kryptowalutę, w tym przypadku Ether, oprócz standardowej formy płatności za pojedynczą partię.

Polska również idzie z duchem czasu. W trakcie Warszawskich Targów Sztuki miała miejsce pierwsza aukcja NFT w Polsce. Ztokenizowaną rzeźbę Tomasza Górnickiego sprzedano wówczas za 312,7 tys. zł.

Obostrzenia spowodowane pandemią, zamykanie galerii, targów, brak możliwości kontaktu na żywo, przyspieszyło nieuniknione zmiany w galeriach i domach aukcyjnych. Większość nie tylko przeszła z całą ofertą do internetu, ale również stworzyła hybrydowe formy kontaktu z kolekcjonerami, co prawdopodobnie zwiększyło dotarcie do większej grupy odbiorców.

Jak widać dzieła sztuki w czasach zawirowań i niepewności gospodarczej są postrzegane jako zabezpieczenie przed inflacją, a inwestorzy widzą w nich szansę na obniżenie ryzyka i zwiększenie zysków ich portfeli w perspektywie długoterminowej. Historia sugeruje, że sztuka dobrze trzyma wartość i ma tendencję do przekraczania w dłuższej perspektywie stopy inflacji.

Na koniec, chciałabym powołać się na portal The Art Newspaper, który przywołuje m.in. szeroko dyskutowane studium przypadku sztuki jako instrumentu inwestycyjnego, które miało miejsce w 1974 roku. W okresie szalejącej inflacji publiczny fundusz emerytalny British Rail zainwestował prawie 3 proc. swoich udziałów (ok. 40 mln funtów) w impresjonistyczne obrazy, druki, rysunki i meble. Inwestycja opłaciła się imponującym zwrotem 13,1 proc. rocznie (6 proc. po uwzględnieniu inflacji). Należy tu jednak uwzględnić fakt, że British Rail sprzedał kolekcję w doskonałym momencie, w 1989 r., kiedy ceny obrazów impresjonistycznych były na górce. Pokazuje to, że dobrze przemyślana, długoterminowa inwestycja w sztukę może okazać się doskonałym zabezpieczeniem przed inflacją, chociaż bardzo trudno jednoznacznie wskazać na wpływ inflacji na rynek sztuki we wszystkich jego sektorach.

Źródła:

portal artinfo.pl

www.theartnewspaper.com

forbes.pl