Dogasająca kalifornijska gorączka złota pozostawiła mnóstwo niespokojnych duchów, którzy potrzebowali silnych wrażeń. Niektórzy udali się do Kolorado, jednak inni podążyli na północ, gdzie odkryto kolejne wielkie złoża.
Gorączka złota nad rzeką Fraser
Rzeka Fraser to najdłuższa rzeka Kolumbii Brytyjskiej, prowincji w południowo-zachodniej Kanadzie. Ma długość przeszło 1300 km i wpada do Oceanu Spokojnego w Vancouver. Została odkryta pod koniec XVIII w., ale jeszcze w połowie XIX w. tereny wokół rzeki były w większości zamieszkałe jedynie przez tubylców, z którymi Kompania Zatoki Hudsona, zarządzająca tymi terenami w imieniu Korony Brytyjskiej, prowadziła bardzo zyskowny handel futrami. Uległo to radykalnej zmianie po odkryciu złota.
Miejscowi Indianie od dawna wiedzieli o „żółtych kamykach”, ale nie przedstawiały one dla nich większej wartości. Jednak w latach 50. XIX w. zorientowali się, że Brytyjczycy świetnie płacą za ten kruszec, więc zaczęli znosić go coraz więcej. Miejscowi starali się utrzymywać to w tajemnicy, a Kompania Zatoki Hudsona obawiała się (i słusznie, jak pokazały późniejsze wydarzenia), że napływ poszukiwaczy zniszczy lukratywny handel futrami.
Tajemnica wydała się w 1858 r., gdy gubernator Kolonii Wyspy Vancouver, położonej przy ujściu rzeki Fraser, wysłał statek ze złotem do jednej z mennic w San Francisco. W ciągu zaledwie miesiąca do portu w Victorii na Wyspie Vancouver przybyło 30 tys. poszukiwaczy. Choć w gorączkach złota w Kalifornii i nad Klondike wzięło udział więcej osób, to jednak napływ poszukiwaczy do Victorii dzierży palmę pierwszeństwa wśród największych przyrostów liczby poszukiwaczy w tak krótkim czasie.
Najbardziej złotonośnym terenem okazał się Kanion Fraser o długości ok. 84 km. Co oczywiste, nie mógł on pomieścić wszystkich chętnych. Dlatego już po pół roku wielu zniechęconych poszukiwaczy poniosło w świat wieść, że złoto nad Fraser to tylko plotka i miraż. Przyhamowało to nieco napływ ludności, jednak nie zatrzymało go całkowicie.
Ta sytuacja sprawiła, że Brytyjczycy postanowili odebrać Kompanii Zatoki Hudsona nadzór nad południowo-zachodnią Kanadą i ustanowili odrębną kolonię – Kolumbię Brytyjską. Jej pierwszym gubernatorem został James Douglas, który działał na tyle energicznie, że nad rzeką Fraser nie dochodziło do bezprawia w takim stopniu co w Kalifornii. Nie zdołał jednak zapobiec konfliktom z Indianami, wśród których najbardziej znanym była seria starć, która przeszła do historii jako „Wojna o Kanion Fraser”, w której po obu stronach zginęło około setki osób.
Do 1860 r. najłatwiej dostępne pola złotonośne zostały wyczerpane, a poszukiwacze ruszyli w inne części Gór Skalistych. Większość udała się na północ i w głąb kontynentu, a ich odkrycia zapoczątkowały kilka mniejszych gorączek złota.
Gorączka złota nad Klondike
Klondike, malutka rzeka w kanadyjskiej prowincji Jukon, tuż przy granicy z Alaską, stała się niemal synonimem gorączek złota, a szaleństwo, które ogarnęło tą okolicę pod koniec XIX w., bywa czasem nazywane „ostatnią gorączką złota”.
Region ten był już wcześniej spenetrowany przez Rosjan, Kompanię Zatoki Hudsona i Amerykanów, jednak zignorowali oni plotki o złocie i skupili się na handlu futrami.
W 1896 r. George Carmack, jego indiańska żona Kate, indiański szwagier Skookum Jim oraz ich bratanek Dawson Charlie znaleźli złoto w strumieniu Bonanza, jednym z dopływów Klondike. Wieść błyskawicznie rozniosła się po okolicy i mimo trudnych zimowych warunków nad strumień Bonanza oraz nad Klondike nadpłynęli poszukiwacze z północno-zachodniej Kanady oraz z Alaski.
Świat dowiedział się o odkryciu dopiero w czerwcu 1897 r., gdy do Seattle przybyły statki wyładowane złotem, którego wartość miejscowe gazety oceniły na 1 140 tys. dolarów, co w przeliczeniu na obecne dolary daje kwotę przeszło 1 mld. dolarów.
W drogę nad Klondike wyruszyło ok. 100 tys. poszukiwaczy, jednak ocenia się, że na miejsce dotarło jedynie ok. 40 tys. Podążali przez Kanadę, wzdłuż wybrzeża lub przez Alaskę.
Ocenia się, że spośród tysięcy poszukiwaczy, którzy napłynęli na te tereny, jedynie ok. 4 tys. odnalazło złoto, a zaledwie kilkuset stało się faktycznie bogaczami. Przyczyniły się do tego głównie niezmiernie ciężkie warunki – wieczna zmarzlina utrudniająca kopanie oraz zimno, które uniemożliwiało długą pracę w strumieniach.
Prawdziwymi wygranymi gorączki stali się właściciele miejscowych lokali rozrywkowych. Co prawda Dowson City, centrum gorączki, nie stało się miastem bezprawia, głównie dzięki sprawnym działaniom Kanadyjskiej policji Konnej, wyposażonej w nowoczesne karabiny maszynowe, ale prosperowały wszelkiej maści salony, kasyna i burdele. Większość transakcji była rozliczana w złotym pyle, więc niezwykle pożądaną posadą stała się praca zamiatacza podłóg w tych lokalach, która pozwalała na zdobycie kilku gramów złota dziennie.
Gorączka złota zakończyła się w 1899 r. Scenariusz był typowy dla tego typu wydarzeń: wyczerpano łatwo dostępne złoża i w miejsce poszukiwaczy weszli górnicy. Ponadto odkryto złoto na innych obszarach prowincji Jukon i na Alasce. Niemniej jednak dzięki licznym książkom i filmom, gorączka złota nad Klondike stała się jedną z najbardziej znanych w historii. Ocenia się, że do początków XXI w. w okolicy wydobyto ok. 570 ton złota.
Przystanek Alaska
Od XVII w. Rosjanie nieustannie parli na wschód, kolonizując coraz to nowe połacie Syberii. Pod koniec XVIII w. dotarli do Cieśniny Beringa i rozpoczęli kolonizację Alaski, z której spodziewali się ciągnąć wielkie zyski dzięki handlowi futrami.
Na początku XIX w. półwysep stał się formalnie kolonią rosyjską, ale presja ze strony Amerykanów i Brytyjczyków, którzy penetrowali ten region utrudniała Petersburgowi faktyczną kontrolę. Do tego zyski z Alaski były znacznie mniejsze niż oczekiwali carowie. Dlatego w 1867 r., by nie dopuścić do przejęcia Alaski przez Brytyjczyków, ziemie te zostały sprzedane Amerykanom za 7,2 mln. dolarów. Transakcja ta była bardzo krytykowana w USA, choć późniejsze odkrycia złóż złota i ropy miały pokazać, że cena ta była niezwykle okazjonalna.
Do końca XIX w. w tym rejonie niewiele się działo, a reszta USA miała na głowie ważniejsze problemy niż zajmowanie się zamarzniętym północnym półwyspem. Sytuacja zmieniła się po wybuchu gorączki złota nad Klondike, gdy tysiące poszukiwaczy złota napłynęło w region tuż przy granicy kanadyjsko-amerykańskiej. Wielu z nich po drodze przekraczało Alaskę.
We wrześniu 1898 r. złoto zostało znalezione w jednym ze strumieni w pobliżu nadmorskiego miasteczka Nome, położonego mniej więcej na środku zachodniego wybrzeża półwyspu. W zimie wiadomość poszła w świat i na Alaskę zaczęli przybywać poszukiwacze. Wielu z nich rekrutowało się spośród weteranów dogasającego właśnie szaleństwa nad Klondike.
Gorączka złota w Nome przeszła do historii jako ta, podczas której najłatwiej było znaleźć złoto. Wiele samorodków leżało po prostu w piasku nadmorskiej plaży, a do ich wydobycia nie potrzeba było żadnego sprzętu, nie trzeba było też kopać w wiecznej zmarzlinie. Co prawda wydobywano również złoto tradycyjnymi metodami w lodowatych strumieniach przepływających w okolicach Nome, ale to właśnie na plaży, na której wyrosło namiotowe miasteczko na długości ok. 45 km., znaleziono najwięcej złota w czasie tej gorączki.
W latach 1904 i 1905 odkryto kolejne plaże ze złotymi samorodkami, jednak gorączka powoli zaczęła wygasać. Spis powszechny z 1909 r. wykazał, że w Nome mieszka zaledwie 2600 osób, podczas gdy w szczycie szaleństwa było ich przeszło 20 tys.
Wydobycie złota w rejonie Nome wciąż jest ważną częścią gospodarki Alaski. Co prawda wydobywane jest obecnie metodami górniczymi, ale do dziś na nadmorskie plaże zaglądają poszukiwacze samorodków, do których od czasu do czasu uśmiecha się szczęście.
W następnym odcinku opiszemy wielkie gorączki złota na półkuli południowej, czyli australijską i południowoafrykańską.
Z wykształcenia politolog, z zawodu specjalista od promocji i marketingu on-line. W wolnych chwilach prowadzi największy w Polsce blog o futbolu amerykańskim. Finansami i oszczędzaniem pasjonuje się nie mniej niż sportem a rynkiem złota i numizmatyką zajmuje się od wielu lat w teorii i praktyce.