Przejdź do treści
Strona główna » Złoto i dolar

Złoto i dolar

Umów rozmowę z naszym ekspertem

Mówi się, że złoto jest odwrotnie skorelowane z dolarem amerykańskim. Skąd jednak wzięła się ta relacja i dlaczego akurat z dolarem? 

Złoto i dolar

Historia złota jako pieniądza liczy sobie prawie 5 tys. lat. W tym czasie złoto było pieniądzem w bardzo dosłownym sensie – ze złota wybijano monety – a później stanowiło w mniejszym lub większym stopniu element systemu walutowego. 

Od końcówki XIX wieku do I wojny światowej obowiązywał tzw. „standard złota”, w którym emitenci pieniądza gwarantowali wymianę banknotów na złoto (pieniądz miał pokrycie w złocie). W praktyce oznaczało to, że państwo posiadało dokładnie tyle złota, ile banknotów reprezentujących to złoto. 

Po zakończeniu II wojny światowej w amerykańskim Bretton Woods ustalono, że dolar amerykański będzie jedyną walutą powiązaną ściśle ze złotem (kurs ustalony „na sztywno”, odgórnie), zaś wszystkie inne będą wyceniane w stosunku do dolara. 

System ten funkcjonował do roku 1971, kiedy to Richard Nixon zawiesił wymienialność dolara na złoto, kończąc tym samym epokę Bretton Woods. Od ponad pięciu dekad żadna światowa waluta nie jest związana ze złotem – bazuje wyłącznie na obietnicy emitenta. Taka forma waluty zwana jest pieniądzem fiducjarnym. 

Złoto „uwolnione”

Jednym z kluczowych następstw decyzji Nixona było otwarcie bankowi centralnemu drogi do drukowania pieniądza bez pokrycia. Dla wielu Amerykanów oznaczało to koniec prawdziwego pieniądza, a nawet wręcz bankructwo USA. 

W kolejnych latach popyt na złoto wzrastał, co odzwierciedlało nastroje obywateli, inwestorów i innych posiadaczy kapitału, którzy utracili zaufanie do dolara opartego o obietnice. Dość wspomnieć, że Krugerrand, który w latach 1967-2018 został wybity w ilości 50 mln uncji, tylko w latach 1974-1985 trafił do USA w ilości aż 22 mln uncji. 

Dowiedz się więcej o źródłach Krugerranda – pierwszej złotej monety bulionowej

Monety frakcyjne
Południowoafrykański Krugerrand

W 1985 roku Ronald Reagan podpisał dekret, na mocy którego Krugerrandy nie mogły być przywożone do Stanów Zjednoczonych. W tym roku US Mint zaczęła bić swoje monety bulionowe – Amerykańskiego Orła.

Drugim następstwem zerwania nici łączącej dolara ze złotem było urynkowienie ceny kruszcu. Gdy stał się on przedmiotem wolnego handlu, okazało się, że ludzie są w stanie zapłacić za uncję znacznie więcej niż 40 USD, na które odgórnie wyceniał rząd w 1971 roku.  Już wkrótce kosztowało 180 USD, a w 1980 roku sięgnęło poziomu 677 USD za uncję. 

Dolar fiducjarny odzwierciedlał to co nowe, zaś złoto przyciągało tych, którzy wprawdzie nie mieli nic przeciwko posiadaniu dolarów, ale dodatkowo preferowali posiadanie pewnej ilości złota, na wypadek, gdyby coś poszło nie tak.

Pięć dekad po „uwolnieniu” złota widzimy, że w dalszym ciągu wielu posiadaczy kapitału preferuje przechowywać część swojego majątku właśnie w takiej formie. Choć w krótkim terminie pojawiają się fluktuacje wynikające z bieżącej sytuacji i wydarzeń rynkowych, długoterminowo stanowi ono znakomitą formę przechowywania wartości w czasie. 

100 lat dolara

W 1922 roku za nowy egzemplarz legendarnego Forda T trzeba było zapłacić 319 USD. Przy ówczesnej cenie złota ustalonej na 20 USD za uncję, stanowiło to równowartość 16 uncji kruszcu. Sto lat później za dobrej klasy samochód marki Ford (model Mustang) trzeba zapłacić ok. 27,5 tys. USD, a więc ok. 86 razy więcej niż za Forda T w 1922 roku. Jednak w dalszym ciągu jest to równowartość 16 uncji. 

Ten przykład w pewnym uproszczeniu obrazuje, jak na przestrzeni stu lat dolar amerykański tracił swoją siłę nabywczą. Na przestrzeni tych stu lat pojawiały się okresy podwyższonej inflacji, ale też współczesna ekonomia postrzega pewien poziom inflacji jako zjawisko pozytywne, świadczące o rozwijającej się gospodarce (cel inflacyjny NBP wynosi 2,5 proc. z odchyleniem o jeden punkt procentowy w górę lub w dół). 

Złoto funkcjonuje inaczej. Choć przez większą część historii było pieniądzem, jest także surowcem, który, aby trafił na rynek, musi zostać najpierw wydobyty. Inflacja podgryzająca pieniądz fiducjarny, zawiera się w koszcie wydobycia złota: w cenach paliwa, energii elektrycznej, zakupu i konserwacji maszyn i narzędzi, a w końcu także w pensjach pracowników. Tworzy to pewien paradoks – wydobycie złota jest opłacalne, gdy cena złota nadąża za inflacją (rośnie). W przeciwnym wypadku podaż będzie spadała, a więc cena będzie rosła. 

Kryzysy i dodruk pieniądza

Zarówno kryzys z 2008 roku, jak i pandemia COVID-19 pokazały, że obecny system to dość ryzykowna gra. Polega ona na tym, że gdy zaczyna się dziać źle, ludzie i firmy ograniczają wydatki, wobec czego pojawiają się problemy płynnościowe i wszystko, niczym w dominie, zaczyna się sypać. 

Rezerwa Federalna, która już nie musi mieć pokrycia w złocie dla każdego wydrukowanego dolara, po prostu zwiększa podaż pieniądza w obiegu. Odbywa się to na zasadzie skupu długu (obligacji i innych papierów dłużnych) od banków komercyjnych za nowo wydrukowane pieniądze, które następnie trafiają na rynek w postaci taniego kredytu – taniego dzięki niskim (często realnie ujemnym) stopom procentowym. 

Gospodarka wprawdzie dostaje zastrzyk gotówki, który pozwala wypracować pewien wzrost, ale wzrasta także poziom zadłużenia. Co gorsza, zwiększona podaż pieniądza przyczynia się do wzrostu inflacji, a więc dalszej deprecjacji dolara.

Złoto – ostoja bezpieczeństwa

Odejście od złota zwiększyło elastyczność systemu finansowego i dało bankom centralnym narzędzia, dzięki którym mogą one w łatwy sposób ingerować w rynek. Nie dzieje się to jednak bez konsekwencji. 

Złoto w dalszym ciągu pozostaje twardym fundamentem bezpieczeństwa.  Choć często mówi się o nim w kontekście inwestycyjnym, w gruncie rzeczy jest ono formą bezpiecznego magazynu dla wartości. Jest także przeciwwagą do dolara i rynków finansowych, które w dużej mierze uzależnione są od działań banków centralnych. 

Co ciekawe banki centralne, choć nie muszą, w dalszym ciągu posiadają w swoich rezerwach walutowych złoto. Zakupy banków centralnych w 2022 roku wyniosły 1 135,7 ton, co było wzrostem o 152 proc. względem roku ubiegłego (450,1 ton). Był to także drugi najmocniejszy rok od 1967 roku. 

Ale złoto to nie tylko rozwiązanie dla banków centralnych. Warto przytoczyć tutaj przykład Niemiec. W 2022 roku niemieccy obywatele kupili 185,3 tony złota fizycznego – najwięcej w Europie (druga była Szwajcaria z wynikiem 48,7 tony). Niemcy, poza tym, że są dość zamożnym społeczeństwem i wielu z nich może sobie pozwolić na regularne zakupy większej ilości złota, charakteryzują się jeszcze jedną cechą – stosunkowo ograniczonym zaufaniem do walut – w ciągu ostatnich stu lat mieli ich aż osiem. 

Dowiedz się więcej, jak złoto pomaga chronić oszczędności

Zapisz się do naszego newslettera i uzyskaj dostęp do poradnika "Metale i kamienie szlachetne"

    Adres e-mail:

    Numer telefonu (opcjonalnie):

    Wyrażam Administratorowi Danych - Goldenmark Center Sp. z o.o. (nr KRS 0000534748) - zgodę na:

    przesyłanie mi za pomocą środków komunikacji elektronicznej informacji handlowych.

    wykorzystywanie telekomunikacyjnych urządzeń końcowych i automatycznych systemów wywołujących (np. telefon, smartphone, laptop, tablet, komputer, smartwatch itp.) w celu marketingu bezpośredniego.