Cierpliwość to chyba najistotniejsza cecha skutecznego inwestora. Szczególnie, że o powodzeniu, bądź nie, podejmowanych kroków w przeważającej mierze decydują właśnie emocje. Potwierdzeniem powyższej tezy jest panująca obecnie sytuacja na rynku złota, które po zdecydowanie słabszym okresie, wróciło powyżej poziomu 1300 dolarów za uncję.
Całkiem obiecujący początek roku, w którym złoto zyskało przeszło 170 dolarów wlał nadzieje w serca inwestorów aktywnie działających na tym rynku. Niezwykle napięta sytuacja na wschodzie Europy, brak bardziej przekonujących sygnałów o poprawie gospodarki, szczególnie tej za oceanem, wzmacniał wzrosty na surowcach, w tym szczególnie na złocie. Ale w kwietniu kurs dostał zadyszki, bo i dość dynamicznie zmieniły się nastroje w bliższym, ale i dalszym otoczeniu tego rynku.
Iracki problem Amerykanów
Wzrost ceny złota napędzany był w ostatnim czasie przede wszystkim konfliktami i zaostrzaniem się sytuacji w różnych regionach świata. Nie inaczej było na początku tego roku, nie inaczej jest i teraz – odbicie na złocie związane jest z pogarszającą się atmosferą w Iraku, czego jeszcze nie zauważyły wszystkie światowe media (szczególnie w Polsce, gdzie do czynienia mamy przecież z aferą podsłuchową).
Sprawa Iraku to „czarny rozdział” we współczesnej historii Stanów Zjednoczonych. Przede wszystkim ze względów na koszty, jakie ponieśli i wciąż ponoszą Amerykanie. Według szacunków wojna kosztowała już przeszło 2 biliony dolarów, a kolejna interwencja zbrojna, o której coraz częściej mówi się za oceanem, przyniesie z pewnością kolejne wydatki.
Fed nie powiedział jeszcze ostatniego słowa
Analizując wzrost kursu złota, który rozpoczął się na początku czerwca, warto odnieść się ciekawego zjawiska, z jakim mamy obecnie do czynienia. Otóż inwestorzy rynku złota zupełnie zignorowali kolejne cięcie przez Fed programu skupu obligacji. Taka kolej rzeczy była być może spowodowana faktem, że inwestorzy zdążyli się już pogodzić z faktem ograniczania QE3 i wzięli to pod uwagę przy podejmowaniu decyzji inwestycyjnych. Z drugiej strony poprawę notowań złota wspiera utrzymanie rekordowo niskich stóp procentowych za oceanem, co osłabia amerykańską walutę.
Dla sytuacji nie tylko na rynku złota, ale także dla innych rynków, ważny będzie rozpoczynający się dziś tydzień, w którym do czynienia będziemy mieli z kilkoma bardzo ważnymi decyzjami i informacjami. W kontekście złota do najważniejszych z nich na pewno należeć będą dane z amerykańskiego rynku pracy. Prognozy analityków są optymistyczne – według nich w maju przybyło aż 200 tys. nowych pracowników, co jednak nie zmieniło wskaźnika bezrobocia (6.3 proc.). Każda liczba znacznie poniżej tego poziomu może wesprzeć wzrosty na złocie, jednak jest to bardzo mało prawdopodobne. Amerykańska gospodarka realnie odbija się od dna i doraźnie sytuacja rzeczywiście się poprawia. Pamiętajmy jednak, że powiew świeżości jest w dużej mierze zasługą sztucznego podtrzymywania przy życiu gospodarki przez Fed.
Ciekawy tydzień ze Świętem Niepodległości w tle
W bieżącym tygodniu poznamy również dane dotyczące PKB strefy euro, większość wskaźników PMI oraz dane dotyczące polskiego rynku pracy, które w postaci raportu przedstawi NBP. Raczej trudno się spodziewać, że te wydarzenia zatrząsną rynkami, choć nieszczęśliwy zbieg okoliczności i spore rozbieżności w odniesieniu do prognoz analityków mogłyby wprowadzić przynajmniej chwilową nerwowość.
Widoczna powtarzalność w przeszłości i perspektywy na najbliższą przyszłość
Bardzo ciekawe wnioski płyną z analizy kursu złota na przestrzeni ostatniego roku. Szczególnie, jeśli zastanawiamy się, co może stać się z ceną złota w najbliższym czasie. Pod koniec czerwca 2013 złoto broniło zaciekle poziomu 1200 dolarów. Trudna misja zakończyła się sukcesem – we wrześniu przebity został poziom 1400 dolarów (takiego wyniku nie udało się do tej pory powtórzyć). Jednak w przeciągu czterech kolejnych miesięcy znów do czynienia mieliśmy ze spadkami – tym razem nawet poniżej 1190 dolarów. I znów udało się większość z tych strat odrobić – w marcu 2014 roku złoto kosztowało ponad 1370 dolarów.
Czy tym razem odbicie będzie mocniejsze? Szczególnie, że zaczęło się od poziomu 1240 dolarów? Istnieje wiele przesłanek, aby tak się stało. Po pierwsze dlatego, że do wspomnianego wcześniej ograniczania poziomu skupu obligacji przez Fed inwestorzy rynku złota zdążyli się już przyzwyczaić. Po drugie, sytuacja zarówno na Ukrainie, jak i na Bliskim Wschodzie daleka jest od stabilizacji, co oczywiście sprzyja wzrostowi ceny złota. Jeśli dodamy do tego gorszą kondycję dolara oraz możliwość korekty na amerykańskim parkiecie, możemy w kontekście kursu złota być umiarkowanymi optymistami.
Szymon Matuszyński