Gdzie jest “Złoto Wrocławia”?

Jedna z najbardziej fascynujących, tajemniczych i cały czas nie odkrytych tajemnic końca II Wojny Światowej na Dolnym Śląsku. Wciąż więcej jest przypuszczeń, hipotez i domysłów, niż potwierdzonych na ten temat faktów. Co dziś wiemy o wywiezionym z Wrocławia złocie i czy cokolwiek możemy potwierdzić ponad wszelką wątpliwość?

Na pewno to, że pod koniec wojny Niemcy byli w posiadaniu olbrzymich ilości złota. Według różnych szacunków było to ok. 300 ton najcenniejszego kruszcu. Aby pokazać skalę zbiorów (które w większości pochodziły z grabieży dokonywanych na okupowanych terenach, bądź z okradania własnych obywateli) warto podkreślić, że rosyjskie skarbce mają dziś nieco ponad 1060 ton złota.

Wiemy także, że Niemcy w pośpiechu opuszczali Dolny Śląsk w kwietniu i na początku maja 1945 roku, a większość zrabowanych skarbów i kosztowności zdążyli wcześniej wywieźć, bądź ukryć. Część z nich została odnaleziona jeszcze przez Rosjan, część przez Amerykanów, a część przez komunistyczne władze PRL.

To właściwie wszystko, jeśli chodzi o fakty. Cała reszta to tysiące hipotez i przypuszczeń,  spośród których wiele jest całkiem prawdopodobnych. Wciąż jednak brakuje dowodów.

W poszukiwania wywiezionego z Wrocławia skarbu zaangażowały się rzesze pasjonatów, poszukiwaczy skarbów, archeologów, ale także władze PRL, a później III Rzeczypospolitej (za rządów SLD). Mimo spodziewanego wtedy przełomu w sprawie i pojawieniu się wiarygodnych informacji o rzekomym odnalezieniu miejsca, w którym miał znajdować się legendarny tunel, ów przełom niestety nie nastąpił.

Zobacz także: Złoty pociąg widmo

Tajemnica goni tajemnicę, podobnie jak hipoteza hipotezę

Nie sposób w jednym materiale opisać całą tę historię – ze wszystkim wątkami pobocznymi, ważnymi postaciami, a co ważniejsze, wskazanymi miejscami, w których rzekomo ukryty został “złoty pociąg”. Należy także podkreślić, że wciąż nie rozstrzygnięto jednoznacznie, jakim środkiem transportu skarb opuścił Wrocław.

Wiele wskazuje, że był to rzeczywiście pociąg. Takie rozwiązanie wydawało się na owe czasy bardzo racjonalne i rozsądne. Niezwykle gęsta sieć połączeń kolejowych na terenie ówczesnych Niemiec dawała wiele możliwości odnośnie do docelowego miejsca transportu i jego ewentualnej zmiany (choć miejsca te były zapewne ustalone wcześniej). Tereny górskie i zlokalizowane w nich sztolnie (“Riese!”) były trudno dostępne, a dodatkowym utrudnieniem była zbliżająca się zima (przełom 1944 i 1945 roku). Niemcy musieli podejmować decyzje szybko – rzeczywistość zmieniała się bardzo dynamicznie – choć wszyscy wciąż wierzyli w zwycięstwo III Rzeszy, wielu z nich miało świadomość, że wojna może skończyć się nie tak, jak tego oczekiwali.

Ale jak to zwykle bywa w tego typu historiach, jest i druga strona medalu. Otóż istnieje hipoteza, w której skarb z Wrocławia miał wyjechać nie pociągiem i wcale nie w stronę Karkonoszy, a bardziej na zachód, w stronę Leśnej i Zamku Czocha, lub w okolice Wałbrzycha i Zamku Książ, a podróżować konwojem ciężarówek.

Czytaj także: Złoto w Polsce

I również ta wersja – jeśli o chodzi o rodzaj transportu – jest prawdopodobna. Choćby ze względu na większe pole manewru, które dawały szybko przemieszczające się pojazdy. Mało tego, skarb podzielony został najprawdopodobniej na kilka ładunków i po dotarciu na Przedgórze Sudeckie ciężarówki rozdzieliły się, kierując się do specjalnie wydrążonych sztolni i tuneli. Skrzynie zostały w nich rozładowane, a wejścia zasypane, bądź wysadzone. O jakich jednak miejsca mowa?

Okolice Książa, choć pojawiają się w wielu materiałach, częściej wskazywane są na powiązania z budową kompleksu “Riese” (niektórzy uznają podziemne korytarze tego zamku za część “Olbrzyma”, co jednak nie zostało ostatecznie rozstrzygnięte), niż na miejsce ukrycia skarbu Wrocławia. Niemcy wiedzieli, że miejsca takie jak Książ prędzej czy później padną łupem Rosjan, więc woleli aż tak nie ryzykować (mimo, że prowadzone były na zamku zaawansowane prace, najprawdopodobniej przy budowie laboratoriów).

Leśna i okolice Zamku Czocha stanowią oddzielny rozdział w historii końca wojny na Dolnym Śląsku, choć również wskazywane są jak potencjalne miejsce ukrycia skarbu. Ale niektóre hipotezy każą jednak wrócić na poszukiwania w Karkonosze – szczególnie do Białego Jaru i pochylić się nad postacią Herberta Klosego – niemieckiego oficera Policji w Breslau, który podobno brał udział w poszukiwaniach odpowiednich miejsc do ukrycia złota, jednak nie uczestniczył już w samym jego zakopywaniu i faktycznym ukrywaniu.

Czy możliwe zatem, że to właśnie Karkonosze są tym miejscem? Biały Jar? A może rzeczywiście tunel pod Śnieżką, w którym znajduje się wspomniany wcześniej pociąg?

Postaramy przyjrzeć się bliżej tym wszystkim miejscom i towarzyszącym im hipotezom. Szczególnie, że warto wspomnieć jeszcze o postaci Władysława Podsibirskiego, czasach rządów SLD, Grzegorzu Kołodce i okolicach Sobieszowa i Piechowic. Ten rozdział w tej pasjonującej historii odbił się głośnym echem nawet wśród najwyższych władz Rzeczypospolitej.