Uncja złota zakończyła miniony tydzień na poziomie około 1230 dolarów, czyli około pół procent poniżej zamknięcia w poprzedni piątek. Mimo relatywnie niewielkiego spadku, wynik całego tygodnia można uznać za kiepski. Momentami kruszec był wyceniany na poziomie 1250 dolarów. Najbliższe tygodnie dla posiadaczy złota mogą być szczególnie ciekawe, głównie ze względu na zbliżające się referendum w Szwajcarii. Inicjatorzy chcą „powiązać” tamtejszą walutę ze złotem. Przeszkodę stanowi jednak bank centralny.
Uncja szła w górę tylko na początku tygodnia, wzmacniana przez spekulacje, że Rezerwa Federalna opóźni moment podniesienia stóp procentowych. Nastroje były dobre do momentu, w którym kurs dotarł do linii 1250 dolarów, czyli ważnego poziomu oporu – na przełomie maja i czerwca pułap powstrzymał kurs przed dalszymi spadkami. W chwilę po jego przebiciu nastroje na rynku się jednak odwróciły i złoto zaczęło tracić.
Wydaje się, że o korekcie na rynku w pewnym stopniu zadecydowała bliskość linii oporu i chęć realizacji części sporych zysków, aniżeli kwestie fundamentalne. Próba wytłumaczenia zachowania kursu na podstawie publikacji makroekonomicznych wydaje się tym razem trudna. Spójrzmy na dane. W środę, kiedy zaczęły się spadki na złocie, publikacją numer jeden była inflacja (mierzona wskaźnikiem CPI) w Stanach Zjednoczonych. Zmiana wyniosła plus 0,1 proc. miesiąc do miesiąca, zaś w ujęciu rocznym 1,7 proc., czyli zgodnie z oczekiwaniami. Nie od dziś wiadomo jednak, że amerykańska Rezerwa Federalna wskaźnikiem CPI za bardzo się nie przejmuje. Dużo bardziej wartościowych danych dostarcza jej na przykład wskaźnik personal consumption expenditures (PCE).
Dzień później korekta była kontynuowana, również na pierwszy rzut oka bez większej przyczyny. W tym dniu Markit publikował wstępne wskaźniki indeksów PMI dla gospodarki strefy euro. Wskaźnik dla sektora wytwórczego krajów ze wspólną walutą wyniósł 50,7 punktu, wobec 50,3 poprzednio oraz powyżej oczekiwań ekonomistów. Również lepiej wypadły usługi, dla których PMI wyniósł 52,4, identycznie jak w sierpniu. Z jednej strony dane pokazały więc, że kondycja Wspólnoty wcale nie jest tak fatalna, jak się wcześniej spodziewano. Z drugiej strony, wiele do życzenia pozostawia sytuacja w krajach Południa, ale też Francji, których wskaźniki są sporo poniżej rocznej średniej.
Podsumowując, dane z USA oraz Europy nie powinny dostarczyć na tyle mocnych argumentów, żeby inwestujący w złoto wyzerowali spore zyski z pierwszych dni tygodnia. Warto jednak spojrzeć na sytuację na rynku walutowym. Kruszec taniał, podczas gdy mocno zyskiwała amerykańska waluta. Co jednak zadecydowało o sile dolara, podczas gdy dane makro okazały się zgodne z oczekiwaniami? Wydaje się, że przyczyn można się doszukiwać we wtorkowych spekulacjach Reutersa na temat przyszłych działać Europejskiego Banku Centralnego. Bardzo możliwe, że instytucja zdecyduje się uruchomić skup obligacji korporacyjnych, już w pierwszym kwartale 2015 roku. Wiadomość osłabiła euro, podnosząc wycenę dużo bardziej bezpiecznego dolara. A co za tym poszło – taniało złoto.
Początek tygodnia dla posiadaczy kruszcu może być udany, głównie ze względu na obawy związane z kondycją świata bankowego w Europie. EBC w weekend opublikował raport dotyczący przeprowadzonych wcześniej stress testów na największych instytucjach na Kontynencie. Okazało się, że 25 spośród 130 badanych nie miało wystarczających kapitałów bezpieczeństwa.
O ile wsparciem dla złota był w miniony weekend EBC, tak skrzydła kupującym w najbliższych tygodniach może podciąć Szwajcarski Bank Centralny. Na 30 listopada zaplanowane jest w Szwajcarii referendum, w którym uczestnicy zadecydują o wprowadzeniu w życie trzech postulatów, „wiążących” tamtejszą walutę ze złotem. Po pierwsze, kruszec będzie musiał stanowić przynajmniej 20 procent aktywów SNB, po drugie będzie mógł być przechowywany tylko w Szwajcarii oraz po trzecie, bank centralny nie będzie mógł go sprzedawać. Dotychczasowe sondaże już teraz wskazuję, że projekt ma sporą szansę wejść w życie. W najbliższych tygodniach będziemy obserwowali więc zaciekłą walkę SNB, żeby zablokować referendum. Jego rezultat może być bardzo dobry dla posiadaczy złota, ale również spowodować ogromne wzrosty szwajcarskiej waluty, czego tamtejszy bank centralny z całego serca wolałby uniknąć.