Przejdź do treści

INIRZ [grudzień]: trudny koniec roku dla inwestorów na rynku złota

Kupuj sztabkę

IV kwartał 2015 roku nie był niestety dla rynku złota okresem dobrym. Mało tego – nie był nawet przyzwoity. Spadająca cena złota, ogólny marazm na rynku surowców, a do tego pogarszające się nastroje inwestorów nie mogły być dobrym prognostykiem na kolejne dni i tygodnie.

Chcąc jednak doszukać się w całej sytuacji pozytywów, jednym z nich była z pewnością obrona przez cenę złota poziomu 1050 dolarów, którego przebicie mogłoby być bardzo złym dla całego sektora sygnałem. Przypomnimy, że to i tak są już poziomy 6-letnich minimów.

Marne jednak było to pocieszenie dla inwestorów czynnie działających w tym sektorze. Przez cały miesiąc odsetek tych negatywnie nastawionych oscylował wokół 60-proc, co w historii badania INIRZ było rzadko spotykanym zjawiskiem.

Po pierwsze, przeważnie więcej było na indeksie koloru zielonego – nawet wobec spadającej ceny złota, ewidentnie było widać, że inwestorzy traktujący złoto jako inwestycję długoterminową. Byli więc zadowoleni, że mogą nabyć kruszec po niższej cenie, z widokiem na zysk w dalszej przyszłości.

Po drugie, indeks w ciągu miesiąca cechowała większa zmienność – szczególnie, wobec zmiany ceny złota. W grudniu 2015 roku mieliśmy z taką sytuacją do czynienia, co w żadnym stopniu nie przełożyło się na zmianę nastawienia inwestorów. Przeważnie nastawieni byli negatywnie i to niestety niezmienne pozostało.

Było to z pewnością konsekwencją wydarzeń z jakimi mieliśmy do czynienia w ciągu całego roku, który dla tego sektora był niezwykle trudny. Złoto straciło w tym czasie 10 procent, co i tak na tle innych surowców nie jest wynikiem najgorszym. Równać jednak należy w górę, a nie w dół.

Bardzo ciekawy punkt widzenia wyłania się w momencie, w którym zerkniemy na to, jak nastroje inwestorów przedstawiały się na początku minionego roku. Cena złota rosła (co było konsekwencją zawirowania na rynku walutowym), a wraz z nimi oczywiście nastroje inwestorów.

Był to jednak ostatni w ciągu roku moment, kiedy cena złota była na przyzwoitym poziomie, za czym szły oczywiście humory uczestników tego sektora. Poziom 1300 dolarów został przebity tylko raz, właśnie w styczniu, po czym rozpoczął się powolny spadek kursu, aż do poziomów zbliżonych do 1050 USD za uncję. Który na całe szczęście udało się obronić.

Czy zatem jest na horyzoncie jakikolwiek znak, który pozwoliłby inwestorom rynku złota wstawać w lepszych humorach? Otóż tak i znajduje się w Azji, a także po części w Stanach Zjednoczonych. W Chinach dzieje się naprawdę źle – panika na giełdach, kryzys na walucie, obawy o dalsze losy gospodarki stawiają poważne znaki zapytania w odniesieniu do chińskich ambicji i prognozowanych wartości rozwoju i gospodarczego wzrostu. Do tego Chiny nie przestają kupować złota – tylko w drugiej połowie roku kupili go tyle, ile oficjalnie posiada Polska.

Różowo również nie jest także w Stanach Zjednoczonych, choć w tym przypadku sytuacja oczywiście daleka jest od pogłębiającego się marazmu w Chinach. Za oceanem jednak niepokoją inwestorów pogarszające się dane płynące z rynku pracy (wzrost liczby zasiłków dla bezrobotnych), co po raz kolejny stawia słuszne pytania o rzeczywiste uzdrowienie tamtejszej gospodarki. Nie jest też tajemnicą, że inwestorzy za oceanem martwią się o kondycję Chin, niektórzy z nich dostrzegają nawet niebezpieczeństwa rozlania się tego kryzysu na inne kraje.

Wszystkie te wydarzenia na pewno wzmocniłyby notowania metali szlachetnych, w tym przede wszystkim złota. Z bardziej zdecydowanymi prognozami powinniśmy się jednak wstrzymać jeszcze kilka dni, w oczekiwaniu na to, jak Chińczycy poradzą sobie z sytuacją we własnym kraju. O ile poradzą sobie w ogóle.