Przejdź do treści

Analiza: Nerwowy tydzień za nami. Banki centralne pochwaliły się zakupami złota

Kupuj sztabkę

Po wielkiej walce, kurs złota kończy miniony tydzień z tarczą. Uncja szlachetnego kruszcu zyskała niecałe pół procent i zamknęła piątkową sesję na poziomie niemal 1260 dolarów. Wystarczy jednak szybki rzut oka na wykres żeby stwierdzić, że działo się naprawdę sporo.

Notowania złota wykreśliły dwie, bardzo wysokie, pionowe kreski. Pierwsza, z kierunkiem południowym, powstała już w poniedziałek. Druga, odwrotna i jeszcze bardziej stroma – w środę.

Spadki na złocie w pierwszej części tygodnia to efekt poprawy nastrojów na globalnych rynkach oraz próby odreagowania mocnych wzrostów na kruszcu w końcówce poprzedniego tygodnia. Niekorzystnie dla notowań złota zachowywała się również ropa, która zaliczyła w pierwszych dniach tygodnia niemal 3-procentowy spadek.

Inwestorzy odrobili całą stratę – i to z nadwyżką – już w środę. Przyczyną było posiedzenie Rezerwy Federalnej, w czasie którego bank pozostawił stopy procentowe na obecnym poziomie oraz podał oczekiwania odnośnie wzrostu gospodarczego. Komunikat był wyjątkowo „gołębi”. Ograniczając go do minimum, Fed podważył wszystkie czynniki, które przemawiałyby za szybką podwyżką kosztu pieniądza: wzrost płac nie został jeszcze utrwalony, rynek pracy nadal ma przestrzeń do poprawy, a inflacja powinna powrócić do celu 2 procent najwcześniej w ciągu 2-3 lat. Jakby tego było mało, Fed stwierdził, że wzrost gospodarczy na świecie jest dużo wolniejszy niż wcześniej oczekiwał, więc uciął prognozę zmiany PKB również dla USA.

Inwestorzy zrozumieli, że Fed wytyczy drogę do podwyżki stóp nieco dłuższą i położoną zdecydowanie niżej trasą. Obecnie kontrakty terminowe sugerują, że do pierwszej zmiany dojdzie dopiero we wrześniu. W efekcie niżej znalazł się po chwili dolar. W relacji do euro spadł sporo ponad procent, a para EUR/USD wykreśliła pułap 1,13 i znalazła się w pobliżu lokalnych szczytów z lutego. Wykresy dolara do części walut dają pożywkę fanom analizy technicznej. Kurs wykreślił bowiem książkową formację głowy z ramionami, która zwiastuje dalsze spadki kursu.

Posiadacze złota mogą mieć spory dylemat. Komunikat Fed był bardzo gołębi, jednak notowania szlachetnego kruszcu zaledwie odrobiły stratę z pierwszej części tygodnia. Jeśli notowania kruszcu wzrosły tak niewiele, to wszystko świadczy, że rynek spodziewał się takiego zachowania banku. To zaś oznacza, że nastroje wśród inwestujących są bardzo, bardzo optymistyczne. Fed co prawda dolał oliwy do ognia, ale pojawia się pytanie, czego dziś oczekuje rynek. Oczywiście, jeśli w ciągu najbliższych tygodni na rynki powróci strach, to o trend wzrostowy na złocie nie musimy się martwić. Jeśli jednak utrzyma się obecna tendencja, czyli powrót do bardziej ryzykownych aktywów, a dane makro pozostaną dobre, notowania złota w najbliższym czasie mogą zaliczyć korektę.

Z pewnością taki scenariusz ucieszyłby dużą część światowych banków centralnych. Dzięki temu, mogłyby kupować więcej. Dwa tygodnie temu pisaliśmy, że całych rezerw złota pozbył się resort finansów Kanady. Wbrew tendencjom, które dzieją się na rynku. Z najnowszych danych Światowej Rady Złota wynika, że w styczniu zakupy netto wyniosły plus 38 ton. Najwięcej – odpowiednio 21 oraz 16 ton kupiły banki Chin i Rosji. Oprócz nich, kupowały również Kazachstan, Białoruś i Malezja.