Nie ma lepszej reklamy dla złota niż tysiące ludzi bezskutecznie usiłujących odzyskać swoje pieniądze ulokowane w bankach. Dla tych nieszczęśników jest już za późno – mogą tylko żałować, że wcześniej nie wymienili papieru na błyszczący metal.
Od soboty Cypryjczycy próbują wypłacić pieniądze z banków po tym, jak rząd ogłosił wprowadzenie „jednorazowego podatku” od wkładów bankowych, a bank centralny Cypru zablokował zagraniczne przelewy. Cypryjskie banki zostaną zamknięte do piątku, bankomaty są puste, a posiadacze depozytów do 100 tys. euro stracą 6,75%. Z każdego euro ponad tę kwotę rząd przywłaszczy sobie 9,9%.
Trudno o lepszą zachętę do inwestowania w złoto, którego żaden rząd nie jest w stanie przywłaszczyć jednym dekretem, nie dając najmniejszych szans na obronę własnego majątku. 5,8 mld euro uzyskane z rabunku deponentów zasili budżet państwa i pomoże uratować bankrutujący sektor bankowy Cypru.
Istnieje szansa, że po takim wydarzeniu część inwestorów z Europy przypomni sobie o bezpieczeństwie oferowanym przez złoto. Żółty metal był ostatnio w niełasce i od października jego cena wyrażona w dolarach amerykańskich spadła o ponad 12%. Złoto taniało przez pięć miesięcy z rzędu, co nie przytrafiło się ani razu przez ostatnie 15 lat.
Po krótkotrwałym spadku na przełomie lutego i marca cena złota powróciła powyżej 5.000 zł za uncję. Od VIII 2011 cena kruszcu waha się w przedziale 5-6 tys. PLN/oz.
Jednak teraz zamieszanie wokół Cypru i groźba zachwiania zaufania do całego europejskiego sektora bankowego może doprowadzić do odwrócenia średnioterminowego trendu na rynku złota. Pomimo aprecjacji dolara kurs złota wzrósł w poniedziałek do 1.606,80 USD za uncję wobec 1.591,78 USD na piątkowym zamknięciu notowań. Cena złota wyrażona w euro podskoczyła aż o 2,2%, osiągając poziom 1.240,70 EUR/oz.
Krzysztof Kolany
Bankier.pl