Opowieść to może nawet nie do końca dobre określenie. Bardziej zaczyna to przypominać sagę, której kolejne rozdziały co jakiś czas trafiają do szerszej publiczności. Pełno w niej oczywiście zwrotów akcji, tajemnic i nierozwiązanych wątków.
Czytaj także: Ludowy Bank Chin kupił złoto po raz pierwszy od dwóch lat
Głośno o chińskim uwielbieniu dla złota i interesującej, aczkolwiek niełatwej relacji było już za czasów panowania Dynastii Han. No i było to dość dawno, bo w 206 – 220 przed naszą erą. Wtedy to właśnie notowano skokowy wzrost popytu na złoto, które oprócz walorów czysto ekonomicznych, miało też funkcję niemal religijną – było to związane z wejściem do kraju buddyzmu.
I stan ten nie zmienił się do dzisiejszych czasów. Na nieco dalszy plan odszedł wątek religijny, pozostało jednak chińskie do złota podejście. A że jest to relacja dość specyficzna, towarzyszy jej wiele znaków zapytania, a same Chiny wciąż mają spory wpływ na to, jak kształtują się ceny złota.
Niezwykle ciekawym i tajemniczym wątkiem jest przede wszystkim to, ile naprawdę wynoszą chińskie rezerwy złota. Państwo Środka jakoś nie specjalnie kwapi się do publikowania szczegółowych na ten temat informacji, co oczywiście automatycznie rodzi całą masę spekulacji i podtekstów, z których wniosek płynie przede wszystkim jeden – Chińczycy mają o wiele więcej złota w praktyce, niż jest to podawane w oficjalnych komunikatach i publikacjach.
Ostatnie zaraportowane dane mówią o tym, że Chiny mają 1842 tony złota, co daje im piąte pod tym względem miejsce na świecie. Możemy być jednak niemal pewni, że dane te nie odzwierciedlają rzeczywistego stanu chińskiego skarbca. Gdzieś w tle toczy się oczywiście pojedynek na złote rezerwy z Rosją, która na rynku najcenniejszego z kruszców jest niezwykle aktywna. Wynika to nie tylko ze “złotych” ambicji, ale też obaw o narzucenie na Rosję kolejnych sankcji. Największe rezerwy złota mają oczywiście Amerykanie (8133 ton), sporo także Niemcy (3377 ton), Włosi (2451 ton) czy Francuzi (2435 ton).
Wracając jednak do najbardziej interesującego, chińskiego wątku, nieprawdopodobna, aczkolwiek prawdziwa i potwierdzona jest informacja, która w ostatnim czasie trafiła niemal na pierwsze strony gazet na całym świecie. Chodziło o odkrycie największego złoża kruszcu w Chinach, o którym poinformował pod koniec marca Shandong Gold Group – drugi co do wielkości producent złota w kraju. Złoże ma znajdować się w północno-wschodniej części Chin (prowincja Szantung), a według ostatnich danych jego wydobycie może zająć nawet 40 lat.
Wrażenie robią również szczegółowe dane dotyczące tych złóż. Jak wstępnie oszacowali przedstawiciele Shandong Gold Group, mają tam znajdować się nawet 382 tony najcenniejszego z kruszców, co miałoby mieć wartość – bagatela – 22 miliardów dolarów (zakładając dzisiejszy kurs złota). W kontekście długiej, żeby nie powiedzieć bardzo długiej historii złota w Chinach oraz przede wszystkim podejścia do kruszcu przedstawicieli i władców tego kraju na przestrzeni setek lat, informacja o odkryciu nowych złóż jest naprawdę niesamowita.
W odniesieniu do tej barwnej i często niełatwej relacji Chin ze złotem, a także wpływu, jaki kraj ma na jego globalne notowania, nie sposób nie odnieść się do bieżących wydarzeń. I w tym przypadku kontekst jest niestety mało optymistyczny, mimo że końcowym efektem procesu jest wzrost wartości tego kruszcu.
Chodzi o coraz bardziej napiętą sytuację w relacjach Chin z Koreą Północną, która dodatkowo podgrzewana jest przez Stany Zjednoczone. W ciągu ostatnich kilku dni mieliśmy do czynienia z bardzo ważnymi wydarzeniami, których bezpośrednią konsekwencją jest właśnie wzrost wartości złota – jego poziom znajduje się obecnie najwyżej od listopada ubiegłego roku (1286 USD).
Wszystko oczywiście za sprawą zawsze groźnej Korei Północnej, która zaczęła straszyć przede wszystkim Stany Zjednoczone. Ale to właśnie Chiny wraz z Koreą Południową ustalają sankcję, natomiast sami chińczycy nakazali krajowym firmom zwrot zakupionego w Korei Północnej węgla. Atmosfera robi się coraz bardziej napięta – Trump nawołuje do amerykańsko-chińskiej współpracy w kwestii rozwiązaniu problemu Korei Północnej, podkreślając przy tym dwie rzeczy: sama współpraca bardzo dobrze wpłynęłaby na gospodarcze relacje Chin z Amerykanami. Ale z drugiej strony brak zaangażowania Chińczyków w proces rozwiązania koreańskiego problemu oznaczałby, że Amerykanie rozwiążą go sami. Co zresztą już zapowiedział amerykański prezydent.
Po raz kolejny sprawdza się zatem stara jak świat prawda o złocie, że jest to stabilny walor na niespokojne czasy. I o ile jest to dobra wiadomość dla wszystkich inwestujących w złoto, to niestety kontekst całej sprawy jest mało optymistyczny. Co chwilę światem targają coraz poważniejsze konflikty. Niestety ich samych ani późniejszych konsekwencji nie jesteśmy już w stanie przewidywać. I chyba właśnie ta niepewność jest najbardziej przerażająca…