Żeby kupić diamenty nie trzeba być multimilionerem. Wystarczą nawet nieduże sumy, by stać się posiadaczem drogocennego kamienia, który nie tylko będzie wspaniałą ozdobą, ale również stanowić może inwestycję lub zabezpieczenie na ciężkie czasy. W ostatnich miesiącach rośnie popularność diamentów osadzonych w biżuterii.
Tiffany na gali oscarowej
Podczas tegorocznej gali oscarowej najjaśniej błyszczała z pewnością Lady Gaga. I to nie tylko przez wzgląd na nagrodzony przez Akademię utwór „Shallow” z filmu „Narodziny gwiazdy”, ale przede wszystkim z powodu diamentu, który zdobił jej naszyjnik, a który do dziś jest jeszcze komentowany w mediach lifestyle’owych.
128-karatowy kanarkowy diament z kolekcji Tiffany & Co. to jeden z największych, żółtych diamentów fantazyjnych. Do tej pory nosiły go dwie kobiety. Jedną z nich była pani E. Sheldon Whitehouse w 1957 na balu Tiffany w Newport. Drugą była Audrey Hepburn w trakcie sesji zdjęciowej promującej film „Śniadanie u Tiffany’ego”. Teraz do tego grona dołączyła Lady Gaga, czym zyskała uwagę świata mody, ale także i inwestycji. Nastąpił również gwałtowny wzrost zainteresowania biżuterią z diamentami.
Nie tylko dla miliarderów
– Mamy kategorie diamentów, które dzisiaj oferowane są przez domy aukcyjne i osiągają wyceny nie do wyobrażenia. Taki kamień może być wart tyle co piękny apartament w centrum dużego miasta – mówi Robert Śniegocki, ekspert Grupy Goldenmark. – Za część diamentów zaliczanych do klasy premium zapłacimy kilkaset tysięcy złotych albo kilkadziesiąt tysięcy złotych. Trzeci obszar, czyli tzw. komercyjne diamenty dostępne są w zasadzie dla każdego.
https://www.youtube.com/watch?v=QLbOYHh3SXs
Diamenty komercyjne to te najbardziej popularne, i najbardziej dostępne kamienie tego typu. To właśnie one zdobią większość biżuterii, którą można zakupić u jubilerów. Jednak nawet wśród diamentów komercyjnych można znaleźć kamienie zróżnicowane pod względem ceny i jakości, a także i potencjału inwestycyjnego.
– Większość kobiet marzy o tym żeby posiadać jakąś biżuterię z diamentami – mówi Robert Śniegocki. – Niekoniecznie trzeba na to wydawać fortunę. Przykładowo zasięgając pomocy u sprawdzonego dostawcy diamentów można otrzymać bardzo ciekawy kamień, a dodatkowo poradę, jak go osadzić, czy projekt takiego pierścionka. Później wystarczy pójść do jubilera i otrzymamy produkt, który będzie prawie o połowę tańszy niż ten dostępny w sieci jubilerskiej.
Piąte „C” – certyfikat
Kamienie wyceniane są wg. zasady „4C”, a więc w oparciu o masę („carat”), barwę („colour”), czystość („clarity”) i szlif („cut”). Jeśli jednak zależy nam na kamieniu, który będzie także inwestycją, powinniśmy do naszego słowniczka włączyć piąte „C” – certyfikat.
– Diament, który pochodzi z sieci jubilerskiej ma certyfikat wydany przez jubilera, który nie ma nic wspólnego z zasadami certyfikacji diamentów, uznawanymi na całym świecie – wyjaśnia Robert Śniegocki.
Kupując kamień szlachetny, niezależnie czy jest to sam diament, czy diament z oprawą, powinniśmy otrzymać również certyfikat jednego z trzech uznanych instytutów gemmologicznych: GIA, HRD oraz IGI. Jedynie taki certyfikat jest potwierdzeniem jakości diamentu, co ma niebagatelne znaczenie w sytuacji, gdy diament chcemy sprzedać.
Zatem kupno nawet niewielkiego kamienia, ale z certyfikatem wystawionym przez instytut gemmologiczny, może stanowić całkiem udaną lokatę, lub dywersyfikować nasz portfel.
Zobacz ofertę diamentów w sklepie Goldenmark
Photo by Gardie Design & Social Media Marketing on Unsplash