RPA, Rosja, Botswana i Kanada. Na dziesięć największych kopalni diamentów na świecie, zaledwie dwie nie znajdują się na terenie tych czterech krajów. Co czyni je tak szczególnymi? Dlaczego diamenty występują tak licznie akurat tam?
W Antwerpii sprzedano różowy diament o masie 13,33 ct, który wydobyty został w kopalni Letšeng w Lesotho (kraj będący enklawą na obszarze Republiki Południowej Afryki). Kamień został sprzedany za 8,75 mln USD, czyli 657 tys. USD za karat, co wyznaczyło swoisty rekord dla diamentów wydobytych w Letšeng. Ale nie był to największy kamień wydobyty z tej kopalni. Tylko w pierwszym półroczu 2018 r. wydobyto stamtąd dziesięć diamentów, z których każdy miał ponad 100 karatów, z czego jeden z nich aż 910 karatów. „Legenda Lesotho”, bo tak ochrzczono ową osobliwość, ważył 182 gramy, czyli więcej, niż kula bilardowa (sprzedany za 40 mln USD).
Czytaj także: Diamenty błyszczą coraz jaśniej
Dlaczego akurat Letšeng?
Odpowiedź na to pytanie, jak również na pytanie zawarte w tytule artykułu, tkwi w tzw. kominach kimberlitowych. Nazwa tych formacji geologicznych pochodzi od miasta Kimberley w RPA, gdzie w latach 60-tych ubiegłego wieku miała miejsce prawdziwa gorączka diamentów.
Kominy kimberlitowe są słupami zastygniętej magmy, która w procesie kształtowania się naszej planety przez miliardy lat, wydostawała się pod ogromnym ciśnieniem z wnętrza Ziemi, w kierunku jej powierzchni. Aby jednak magma zdolna była do pokonania tej drogi, niezbędne było spełnienie jeszcze jednego warunku – obecność pęcherzyków dwutlenku węgla, które ułatwiały przemieszczanie się ku powierzchni.
Ogromne ciśnienie oraz skrajnie wysoka temperatura sprawiły, że drobinki węgla, które wciągnięte zostały w tę masę rozpalonej magmy, sprasowane zostały do postaci diamentów.
Cechą kominów kimberlitowych jest to, że występują stosunkowo rzadko, często w skupiskach, a także to, że nie wszystkie zawierają diamenty. Wszystkie te czynniki razem wzięte sprawiają, że ilość diamentów, które można jeszcze wydobyć z Ziemi jest mocno ograniczona, i zawężona do bardzo niewielu lokacji.
Złoża aluwialne
Poza kominami kimberlitowymi diamenty występują także w rzekach, w tzw. złożach aluwialnych. Powstają one na skutek erozji kominów kimberlitowych, szczególnie w pobliżu cieków wodnych, strumieni i rzek. Diamenty niesione przez wodę mogą być znajdowane nawet wiele kilometrów od pierwotnego źródła.
Najczęściej to właśnie diamenty pochodzące ze złóż aluwialnych, które są znacznie łatwiejsze do pozyskania, wykorzystywane są przez watażków i organizacje paramilitarne w strefach konfliktów zbrojnych, do finansowania zakupu broni. Najsłynniejszymi obszarami występowania procederu handlu „krwawymi diamentami” były Sierra Leone, Angola i Liberia.
Obecnie handel „krwawymi diamentami” jest ograniczany przez Proces Kimberley, czyli proces certyfikacji wprowadzony przez rezolucję 55/56 ONZ, której celem jest potwierdzenie, że diamenty trafiające na światowe rynki nie pochodzą z obszarów objętych konfliktami zbrojnymi.
Niezwykłą rzadkość i piękno diamentów sprawiają, że od setek lat stanowią one nośnik wartości, zarówno jako dobro luksusowe, jak i instrument inwestycyjny. Choć rynek diamentów nie jest całkowicie wolny od zawirowań, jest on jednak w dużym stopniu uniezależniony od rynków finansowych, co sprawia, że diamenty cieszą się dużym zainteresowaniem jako forma dywersyfikacji, zabezpieczenia przed ryzykiem.
Źródła:
https://www.proactiveinvestors.co.uk/companies/news/216549/why-do-you-always-find-diamonds-in-the-same-places-216549.html
https://www.cnbc.com/2018/03/13/the-lesotho-legend-gem-diamond-sells-for-40-million.html