Ponad milion osób, mieszkających w 13 polskich aglomeracjach, nie daje rady opłacać w terminie rachunków i rat kredytowych – wynika z analizy BIG InfoMonitor. Łączna suma niespłaconych zobowiązań to niemal 34 mld złotych.
Jak tłumaczą autorzy raportu, choć niesolidni dłużnicy z aglomeracji stanowią mniej niż 40 proc. wszystkich Polaków z problemami finansowymi, należy do nich prawie połowa ogólnopolskich zaległości.
– Powód? Kłopoty finansowe w dużych ośrodkach miejskich oznaczają znacznie wyższe kwoty. Na dodatek tylko w niektórych aglomeracjach, np. w Rzeszowie, Wrocławiu czy Szczecinie problem niespłacanych zobowiązań występuje rzadziej niż na terenie województwa poza aglomeracją. Ale już w Katowicach, Łodzi, Krakowie czy Warszawie to mieszkańcy aglomeracji wypadają gorzej. Co charakterystyczne wśród dłużników z dużych miast i okolic, nieco większy udział niż w innych regionach mają kobiety i osoby starsze – wyjaśniają przedstawiciele BIG InfoMonitor.
Duże miasto = duże wydatki
Dlaczego mieszkańcy aglomeracji zasłużyli sobie na miano najbardziej niesolidnych dłużników w kraju?
– Dzieje się to z prostej przyczyny – wyższy standard życia, do którego dąży się w aglomeracjach, oznacza wyższe koszty utrzymania. Te z kolei niestety rosną szybciej niż pensje, nawet te w stolicy, Krakowie czy Katowicach i nie rekompensują wszystkich wydatków. Duże, ciągle rozwijające się miasta przyciągają młodych ludzi, wierzących, że szybko znajdą w nich dobrze płatną pracę i obiecują życie na pewnym poziomie. W zamian trzeba liczyć się z wyższymi niż w innych rejonach Polski cenami mieszkań i domów (także z cenami najmu) i pozostałymi kosztami życia, np. stawkami za media i innym podstawowymi opłatami – wyjaśnia Tomasz Bienias, ekspert Intrum.
Według danych GUS, w miastach żyje już 20,3 mln osób, czyli ponad 60 proc. populacji. Niemal połowa z nich zamieszkuje duże miasta, liczące powyżej 200 tys. mieszkańców. Mieszkańcom aglomeracji wcale nie jest jednak łatwiej niż reszcie osób płacić terminowo swoje zobowiązania.
– Gdy osoby z aglomeracji przestają sobie radzić, to wpadają w większe kłopoty niż rodacy z mniejszych miejscowości. Średnio na osobę przypada tu 31,8 tys. zł przeterminowanych zobowiązań wobec 22,3 tys. zł wypadających na mieszkańców mniejszych miejscowości. Wpływają na to w dużej mierze kredyty mieszkaniowe – tłumaczy Sławomir Grzelczak, prezes BIG InfoMonitor.
Średnia zaległość z tytułu kredytów hipotecznych w miastach dochodzi do 220 tys. zł, a poza nimi wynosi 121,2 tys. złotych. W Warszawie jest to aż 299 tys. złotych.
– W przypadku zaległości z powodu niespłacanego kredytu konsumpcyjnego, również występują spore dysproporcje. W dużych miastach i okolicach jest to prawie 27 tys. zł, a poza nimi 17,7 tys. zł. Wygląda na to, że nie ma czego zazdrościć mieszkańcom aglomeracji, pośpiech, korki na drogach, smog, wyższe koszty życia, więcej pokus, chętniej podejmowane ryzyko w braniu na siebie kolejnych zobowiązań sprawiają, że ostatecznie częściej kłopoty z obsługą zobowiązań zdarzają się osobom z dużych ośrodków miejskich. Łączny odsetek niesolidnych dłużników w przedstawianych aglomeracjach wynosi 8,8 proc. wobec 8,5 proc. wśród reszty mieszkańców kraju – dodaje Sławomir Grzelczak.
Warszawa zadłużona najbardziej
W kwocie ponad 33,9 mld zł niespłacanego na czas zadłużenia, największy udział ma aglomeracja warszawska (27 proc.). Zaległości wynoszą tu niemal 9,2 mld złotych.
– Jest to więcej niż zsumowane, przeterminowane zadłużenie aglomeracji wrocławskiej, trójmiejskiej oraz poznańskiej. Z kolei na drugim krańcu znajdują się mieszkańcy Opola i okolic z zaległościami wynoszącymi jedynie 445 mln zł oraz osoby z Rzeszowa i okolic – 466,4 mln zł. Mowa tu o opóźnieniach w płatnościach wynoszących min. 30 dni na kwotę co najmniej 200 złotych – wyliczają autorzy analizy.
foto główne: Kamil Gliwiński on Unsplash