Złoto ma za sobą kolejny udany tydzień. Cena królewskiego kruszcu znów wzrosła, a inwestorzy są przekonani, że dobra passa będzie kontynuowana również w nadchodzących dniach. Czy to początek dłuższego trendu?
1234 dolarów – tyle za uncję złota trzeba było zapłacić w miniony piątek, co oznacza, że cena – w porównaniu z końcem poprzedniego tygodnia – wzrosła o niespełna 10 dolarów. Tu warto zauważyć, że w piątek 26 października, w pewnym momencie dnia, królewski kruszec przekroczył nawet 1242 USD/oz. To poziom, którego dawno na rynku złota nie obserwowaliśmy.
Wzrostowa tendencja złota trwa już od czterech tygodni. Inwestorzy – zarówno instytucjonalni, jak i indywidualni – są przekonani, że dobra passa szybko się nie skończy. W ankiecie przeprowadzonej przez serwis Kitco, jedni i drudzy w zdecydowanej większości prognozują dalszy wzrost cen królewskiego kruszcu.
Inwestorzy szukają bezpiecznej przystani
Umacnianie się złota to przede wszystkim efekt kolejnych, znaczących spadków na rynkach akcji. Przewodzi im sektor technologiczny – Nasdaq zanotował największą miesięczną stratę od 2008 roku. Z kolei indeks Dow Jones Industrial Average notuje najgorszy miesiąc od trzech lat, a S&P 500 – od siedmiu.
To sprawia, że inwestorzy przenoszą swój kapitał z giełdy w kierunku aktywów postrzeganych za najbezpieczniejsze. A co za tym idzie, cena złota, nie bez kozery nazywanego „bezpieczną przystanią”, rośnie. I zdaniem wielu analityków, może to być początek dłuższego trendu, zwłaszcza, że spada również rentowność obligacji.
Pewnym zagrożeniem dla cen metalu szlachetnego może być, majacząca na horyzoncie, grudniowa (czwarta w tym roku) podwyżka stóp procentowych w Stanach Zjednoczonych. To – historycznie patrząc – moment, gdy królewski kruszec cierpi wskutek umacniania się dolara i wzrastającej rentowności obligacji.
Zdaniem wielu ekspertów, tym razem jednak decyzja Fed może nie mieć aż tak dużego znaczenia dla rynku złota. Inwestorzy przyzwyczaili się już bowiem do jastrzębiej polityki amerykańskiej Rezerwy Federalnej i patrząc na królewski kruszec, uwzględniają kolejne podwyżki stóp procentowych.
Niektórzy przekonują wręcz, że wytyczona przez Fed jastrzębia ścieżka podwyżek jest mało realistyczna, więc jedyne, co będzie mógł zrobić bank centralny USA, to złagodzić swoją politykę.
Na horyzoncie 1300 dolarów za uncję?
Kolejnym krytycznym progiem, jeśli chodzi o ceny złota, wydaje się być w najbliższym czasie cena 1260 dolarów za uncję, którą po raz ostatni udało się przekroczyć w lipcu. Jeśli żółty metal znów przebije ten poziom, następnym celem najprawdopodobniej stanie się 1300 USD/oz.
W rozpoczętym właśnie tygodniu, napłynie sporo istotnych danych z amerykańskiej gospodarki, które mogą wpłynąć na sytuację na rynkach finansowych i na ceny metali szlachetnych. To m.in. październikowy wskaźnik zaufania konsumentów, dane o zatrudnieniu w sektorze prywatnym czy nastrojach w branży produkcyjnej. W najbliższy piątek poznamy także oficjalny, rządowy raport dotyczący zatrudnienia.