Kurs złota zakończył miniony tydzień na niemal procentowym plusie, wykreślając w piątek poziom 1270 dolarów za uncję. Cena ruszyła w górę dopiero w piątek – po tym, jak FBI na nowo zaczęło przyglądać się skrzynce mailowej Hillary Clinton. Wszystko wskazuje, że na ostatniej prostej kampanii, Donald Trump dostał potężny podmuch wiatru w plecy.
Notowania złota idą w górę drugi tydzień z rzędu – w ciągu ostatnich dziesięciu sesji, zyskały niemal 2 proc. Marne to pocieszenie, jeśli spojrzymy z perspektywy całego miesiąca. Październik zapisze się w pamięci inwestorów 4-procentową stratą. Przypomnijmy, że w pierwszych dniach miesiąca, uncja kosztowała ponad 1320 dolarów.
Niemal identycznie zachowywało się w październiku srebro, aczkolwiek ten metal ucierpiał mocniej, bo aż 7 procent. Srebro zazwyczaj wykazuje dużą korelację z notowaniami złota, jednak dużo gorzej radzi sobie z chwilowymi krachami cen, a z takim mieliśmy do czynienia w pierwszym tygodniu miesiąca. Rynek jest bowiem dużo płytszy niż złota i charakteryzuje się większą zmiennością.
Metale szlachetne pozostaje pod presją wydarzeń w USA. To właśnie zaskakujący zwrot w kampanii prezydenckiej sprawił, że ceny zakończyły tydzień na plusie. – FBI na nowo zainteresowało się skrzynką mailową Hillary Clinton – poinformował w piątek James Comey, dyrektor biura. Przypomnijmy, że Clinton w latach 2009-2013, czyli kiedy była sekretarzem stanu, założyła w swojej piwnicy serwer pocztowy. Przechodziła przez niego cała służbowa korespondencja – również maile zawierające tajemnice państwowe. W lipcu tego roku FBI stwierdziło, że zachowanie było tylko „wyjątkowo lekkomyślne”. Sprawa wróciła na świecznik, ponieważ znalazły się nowe maile, powiązane ze sprawą.
Kandydaci doskonale wiedzą, że to najsłabszy punkt demokratki. Część Amerykanów straciła do niej zaufanie, kiedy wyszło na jaw, że prowadzi serwer we własnym domu. Donald Trump zrobi więc wszystko, żeby maile były tematem numer jeden do samego końca kampanii. Jego notowania na ostatniej prostej powinny więc znowu rosnąć. Dla rynków oznacza to tylko jedno – niepewność, która w najbliższych dniach będzie sprzyjała metalom. Inwestorzy nie powinni jednak liczyć na spektakularne wzrosty. W sondażach prowadzi wciąż Clinton. Poza tym, rynki czekają na arcyważne dane z amerykańskiego rynku pracy. Być może to piątkowa publikacja zadecyduje, czy Fed podniesie stopy procentowe w grudniu. Ekonomiści szacują, że liczba nowych miejsc w sektorze pozarolniczym wyniesie 175 tysięcy.