Kurs złota zakończył pięciotygodniową serię wzrostów. Cena wzrosła od 12 grudnia o niemal 90 dolarów na uncji i znalazła się w pobliżu rocznych maksimów. Ostatni tydzień niestety przerwał dobrą passę. Złoto straciło symboliczne 0,4 proc. i na koniec handlu w piątek wykreśliło pułap 1334 dolarów za uncję. Uwagę rynków przyciąga paraliż instytucji rządowych w USA. Historia pokazuje jednak, że wydarzenie nie przekłada się ceny kruszców.
Tendencję spadkową w minionym tygodniu wykazały również pozostałe metale szlachetne. Srebro spadło w minionym tygodniu o 1,3 proc., aczkolwiek utrzymało się powyżej linii 17 dolarów za uncję. Podobnie stracił pallad, który w piątek osunął się do 1110 dolarów. Około półtora procent zyskała za to platyna, która po ponad miesiącu konsekwentnych wzrostów dotarła do 1000 dolarów za uncję.
Notowania złota podnosił w minionym tygodniu słabnący dolar, który tracił w obawie przed fiaskiem rozmów w Kongresie i w efekcie paraliżem instytucji rządowych. Obawy okazały się słuszne – w weekend politycy nie uchwalili prowizorium budżetowego i przełożyli rozmowy na nowy tydzień.
Reakcja rynków była jednak niewielka, również w przypadku złota. Historia pokazuje, że posiadacze kruszcu nie powinni upatrywać w tym wydarzeniu fundamentów do dalszych wzrostów. O ile tylko government shutdown nie będzie trwał w nieskończoność, jego wpływ na gospodarkę będzie marginalny. Tezę potwierdzają notowania złota w przeszłości. Począwszy od 1990 roku, w ciągu kolejnych czterech paraliżów rządowych, cena kruszcu w rzeczywistości traciła.
Uwaga inwestorów w 2018 roku powinna być zwrócona ku srebrze. Jego cena może się silnie wahać, jednak ma duży potencjał do wzrostów, wynika z czwartkowego raportu The Silver Institute. Motorem napędowym ma być rosnące zapotrzebowanie na metal w przemyśle, jubilerstwie i odradzający się popyt ze strony inwestorów. Z drugiej strony, podaż pozostanie ograniczona. Instytut zwrócił uwagę, że ilość metalu wytworzona przez producentów spadła w 2016 roku o 1 procent, po raz pierwszy od 14 lat nieprzerwanych wzrostów. Wszystko wskazuje, że w ubiegłym roku spadkowy trend był kontynuowany. Podaż ze strony kopalni miała spaść o 2 proc. do 870 milionów uncji. W efekcie bilans popytu do podaży był prawdopodobnie nieznacznie ujemny, szacuje The Silver Institute.
Srebro wydaje się interesującą alternatywą również ze względu na relację jego ceny do wartości złota. Wskaźnik gold silver ratio wzrósł w ostatnich miesiącach do niemal 80 punktów. To oznacza, że za uncję złota trzeba zapłacić prawie 80 uncji srebra. Z punktu widzenia historii notowań obu metali, wskaźnik znajduje się wysoko. Średnia za ostatnie 10 lat kształtuje się poniżej 65 punktów. Im spojrzymy dalej wstecz, wskaźnik osiągał jeszcze niższe poziomy.