Przejdź do treści

Ile zarabiają piłkarze?

Kupuj sztabkę

Polacy rzadziej niż ma to miejsce w innych krajach, zajmują sobie głowę zarobkami piłkarzy. Wynika to z prostego faktu – polska liga jest o wiele mniej atrakcyjna i to zarówno w sportowym, jak i finansowym aspekcie. Z drugiej jednak strony punkt widzenia zależy od tego, do czego pensje piłkarzy będziemy tak naprawdę porównywać.

Jeśli za punkt odniesienia przyjmiemy przeciętne wynagrodzenie w Polsce (4588,58 zł w styczniu 2018 roku), to zarobki najlepiej opłacanych piłkarzy naszej rodzimej ligi i tak bardzo daleko od niej odbiegają. Zgodnie z przygotowanym raportem finansowym tygodnika „Piłka Nożna”, w zeszłym sezonie rekordzistą pod tym względem był Legionista – Artur Jędrzejczyk, którego kontrakt opiewał na 800 tysięcy… euro. Co oznacza, że Pan Artur zarobił za sezon gry w drużynie mistrza Polski około 3,2 miliona złotych.

Legia Warszawa daje nieźle zarobić

Warto dodać, że stołeczna Legia jest najlepiej płacącym w Polsce klubem piłkarskim i też zdecydowanie najlepiej ułożonym. Budżet Legii na pensje zawodników to około 50-60 mln złotych rocznie, co oczywiście nie zawsze przekłada się na wynik sportowy. O ile na krajowym podwórku Legia radzi sobie całkiem nieźle (jest aktualnym mistrzem Polski, prowadzi także w tabeli w tym sezonie), to o wiele gorzej idzie jej na arenach europejskich. Choć rok temu udało się jej awansować do elitarnej Ligi Mistrzów (za co klub zgarną ponad 15 milionów euro), to niestety na początku tego sezonu nie dała już rady kazachskiemu zespołowi FK Astana (2:3 w dwumeczu) w rundzie eliminacyjnej.

Pomijając wspomnianego wcześniej Artura Jędrzejczyka, pensje innych dobrze opłacanych zawodników naszej ligi wahają się pomiędzy 120 a 150 tys. złotych miesięcznie. Są to jednak kwoty ledwie zauważalne, jeśli wyjdziemy poza granice naszego kraju.

Świat oszalał na punkcie piłki nożnej

Zanim jednak zajmiemy się niemieszczącymi się w granicach jakiegokolwiek rozsądku kwotami transferów i pensji, warto pochylić się na chwilę nad tym, dlaczego tak się dzieje, czyli dlaczego kluby płacą najpierw takie sumy za ściągnięcie, a potem za wynagrodzenia piłkarzy.

Wydawało się, że istnieje granica, której kluby nie będą w stanie przebić, jeśli chodzi o kwotę transferu tego czy innego piłkarza. Do 2009 roku granica ta była w okolicach 100 mln euro i transfer Christiano Ronaldo z Manchesteru United do Realu Madryt wydawał się potwierdzać tę tezę. Dodajmy, że przejście Ronaldo do Realu kosztowało aktualnych Mistrzów Hiszpanii 94 miliony euro. Były to zresztą czasy budowy tzw. Galaktycznych – ówczesny prezes Realu, Florentino Perez nie szczędził środków na kolejnych graczy, chcąc zbudować w Madrycie zespół gwiazd, który panować miał w Europie przez kilka sezonów (swoją drogą plan ten w dużej mierze się powiódł).

Wracając jednak do najwyższych transferów, magiczna kwota 100 mln euro przebita została w roku 2013, kiedy to również do Realu za dokładnie 101 mln trafił z Tottenhamu Gareth Bale. Nie trzeba było jednak długo czekać – kolejne rekordy padały w następnych sezonach, co było przede wszystkim konsekwencją zmian właścicielskich w największych europejskich klubach. Przychodzili inwestorzy z praktycznie nieograniczonymi ilościami pieniędzmi, co skutkowało kolejnymi irracjonalnie wysokimi transferami.

Nie ma granicy, której nie można przekroczyć

Dziś, na kilka miesięcy przed Mundialem w Rosji rekord wszech czasów wynosi astronomiczne 222 mln euro, które właściciele francuskiego klubu Paris St. Germain zapłacili w zeszłym roku Barcelonie za transfer Neymara. Przypomnijmy, że od 2011 roku właścicielami klubu są Katarczycy, którzy na transfery kolejnych piłkarzy grosza nie żałują.

Biorąc pod uwagę tak wysokie kwoty transferów, naturalną tego konsekwencją są rosnące gaże piłkarzy. Pamiętajmy, że sportowe umiejętności tego czy innego piłkarza to jedna strona medalu. Czołowi piłkarze świata, grający przede wszystkim w europejskich klubach, to także doskonałe marki dla samych klubów, dzięki którym one same zarabiają ogromne pieniądze.

Jako prosty przykład podać można kwotę, jaką wspomniany wcześniej Real Madryt zarobił na sprzedaży jedynie koszulek z nazwiskiem Ronaldo. Rok po transferze Portugalczyka pochwalił się przychodem z tego tytułu w wysokości 80 mln euro. Możemy sobie więc tylko wyobrazić, jakiego rzędu mogą być to kwota w dzisiejszych czasach (szczególnie po dwóch triumfach Królewskich z rzędu w Lidze Mistrzów).

Europa vs. Chiny

Jeśli mówimy już o konkretnych piłkarzach, konieczne jest wspomnienie o jeszcze jednym piłkarskim rynku (o ile można użyć takiego sformułowania), który co prawda może sportowo nie jest na najwyższym światowym poziomie, w niczym jednak nie ustępuje najlepiej płacącym klubom w Europie. Są to Chiny, które od jakiegoś czasu ściągają do swojej ligi wielkich piłkarzy. Z jednej strony mają oni co prawda szczyty swoich karier już za sobą, wciąż jednak reprezentują bardzo wysoki poziom, będą również doskonałym magnesem marketingowym.

Jednym z przykładów takiego piłkarza jest Carlos Tevez, który z powodzeniem radził sobie w Europie (choćby w Manchesterze City), ostatecznie dał się jednak przekonać Chińczykom, którzy zaproponowali mu wynagrodzenie w wysokości 38 milionów euro. Warto przeliczyć to także na wynagrodzenie tygodniowe (które bardzo często podawane jest przede wszystkim na Wyspach) – wyniosło ono astronomiczną kwotę 650 tys. funtów.

Najlepiej zarabiającym na świecie piłkarzem jest…

Według nieoficjalnych, aczkolwiek bardzo wiarygodnych danych najlepiej zarabiającym piłkarzem świata jest napastnik FC Barcelony, Leo Messi. Do tej pory miał on zarabiać około 40 mln euro rocznie. Jednak jak na początku tego roku podał portal Football Leaks, wynagrodzenie Argentyńczyka jest w praktyce o wiele wyższe. Wynika to z faktu podpisania nowej umowy z Dumą Katalonii, na mocy której Messi otrzyma dodatkowo około 68 mln euro za samo podpisanie kontraktu (!) oraz 70 mln za fakt, że nie zdecyduje się opuścić Barcy przed końcem kontraktu, który ma obowiązywać do 2021 roku. Jak łatwo policzyć, Messi w takim wypadku w ciągu najbliższych czterech lat będzie zarabiał nie 40, a 100 mln euro rocznie.

Polaków zapewne interesować będzie to, ile w Bayernie Monachium zarabia najlepszy polski piłkarz, Robert Lewandowski. Ostatecznie dokładna kwota, jaka widnieje na kontrakcie Polaka, nie jest znana. Do mediów dotarły jednak informacje, które mówią, że Lewy może liczyć na wynagrodzenie w wysokości 15 mln euro za sezon – umowę podpisaną ma do końca sezonu 2020/2021.

Bardzo jednak prawdopodobne, że wysokość wynagrodzenia Roberta Lewandowskiego ulegnie zmianie już w tym sezonie albo bezpośrednio po jego zakończeniu. Wszystko wskazuje na to, że Lewandowski opuści szeregi Bawarczyków i uda się na zachód Europy. A tam jak wiadomo, kluby chętnie płacą swoim gwiazdom o wiele większe pieniądze niż nawet najbogatszy w Niemczech Bayern Monachium.

fot. Pexels, pixabay.com, CC0