Kłopoty polskich banków: rekordowe wypłaty i ryzyko kredytowe

Kłopoty polskich banków: rekordowe wypłaty i ryzyko kredytowe

Narodowy Bank Polski opublikował w środę specjalny raport o skutkach pandemii w branży finansowej. Pojawiają się obawy o stabilność polskiego systemu bankowego. Odpowiada prezes Związku Banków Polskich.

Mysaver poleca:

Dla ratowania gospodarki RPP od początku kryzysu związanego z pandemią COVID-19, aż trzykrotnie obniżyła stopy procentowe, ustanawiając nowe, rekordowe minimum na poziomie 0,1 proc. i zapowiadając, że stan ten przez długi czas się nie zmieni. W tym czasie NBP rozpoczął także program luzowania ilościowego, a więc tzw. „dodruku pieniądza”. Tego rodzaju działania ukierunkowane są na pobudzanie gospodarki m.in. poprzez pobudzanie akcji kredytowej dzięki obniżeniu kosztu pieniądza.

W rozmowie z Business Insider, prezes Związku Banków Polskich Krzysztof Pietraszkiewicz zauważa, że polski sektor bankowy wpada w pułapkę niskiej rentowności i jest to proces, który tak naprawdę rozpoczął się kilka lat temu, a teraz – w dobie pandemii oraz działań podjętych przez NBP – przybiera on na sile.

Prezes ZBP podkreśla, że banki udzielały wsparcia kredytobiorcom, w tym przedsiębiorcom, m.in. poprzez tzw. „wakacje kredytowe”, jednak trzykrotna obniżka stóp procentowych spowoduje w tym roku, w niektórych bankach, spadek zysków nawet o 50 proc. Niskie stopy procentowe to także niższe oprocentowanie lokat, które przy obecnym poziomie inflacji przynoszą straty. Na przestrzeni ostatnich trzech miesięcy ilość gotówki znajdującej się w obiegu wzrosła o 54 mld złotych, z czego znaczna część może stanowić pieniądze wycofane z depozytów bankowych, związane z niskimi stopami procentowymi, ale także z obawami o utrudniony dostęp do gotówki.

Banki przewidują, że wzrastać będzie także portfel złych kredytów (niespłacanych lub spłacanych nieterminowo). Wszystko to sumuje się do nowego problemu, jakim jest tzw. „credit crunch”, czyli dosłownie zakręcenie przez banki kurka z pieniędzmi.

Kłopoty Donalda Trumpa

Wybory w USA coraz bliżej, co poznać można chociażby po tym, jak dużo negatywnych informacji pojawia się na temat starającego się o reelekcję prezydenta Donalda Trumpa.

Media żyją obecnie dwiema książkami, które – choć jeszcze się nie ukazały – znajdują się na pierwszym i drugim miejscu listy bestsellerów w Amazonie (przedsprzedaż). Pierwsza z nich to książka zwolnionego przez Trumpa doradcy ds. bezpieczeństwa Johna Boltona. Publikację książki „The Room Where It Happened” (Pokój, w którym się to stało) miała podobno chcieć zablokować administracja Donalda Trumpa. W książce znaleźć się mają m.in. kompromitujące informacje o relacjach łączących Donalda Trumpa z Xi Jingpingiem.

Autorką drugiej książki, zatytułowanej “Too Much and Never Enough: How My Family Created the World’s Most Dangerous Man” (Zbyt wiele i nigdy za mało: jak moja rodzina stworzyła najniebezpieczniejszego człowieka na świecie) jest psycholog kliniczna, dr. Mary L. Trump – bratanica prezydenta. I jak sugeruje sam tytuł książki, nie ociepli ona raczej wizerunku Donalda Trumpa.

Metale szlachetne

Rok 2020 już w pierwszym półroczu dostarczył nam wiele emocji. Wszystko wskazuje na to, że druga połowa nie będzie gorsza, ponieważ kryzys „dojrzewa”, a niezależnie od niego, toczą się także kampanie prezydenckie w USA i Polsce – dwóch krajach, które obecnie interesują nas najbardziej. Wybory to również czas niepokojów, bo z jednej strony pojawia się dużo napięć, z drugiej zaś, są też obietnice i deklaracje. Indeks strachu VIX znajduje się obecnie w połowie drogi pomiędzy lokalnym szczytem, a stanem sprzed pandemii – opada, ale dzieje się to powoli, jakby w oczekiwaniu na odsłonięcie kolejnych kart.

I takie właśnie będą najbliższe miesiące: pełne napięcia oraz nieoczekiwanych, nowych okoliczności. Kryzys „dojrzewa”, co widać chociażby po sytuacji w polskim sektorze bankowym: klienci banków boją się o swoje pieniądze, z kolei skutki działań NBP mogę się wkrótce okazać bardzo mierne, jeżeli akcja kredytowa zostanie wstrzymana. Kolejnymi czynnikami ryzyka jest inflacja oraz spadek płac (realne wynagrodzenia, uwzględniając inflację, spadły w maju o średnio 1,7 proc.).

Wszystko to w teorii powinno przełożyć się na wzrost zainteresowania złotem i srebrem, jako naturalnymi formami zabezpieczenia majątku właśnie przed inflacją czy zawirowaniami gospodarczymi. Jak będzie w praktyce? W grę wchodzą jeszcze inne czynniki, takie jak możliwość kształtowania się baniek spekulacyjnych (bitcoin w 2016), a także masowych oszustw (np. GetBack 2018), w tle których również pojawiały się kłopoty banków.

Na to nakłada się sytuacja globalna, gdzie już teraz mówi się o bańce wszystkiego („bubble of everything”), a także o masowej kreacji pieniądza. Wszystko to również sprzyjać będzie metalom szlachetnym, choć nie od razu może to znaleźć bezpośrednie odzwierciedlenie w cenie metali.

Fot. The White House, flickr.com, Public Domain