„W Polsce nie ma komu pracować” – to zdanie staje się coraz częściej zmorą, ale i najczęściej powtarzaną sentencją przedstawicieli wielu branż w Polsce. Sytuacja na rynku pracy jest efektem swego rodzaju paradoksu, w którym – wobec coraz lepiej radzącej sobie gospodarki – rynek pracy nie jest w stanie odpowiedzieć wystarczającą liczbą rąk do pracy.
Wszyscy, którzy choć trochę interesują się gospodarką i ekonomią oraz zachodzącymi w tych obszarach procesami, doskonale pamiętają, że bezrobocie od zawsze było jednym z najbardziej palących problemów trapiących nasz dynamicznie rozwijający się kraj. W latach 2009-2013 oscylowało ono w granicach 12,1-13,4%. Jeszcze gorzej było w latach 2003-2004, kiedy bezrobocie wynosiło w Polsce ponad 20%.
Dziś również mamy problem z bezrobociem, a właściwie należałoby napisać z „robociem”. Wskaźnik oscylujący wokół 7 procent i zmierzający do jeszcze niższych poziomów, przestał cieszyć przedsiębiorców, analityków, a obecnie zaczął martwić także i polityków, którzy na całe szczęście zdają się, przynajmniej w części, dostrzegać problem.
Rynek przeżywa trudne chwile
– Niskie bezrobocie zmusza do sięgnięcia po grupy, które nie pracowały. Mam tu na myśli osoby ze skrajnych grup wiekowych, a więc młodych studiujących. Ciągle w Polsce to jest mało popularne. Mogą pracować w niepełnym wymiarze godzin – powiedziała na początku października szefowa MRPiPS Elżbieta Rafalska.
I jest w tym dużo racji – aktywizacja zawodowa musi w Polsce ruszyć z kopyta, bo – jak się okazuje – nie wystarczają już licznie przybywający do Polski obcokrajowcy. Tym bardziej, że wbrew oczekiwaniom, Polacy wcale masowo do kraju z emigracji nie wracają. A szkoda.
Według ostatniego opracowanego przez GUS raportu w 2016 roku z kraju wyjechało 118 tysięcy osób, czyli o 4,7 proc. więcej, niż w 2015 roku. Na koniec ubiegłego roku czasowo poza Polską przebywało aż 2,5 mln osób! To niestety bardzo dużo, co również jest jednym z powodów, dla których rynek pracy w Polsce przeżywa trudne chwile.
Jednak rosnące zapotrzebowanie przedsiębiorców, wzrastająca liczba osób przebywających zagranicą, to jeszcze nie koniec kłopotów. Przypomnijmy, że od 1 października obowiązują w Polsce nowe przepisy, jeśli chodzi o moment przechodzenia na emeryturę. Mimo że w krótkim terminie rynek pracy tego nie odczuje (na emeryturę przeszli na razie przede wszystkim ci, którzy i tak nie funkcjonowali na rynku pracy), to jednak w dłuższej perspektywie liczba osób pobierających świadczenia i niekoniecznie pozostających na rynku pracy będzie się zwiększać. Na samym końcu jest jeszcze coraz mocniej świecąca czerwona lampa z napisem…
Kryzys demograficzny
Z występowaniem tego zjawiska nikt już nie dyskutuje. Wciąż jednak niespecjalnie widać, aby miałyby pojawić się sygnały, że za jakiś czas sytuacja ulegnie poprawie. Program 500+ przyniósł delikatne ożywienie, jeśli chodzi o liczbę narodzin. Jest to jednak zbyt mało, żeby efekt ten mógł przełożyć się na odwrócenie 5-letniego trendu spadkowego. Tym bardziej, że sam program jest niezwykle dla budżetu kosztowny, a jego utrzymanie przez wiele lat jest po prostu niemożliwe.
Pośrednim, ale niestety negatywnym efektem brakujących w Polsce rąk do pracy, są rosnące ceny produktów i usług. Dlaczego? Bo firmy musząc zatrudniać kolejnych pracowników, a tym pracującym płacić więcej, podnosząc w konsekwencji ceny. I proces ten będzie postępował. Z drugiej strony ograniczać produkcji nie mogą, ponieważ dzięki programowi 500 + Polacy ewidentnie coraz więcej kupują. I koło się zamyka.
Problem na rynku nieruchomości
Kłopoty ma nie tylko branża FMCG. Podobnie jest np. w sektorze nieruchomości. Tam największy problem dotyczy generalnych wykonawców i zatrudnianych przez nich podwykonawców. Rąk do pracy brakuje, przez co wartości zawieranych kontraktów rosną. Na końcu zawsze cenę płacą za to klienci, kupujący nowe mieszkania – co zresztą zostało wprost powiedziane w trakcie ostatniej edycji konferencji Dni Dewelopera. W tym przypadku o rosnących cenach decyduje także kwestia dostępnych pod zabudowy gruntów, których liczba z każdym kwartałem spada.
Oczywiście niskie bezrobocie w odniesieniu do większości z nas problem nie jest. Wręcz przeciwnie – nie dość, że mamy pracę, to jeszcze jest to zatrudnienie stabilne. I nawet jeśli chcemy je zmienić, nie powinno być z tym większych problemów. Jednak na dłuższą metę sytuacja ta może nieść ze sobą również i negatywne skutki.