Czy cena złota zależy od nastrojów społecznych? Ale czym jest „nastrój społeczny” w odniesieniu do złota i jakie wywołuje skutki? Nastrój określamy jako zabarwienie emocjonalne zbiorowości ludzkiej, wyrażające ogólny stan publicznej świadomości. Powszechnie panująca opinia – świadomość co do przyszłych cen złota jest daleka od euforii, a nawet od eutymii (jakby to powiedzieli Grecy albo środowisko medyczne).
Wiemy, że na obecny nastrój wpłynęły kwietniowe spadki (największe od 30 lat), prognozy agencji ratingowych i banków oraz działania funduszy inwestycyjnych i ETFów po fali wyprzedaży. To rzeczywiście wystarczająco dużo wydarzeń, aby zakłócić „złoty” nastrój. Niesamowite jest jednak to, że cena złota (a przy okazji wahania na amerykańskim rynku akcji) są wyjątkowo wrażliwe na słowa JEDNEGO człowieka – Bena Bernanke. Mam wrażenie, że zaczynamy mieć powoli do czynienia z Bernanke Show. Analitycy za Oceanem żartują, że wystarczy, aby „szef FEDu powiedział, co jadł dzisiaj na lunch, a może to wywołać ruch na złocie o 10 dolarów”. Słowa Bernanke mają podobną, o ile nie większą, wagę niż informacje podawane przez takie instytucje jak Commodity Futures Trading Commission czy Goldman Sachs (pierwsza z nich poinformowała ostatnio, że rynek złota jest najbardziej „niedźwiedzi” od 2008 roku, a druga dodała, że przewiduje kolejne spadki złota).
Na skutek podobnych informacji napływających do nas w ostatnich miesiącach nastroje na rynku złota nie mogą być dobre. Ma to wpływ nie tylko na notowania złota. Jeszcze gorsze nastroje panują wśród spółek wydobywających złoto. Akcje Barrick Gold (ABX) straciły w ostatnim półroczu ponad 45%. Z kolei brytyjski lombard ALBEMARLE&Bond`s (ABM) zanotował spadek akcji największy od 1995r. (-35%). A wszystko przez niższe prognozy zysku w obliczu spadku cen złota i obawę o mniejszą ilość klientów sprzedających złotą biżuterię.
Czy kiepskie nastroje oznaczają jednak, że złoto ma zniknąć z naszych portfeli? „Złoto dalej będzie pełnić rolę aktywa znajdującego się w naszym zdywersyfikowanym portfelu” ˗ takie stanowisko utrzymuje Franklin Templeton Investments, a dokładnie Steve Land, główny zarządzający funduszu Franklin Gold and Precious Metals Fund, posiadającego 1,34 mld dolarów aktywów. Złoto porównał do polisy ubezpieczeniowej ˗ wydaje się teraz niepotrzebna, ponieważ jesteśmy „zdrowi i dobrze się czujemy”. Ale właśnie dlatego jest to również moment, kiedy naszą polisę (złoto) możemy kupić tanio pamiętając, że jak już „zachorujemy”, to będzie ona bardzo droga.
Nie brakuje również takich, którzy uważają, że złoto nadal jest najlepszym zabezpieczeniem przed inflacją i obniżeniem wartości waluty. Takiego zdania jest nie kto inny jak John Paulson, właściciel Gold Fund ˗ a można przypuszczać, że jest to jedna z osób, która w ostatnich miesiącach na złocie straciła najwięcej.
Całkiem dobre nastroje panują wśród społeczeństwa na całym świecie, kupującego złoto fizyczne (głównie w Chinach i Indiach). U Hindusów gorączka złota jest tak silna, że tamtejszy minister finansów apelował do narodu, aby „okiełznał swą pasję do złota”, ponieważ zagraża to państwowej gospodarce.
Nastroje zarządzających papierowym złotem są kiepskie, a Hindusów i Chińczyków wręcz przeciwnie. Czy Ci drudzy są nieświadomi powszechnych nastrojów? A może zły nastrój jednych wywołuje euforię u drugich? A czy Ty masz nastrój na zakup złotej sztabki?
Łukasz Hajduk
Dyrektor Działu Analiz