Listy prawdy

„Listy prawdy”, emerytury i złoto

Trwa wielka akcja informacyjna ZUS. 18,5 miliona listów wędruje za pośrednictwem Poczty Polskiej do wszystkich tych, którzy kiedykolwiek odprowadzili choć jedną składkę do ZUS. Do tego 2 miliony płatników, którzy skorzystają z systemu PUE. „Listy prawdy” cieszą się złą sławą głównie dlatego, że pokazują nam prawdę. 

Dzisiejsze pokolenie 30-, 40-latków nie ma co liczyć na emerytury, które zapewnią godne życie. System emerytalny jest niewydolny tzn. wpływa do niego dużo mniej pieniędzy niż trzeba wydać na emerytury. Państwo co roku dotuje ZUS pieniędzmi – de facto również z naszych kieszeni – których kwoty oscylują w ostatnim dziesięcioleciu pomiędzy 30 a 45 mld zł rocznie.

Wiadomo także, że z przyczyn demograficznych, w przyszłości do systemu będzie wpływać jeszcze mniej pieniędzy, zaś biorców świadczeń będzie więcej. Zatem jest tak, jak pisze ZUS – wyliczenia należy traktować jedynie orientacyjnie. W rzeczywistości może być przecież dużo gorzej. Jak pisał Alexis de Tocqueville: „Nie ma takiego okrucieństwa ani takiej niegodziwości, której nie popełniłby skądinąd łagodny i liberalny rząd, kiedy zabraknie mu pieniędzy”.

Umiesz liczyć? Licz na siebie

Jeśli znużyła nas, rządząca się swoimi prawami, zusowska matematyka, powinniśmy sami zadbać o własną emeryturę – choćby w najbardziej podstawowym stopniu. Na rynku dostępny jest cały szereg rozwiązań stworzonych z myślą o oszczędzaniu na emeryturę – co świadczy o tym, jak duża jest skala problemu. Oczywiście nie każde z tych rozwiązań jest tak samo dobre. Pod uwagę brać należy nie tylko oprocentowanie, wygodę czy stopień skomplikowania danego instrumentu, ale także i bezpieczeństwo.

Przykładowo jedną z najprostszych form oszczędzania pieniędzy w długim terminie są lokaty bankowe. Wydają się bardzo bezpieczne i bardzo proste. Jednak w obecnej chwili mamy sytuację, gdzie pojawiać się zaczyna inflacja, a NBP zapowiada, że nie zamierza podnosić stóp procentowych. A więc nasze pieniądze nie tylko nie zarabiają, ale także tracą na wartości. Ale ponieważ zapis cyfrowy zmienia się „na plus”, musimy jeszcze zapłacić podatek od zysków kapitałowych.

Rozwiązania stricte emerytalne, jak np. IKE czy IKZE, dają bardzo ciekawe możliwości (np. ulgi podatkowe). Jednak, jeżeli zdecydujemy się wypłacić pieniądze przed terminem (np. pojawi się okazja na lepsze ich ulokowanie), poniesiemy konsekwencje przedterminowej wypłaty.

W kwestii PPK nie ma jeszcze jednoznacznych wniosków. Na pierwszy rzut oka wydają się być bardzo atrakcyjne, jednak wciąż budzą nieprzyjemne skojarzenia z OFE. I podobnie, jak w przypadku IKE czy IKZE – są to pieniądze na emeryturę.

Złoto

W kontekście emerytalnym złoto ma kilka niepodważalnych atutów, z których najistotniejszym jest chyba to, że jest ono całkowicie niezależne od instytucji, banków czy państwa. Nie da się znieść ustawą tego, że złoto ma swoją wartość (chociaż podobno da się ustalić na sztywno cenę warzyw i prądu). Jest to fizyczny przedmiot, który możemy kupić w sklepie i zamknąć w sejfie. Wydobycie kruszcu kosztuje na świecie średnio 800-900 dolarów, a koszt ten stale rośnie z uwagi na rosnące koszty energii, rosnące płace czy konieczność prowadzenia wydobycia z większych głębokości.

Czytaj także: Ile kosztuje wydobycie uncji złota?

Podaż jest więc jest ograniczona, zaś popyt uzależniony jest m.in. od sytuacji gospodarczej. Dlatego, choć krótkoterminowo cena złota podlega pewnym fluktuacjom, w długim terminie praktycznie cały czas rośnie.
Złoto – co bardzo istotne w dzisiejszych czasach – jest całkowicie niezależne od energii elektrycznej i internetu.

Gdybyśmy w wyniku jakiejkolwiek katastrofy lub z innych przyczyn, zostali odcięci od energii elektrycznej, wszystkie pieniądze, które będziemy posiadali, to gotówka, którą mamy w portfelu lub w domu. A w dzisiejszych czasach tej gotówki jest coraz mniej. Rachunki bankowe, lokaty, rachunki maklerskie, zapisy w IKE, IKZE, PPK, funduszach inwestycyjnych – wszystko to z dnia na dzień, do momentu odzyskania dostępu do energii elektrycznej i internetu, pozostaje poza naszym zasięgiem. Złoto nie.

Złoto – w przeciwieństwie do niektórych instrumentów – jest także bardzo elastyczne. Nie musimy co miesiąc oszczędzać określonej kwoty. Na rynku dostępny jest cały przekrój gramatur sztabek, a najmniejsza z nich – 1 gram – kosztuje na dzień pisania tego artykułu ok. 235 złotych.

Dywersyfikacja

Choć złoto dziś błyszczy bardziej niż kiedykolwiek, należy pamiętać o tym, co najistotniejsze – o dywersyfikacji. Złoto to bezpieczna część portfela i to od nas zależy, czy powinno stanowić 10, 25, 50 czy 100 proc. naszych oszczędności.

Znacznie bezpieczniej osadzić swój własny fundusz emerytalny na dwóch czy nawet trzech filarach… albo nogach. Bo filary zaczynają się kojarzyć coraz gorzej. Zwłaszcza, gdy spojrzymy w wyliczenia z „listów prawdy”.

Photo by Birte Liu on Unsplash