Zaufanie czyli waluta przyszłości

Michał Szafrański – Zaufanie, czyli waluta przyszłości (recenzja)

Kiedy autor największego sukcesu selfpublishingowego w Polsce wraca na rynek wydawniczy, warto zainteresować się jego nową książką. Nawet jeśli nowa książka nie dotyczy stricte finansów osobistych i wydana jest (o zgrozo!) w tradycyjnym modelu wydawniczym.

To nie „Finansowy Ninja 2”

Michał Szafrański to najpopularniejszy polski bloger i autor z dziedziny finansów osobistych. Jego bloga czytają dosłownie miliony, a Finansowy Ninja, bestsellerowy podręcznik finansów osobistych, rozszedł się w nakładzie przekraczającym grubo 50 tys. egzemplarzy. Szafrański wielokrotnie zapowiadał, że Finansowy Ninja to dopiero początek serii, a on ma nam do przekazania znacznie więcej wiedzy i co najmniej kilka książek.

Teraz jednak dostajemy do ręki książkę, która choć z finansami związana, nie stanowi dalszego ciągu Finansowego Ninja. Nie jest też podręcznikiem, ani poradnikiem. Przynajmniej nie tym, co zwykle za poradnik uważamy.

Case study popularnego bloga

Zaufanie, czyli waluta przyszłości to w gruncie rzeczy wielkie, obszerne case study. Szafrański opisuje dokładnie w jaki sposób stworzył bloga, który przyniósł mu już „na czysto” ponad 6 mln zł. Nie skupia się przy tym na samym blogu. Prowadzi czytelnika przez całe swoje zawodowe życie – od młokosa na giełdzie komputerowej, przez dyrektora IT w korporacji, aż po zarabiającego miliony przedsiębiorcę i blogera. I wcale nie była to droga tak liniowa jak mogłoby wynikać z tego jednozdaniowego streszczenia.

Z tego względu trudno tak naprawdę jednoznacznie sklasyfikować „Zaufanie…”. Poradnik? Autobiografia? Jeszcze coś innego? Tak czy inaczej wszystko zmierza do tezy, którą autor promuje przez całą książkę: najważniejsze są relacje z ludźmi i zaufanie. Jeśli trwale je budujemy, nie licząc na natychmiastowe zyski, prędzej czy później zasiane ziarno wykiełkuje, często w zaskakującym miejscu i czasie, dając niespodziewane owoce.

Bez coachingowego bełkotu

To nie znaczy, że Szafrański porzucił swój naszpikowany mierzalnymi konkretami styl na rzecz jakiegoś modnego, nic nie wnoszącego pustosłowia. Nie znajdziemy w tej książce „rewelacji” w stylu „10 nawyków bogatych ludzi, dzięki którym są bogaci”. Nie próbuje nas też przekonywać, że wszystko w naszym życiu zależy od nas. Wręcz przeciwnie, wielokrotnie podkreśla jak wiele on i jego blog zawdzięczają przypadkowi. Ale jednocześnie zauważa, że los może nam dać tylko szansę, a już od nas zależy, jak tę szansę wykorzystamy.

Książka podzielona jest na rozdziały, które z grubsza odpowiadają etapom rozwoju bloga. W każdym z nich Szafrański przedstawia wielkość ruchu na blogu, przychody i koszty. Krok po kroku prowadzi nas przez historię swojego bloga.

Jeśli czytaliście case study Szafrańskiego dotyczące selfpublishingu, to wiecie mniej więcej, czego spodziewać się po książce. Tyle że tutaj jest jeszcze więcej. Autor dokładnie opisuje jak założył bloga, jakich narzędzi używał, w jaki sposób go promował. Wszystko poparte konkretnymi liczbami i kosztami każdego z rozwiązań. Dla początkującego, a nawet średniozaawansowanego blogera to wiedza bezcenna.

Fascynujące jest obserwowanie w jaki sposób bloger stopniowo wchodził w coraz większe i trudniejsze projekty, jak rozwijał się biznesowo. Dołożenie podcastu, własne projekty, współprace z markami, afiliacja, kontakty ze społecznością.

Nie znaczy to, że „Zaufanie…” to samochwalstwo. Szafrański pisze też o porażkach: niepotrzebnych wydatkach, nieudanych współpracach, zawalonych projektach i chwilach kryzysu, gdy był o krok od zamknięcia bloga. Autor podkreśla, że opisuje wyłącznie swoje doświadczenia i dla kogoś innego w innych warunkach mogą się one zupełnie nie sprawdzić. Nauka na własnych błędach jest jednak bolesna, więc warto uczyć się na cudzych. A przy okazji przekonać się, że nawet najlepsi je popełniają, że mają chwile zwątpienia i zniechęcenia.

To co w tej książce niezwykle wartościowa to bonus on-line. Rzecz tak prosta, że aż dziw, że więcej autorów i wydawców nie stosuje czegoś podobnego. Stałym słuchaczom podcastu Szafrańskiego będzie się to kojarzyło z „notatkami” do każdego odcinka.

Mianowicie za każdym razem, gdy autor wspomina jakiś tekst, podcast, narzędzie, wywiad czy inną „zewnętrzną” zawartość, zamieszcza prosty link. Podpisałem umowę z firmą. Chcecie ją zobaczyć? Tu macie link. Nie chcecie? Czytajcie dalej. To sprawia, że ilość wartościowej treści wielokrotnie przewyższa te 400 stron, które dostajemy na papierze.

Dla kogo ta książka?

W przeciwieństwie do „Finansowego Ninja” ta książka nie jest dla każdego. Zaryzykuję wręcz stwierdzenie, że większość Polaków nie wyciągnie z niej wiele przydatnych na co dzień informacji. Kto więc powinien ją przeczytać?

Po pierwsze fani Michała Szafrańskiego. Niewątpliwie to bardzo ciekawy człowiek i jeśli interesuje cię droga, którą przeszedł, to tu znajdziesz całą historię od A do Z. Wszystko napisane świetnym stylem i czyta się lekko i przyjemnie.

Po drugie drobni przedsiębiorcy, zwłaszcza związani z Internetem. Choć cudze historie nie zawsze da się przełożyć na własne, to jednak porady związane ze skalowalnością biznesu są dość uniwersalne.

Po trzecie wreszcie blogerzy, zwłaszcza myślący o monetyzacji bloga. Szafrański dzieli się masą bezcennej wiedzy na temat narzędzi i promocji własnej strony. Jednak najcenniejsza jest kuchnia biznesowa – kulisy negocjacji z markami, a także konkretne stawki i umowy. To rzeczy, które czołowi blogerzy rzadko ujawniają.

Minusy

Trudno w znaleźć w tej książce minusy, chyba że czepiając się na siłę. Pewnym minusem może być wspomniany wcześniej brak uniwersalności. Już z tego względu nie spodziewam się, by „Zaufanie…” powtórzyło sukces „Finansowego Ninja” (z drugiej strony Szafrański ogłosił, ze w przedsprzedaży tylko przez jego stronę czytelnicy nabyli 2,5 tys. egzemplarzy).

Drugą rzeczą, która mnie osobiście irytuje, to wyróżnianie wybranych cytatów wielką czcionką. I to naprawdę wielką: kilkanaście słów zajmuje pół strony, sztucznie zwiększając objętość. To chwyt rodem z amerykańskich poradników. Niektórzy to lubią – rzecz gustu.

Tradycyjny wydawca

Tym razem Szafrański nie zdecydował się na selfpublishing, a na współpracę z wydawcą. Wynika to z nietypowej historii tej publikacji. „Zaufanie…” pierwotnie miało być przedmową do książki Pata Flynna „Gotowi na start”. Jednak w trakcie pisania okazało się, że to materiał nie na przedmowę, a na osobną książkę, która, jak twierdzi autor, powstała zaledwie w miesiąc.

Z tego względu „Zaufanie…” można kupić nie tylko bezpośrednio przez sklep autora, ale i w tradycyjnych księgarniach.

Podsumowując: jeśli w jakikolwiek sposób działasz w Internecie albo jesteś tym zainteresowany/-na, to nie znajdziesz lepszego i przystępniejszego kompendium wiedzy na ten temat.

Photo by Aziz Acharki on Unsplash