Gra Monopoly ma już ponad sto lat. Spopularyzowała się w USA w czasie Wielkiego Kryzysu, a później bardzo szybko podbiła cały świat. Sam z nostalgią wspominam z dzieciństwa naszą rodzimą wersję, wydaną jako Fortuna. Dziś Monopoly występuje w dziesiątkach odmian. Mamy Mononpoly światowe, City, Expres, Deluxe, ale też Star Wars, Transformers, Fallout, South Park czy SpongeBob. Jednak najciekawszą – moim zdaniem – jest wersja Junior, o której chciałem dziś trochę napisać.
Monopoly Junior to nic innego, jak uproszczone Monopoly w swoim najbardziej tradycyjnym wydaniu (a więc bez Kucyków Pony i Westeros). Uproszczone zostały zasady, a wszystkie pieniądze mają jeden nominał: jeden. Oznacza to, że przeciętny pięciolatek, który potrafi liczyć do dziesięciu, może z powodzeniem grać w Monopoly Junior. A właściwie wystarczy do sześciu. Najdroższe pole kosztuje pięć „dolców”, a najwięcej na kostce można wyrzucić właśnie sześć.
Trochę pomocy trzeba, gdy występuje combo (gracz jest właścicielem dwóch pól o identycznym kolorze i po wejściu na nie, należy uiścić opłatę podwójną) oraz przy liczeniu utargu, ale to w zasadzie wszystko. Gra oznaczona jest jako 5+ i myślę, że jest to bardzo stosowne oznaczenie.
https://www.youtube.com/watch?v=IdFjzJhdAqg
No dobra, nie jest tak, że gra całkowicie pozbawiona jest akcentów dziecięcych, które mogłyby odciągać od samej rozgrywki. Pionki to: piesek, kotek, autko i stateczek (ja gram zawsze stateczkiem!). Nieruchomości, które możemy nabyć to np. lodziarnia, skate park, basen czy ogród zoologiczny, co także ułatwia naszym pociechom odnalezienie się w bezlitosnych realiach dzikiego kapitalizmu.
Jedną z większych i powszechnie znanych wad Monopoly jest jej losowość. Można oczywiście przyjąć jakąś namiastkę strategii, ale na dobrą sprawę o naszym powodzeniu decydują rzuty kością. W przypadku Monopoly Junior uważam to bardziej za zaletę niż wadę. Na kilkanaście rozegranych gier z moimi dziećmi (5 l. i 2,5 l.), każdy wygrał mniej więcej tyle samo razy. To ważne, bo dzieci z reguły szybko zniechęcają się, kiedy nie wygrywają.
Czy skoro występuje duża losowość, możemy mówić o walorach edukacyjnych? Moim zdaniem tak. Monopoly Junior to pierwsza gra, w której pojawia się w jakiejkolwiek formie aspekt finansowy, w którą można grać z tak małymi dziećmi. Pięciolatek jest już w stanie załapać, że lepiej mieć więcej pieniędzy niż mniej, i że zainwestowanie w parcelę, może przynieść mu wymierny zysk. Gra doskonali także umiejętność liczenia. A wszystko to ma oprawę dobrej zabawy, a nie nudnych zajęć, którymi będzie katowany już za parę lat. A więc tak, nawet jeśli na grę los wpływa w większym stopniu, niż moglibyśmy sobie życzyć, zabawa w Monopolu Junior niesie ze sobą walor edukacyjny.