W drugim odcinku naszego emerytalnego cyklu zastanowimy się nad tym, jak dobrze przygotować się do oszczędzania na emeryturę. Punktem wyjścia jest moment, w którym podjęliśmy decyzję, że mniej ufać będziemy systemu państwowemu i bierzemy sprawy w swoje ręce.
To być może jeden z ważniejszych momentów dla wielu z nas. Podjęliśmy kluczową dla naszej finansowej przyszłości decyzję – tak, chcę mieć godną emeryturę i nie martwić się o to, za co będę żyć za kilkanaście czy kilkadziesiąt lat. Ale samo podjęcie decyzji oczywiście problemu nie rozwiąże. Co teraz? Jak się do tego zabrać?
Bez podstawowych działań matematycznych, nie będzie niestety możliwości dobrego przygotowania się do tego żmudnego, wymagającego ale jak ważnego procesu. Zanim analizie poddamy dostępne rozwiązania i wybierzemy konkretny produkt (a najlepiej produkty), pewne rzeczy musimy policzyć. Bez tego ani rusz.
Po pierwsze – czas
Wszystko oczywiście opierać się będzie na szacunkach. Ale nie mamy też innego wyjścia. Musimy po prostu zaprognozować pewne rzeczy, opierając się o nasze przypuszczenia, które w możliwie największym będą projekcją przyszłości.
Pierwszym kluczowym parametrem jest czas, czyli to kiedy chcemy (podkreślmy – kiedy chcemy, a nie kiedy musimy) przejść na emeryturę. Skoro podjęliśmy decyzję o wzięciu sprawy w swoje ręce wcale nie musimy trzymać się narzuconych przez państwo ram. Od nas samych zależeć będzie zatem, czy pracować przestaniemy w wieku lat 60, 65 czy 67.
Ale w tym przypadku jest i druga strona medalu – otóż wyznaczając ten moment, dość mocno musimy trzymać się realiów. Nie jest przecież możliwe osiągnięcie magicznego pułapu finansowej wolności (czyli posiadania takich środków, z których wypłacanie comiesięcznej kwoty X, pozwoli nam na godne życie bez konieczności wykonywania jakiejkolwiek pracy), która zwykle oznacza zgromadzenie bardzo dużej sumy pieniędzy (kilkuset tysięcy złotych, miliona lub dwóch) w krótkim czasie. Innymi słowy – niewielu z nas jest w stanie w ciągu roku, dwóch czy nawet pięciu odłożyć milion złotych. Oczywiście wszystkim gorąco życzymy, żeby tak właśnie było, życie jednak mocno te marzenia przecież weryfikuje.
Stąpając więc twardo po ziemi, określamy sobie moment w przyszłości – za 29 lat chciałbym przestać pracować (są oczywiście i tacy, którzy dochód generować chcieliby niemal do końca swych dni – jednak i w tym przypadku warto jednak określić moment, w którym obowiązki z wynikające z wykonywanej pracy będą jedynie dodatkiem, zajęciem, a nie podstawowym sposobem pozyskiwania środków do życia). Oczywiście wspomniane 29 lat to tylko przykład na potrzeby artykułu. Dla każdego z nas moment ten będzie zapewne inny.
Po drugie – ile kosztuje życie?
Drugim ważnym parametrem jest to, ile dziś wydajemy na życie – czyli ile potrzebujemy środków, aby przeżyć (na przyzwoitym poziomie) jeden miesiąc i odnieść do przyszłości. Oczywiście pamiętać należy, że dla szacunków odnoszących się do emerytalnej przyszłości sumy te powinny być nieco mniejsze – nie mamy przecież na utrzymaniu dzieci, mamy mniejsze potrzeby jeśli chodzi o podstawowe produkty. Ale z drugiej strony pamiętajmy o jednym – dążymy do tego, żeby emerytura naprawdę nie oznaczała biedy i była złotą jesienią życia. Być może to wtedy czas będziemy mieć na podróże, realizację wymarzonego hobby – a to wszystko kosztuje!
Ale znów – na potrzeby przygotowywanego artykułu przyjąć musimy jakiś punkt odniesienia. Załóżmy więc, że do godnego życia w przyszłości (za 29 lat) potrzebować będziemy 5000 złotych. Pamiętajmy rzecz jasna o istnieniu procesu zmienności wartości pieniądza w czasie. Na to jednak sami nie mamy żadnego wpływu, więc odnosić się musimy do kwoty, której wartość jesteśmy w stanie oszacować dziś.
5000 złotych – tyle pieniędzy według naszych obliczeń pozwoli nam godnie na emeryturze żyć. No dobrze, ale co teraz? O ile pomnożyć owa 5000 musimy, aby dowiedzieć się, ile należy uzbierać?
Po trzecie – ile żyć będziemy na emeryturze?
Znów przyjąć musimy jakieś założenie, najlepiej przekraczające oficjalnie podawane statystyki. Według GUS-u, średnia długość życia mężczyzn wynosi blisko 74 lata, a kobiet niespełna 82 lata. Odnosząc to do momentu, w którym oficjalnie przechodzimy na emeryturę (65 lat dla mężczyzn i 60 dla kobiet), mężczyźni żyją na emeryturze 9 lat, natomiast kobiety 22. Ale pamiętajmy – obraz ten ulegać na pewno będzie w najbliższych lat poważnym zmianom. Po pierwsze, wiek emerytalny na pewno zostanie przesunięty w górę, a i wydłuża się znacznie długość życia Polaków.
Dlatego więc aby realistycznie podejść do kwestii, ile musimy odłożyć pieniędzy, proponujemy założenie, że na emeryturze żyć będziemy 20 lat – zarówno w wersji dla kobiet, jak i dla mężczyzn.
Po czwarte – ile muszę uzbierać pieniędzy?
Rachunek nie jest specjalnie skomplikowany, ponieważ mamy już dwa określone parametry – to, ile potrzebować będziemy miesięcznie oraz to, ile planujemy (o ile można w ogóle tak powiedzieć), żyć na emeryturze. Działanie jest więc dość proste:
(12 x 500) x 20 = ?
Pomnożyć musimy zatem kwotę jaką miesięcznie potrzebować będziemy na życie, pomnożyć ją o liczbę miesięcy w ciągu roku, a potem raz jeszcze pomnożyć sumę przez liczbę lat, którą sobie założyliśmy w odniesieniu do tego, ile chcemy żyć na emeryturze. Okaże się więc zatem, że do uzbierania mamy “jedynie”…
(12 x 500) x 20 = 1 200 000 zł
Milion dwieście tysięcy złotych. Na pierwszy rzut oka kwota wydaje się być astronomiczna. Ale podchodząc do tematu analitycznie i odsuwając na bok emocje, które naturalnie co jakiś czas będą się nasuwać (“nigdy nie uzbieram takiej kwoty”), okaże się, że temat nie jest wcale tak nie realny. A my to tej kwot przez niemal 30 lat możemy się naprawdę zbliżyć.
Ile będziemy musieli odkładać miesięcznie? Czy odłożenie takiej kwoty jest w ogóle realne? O tym przeczytają Państwo już niebawem w kolejnym odcinku naszego emerytalnego cyklu.