Duńska firma, która w ubiegłym roku wyprodukowała 85 milionów sztuk biżuterii i sprzedała 50 tys. diamentów zdecydowała, że od teraz będzie sprzedawać diamenty wytworzone przez człowieka (syntetyczne). Są one znacznie tańsze.
– Diamenty są wieczne, ale są także dla każdego – powiedział Alexander Lacik, dyrektor generalny Pandory.
Firma rozpoczyna właśnie przekształcania swojej oferty, zastępując diamenty naturalne syntetycznymi. Są one znacznie tańsze, co spowoduje, że będzie mógł sobie na nie pozwolić każdy.
Nowa kolekcja biżuterii Pandory z syntetycznymi kamieniami pojawi się na początku tylko w Wielkiej Brytanii, a dopiero w przyszłym roku ma być dostępna także na innych rynkach.
Zdaniem przedstawicieli Pandory, rynek diamentów będzie w dalszym ciągu rozwijał się. Jednak rynek diamentów syntetycznych, ma rozwijać się jeszcze szybciej, z uwagi na większą dostępność cenową.
Produkcja diamentów syntetycznych polega na podgrzewaniu mieszaniny gazów węglowodorowych do 800 stopni Celsjusza, pobudzając atomy węgla do osadzania się na małym diamentowym ziarnie, warstwa po warstwie. Diamenty takie z pewnością są tańsze, jednak ich produkcja jest bardzo nieprzyjazna środowisku naturalnemu z uwagi na znaczącą emisję dwutlenku węgla.
Lobby zwolenników diamentów syntetycznych sięga także po argument „krwawych diamentów”, który jednak stracił obecnie na aktualności. W większości krajów Afryki handel diamentami został uregulowany i służy rozwojowi państw, pomagając sfinansować budowę szkół i dróg, poprawiając dostępność edukacji i opieki zdrowotnej.