Twoje gospodarstwo domowe powinno funkcjonować jak dobrze zarządzana firma: wydatki i przychody pod kontrolą zarządu, a liczba miesięcy nad kreską powinna znacząco przekraczać liczbę tych pod kreską. A najważniejszym narzędziem tej kontroli jest prosty budżet domowy.
Mysaver poleca:
- FED pomaga i szkodzi jednocześnie, uważa Nouriel Roubini
- Dywersyfikacja portfela
- Złoto i diamenty – duet dobrej dywersyfikacji
„Po co mi tak właściwie budżet domowy?” „Przecież zarabiam więcej niż wydaję” „Nie mam długów, coś tam odkładam, jakoś leci”. Wszystko dobrze, póki życie układa się po naszej myśli. Ale kiedy zaczyna się robić gorzej, to nawet nie spostrzeżesz pierwszych oznak nadciągającej katastrofy finansowej. Budżet pozwala ci to kontrolować i przeciwdziałać zawirowaniom.
Wyobraź sobie szefa firmy, która działa całkiem nieźle, przynosi zyski, ogółem biznes się kręci. A kiedy zapytasz takiego szefa o koszty pracowników, on odpowiada: „Mamy pięciu, a może dziesięciu ludzi? Wydajemy na nich 10 tys. zł miesięcznie. A może to było 20 tys. zł?”. Czy taki człowiek nadaje się, żeby zarządzać czymkolwiek?
W swoim życiu to ty (plus partner/partnerka, jeśli macie wspólne gospodarstwo domowe) jesteś szefem firmy o nazwie „moje życie”. I mówienie „nie wiem, nie znam się, zarobiony jestem” to wymówka, która będzie działała tylko do pewnego czasu.
Dobrze prowadzony budżet to podstawa do podejmowania dobrych, odpowiedzialnych decyzji finansowych. Choćby takich jak wzięcie kredytu hipotecznego. Wiele osób bierze kredyt „na oko”, a potem ledwo wiąże koniec z końcem. Gdyby prowadzili budżet domowy wiedzieliby, ile mogą bezpiecznie przeznaczyć na ratę i gdzie mają ewentualne „luzy” finansowe.
Ale jest to też narzędzie dyscyplinujące. Wielu z nas drobne kwoty na co dzień przeciekają przez palce. Te strumyczki potrafią się połączyć w naprawdę solidny potok. Sama świadomość tych przecieków często pomaga je wyeliminować. Podobnie jest z zachciankami. Jeśli wspólnie postanowiliśmy, jaki jest limit wydatków na konkretne kategorie znacznie łatwiej jest powstrzymać się od impulsywnego zakupu kolejnego ciuszka, elektronicznego gadżetu czy używki.
Zaplanuj
Pamiętaj, budżet to nie tylko zapisywanie wydatków. Oczywiście to jeden z kluczowych elementów, bez którego nie ma porządnego budżetu domowego. Jednak budżet to (za Wikipedią) „zestawienie planowanych wpływów i wydatków”. Spisywanie kosztów to element, który fachowo nazwiemy wykonaniem budżetu (choć głosowanie nad absolutorium z jego wykonania sobie darujemy).
Dziś zajmiemy się właśnie planowaniem.
Najlepiej sporządzać budżet domowy w ujęciu miesięcznym, choćby dlatego, że w Polsce większość cyklicznych wpływów (pensja), jak i wydatków (rachunki) ma charakter miesięczny. Zacznij od zorientowania się ile właściwie miesięcznie zarabiasz. Lub zarabiacie. Pamiętaj, budżet domowy to sprawa całego gospodarstwa domowego!
Sprawa jest relatywnie łatwa, jeśli twoje przychody to stała miesięczna pensja. Jednak często jest inaczej. Dla wielu pracowników wypłata zależy od przepracowanej ilości godzin, dla innych ważnym składnikiem są premie za realizację celów czy dodatki uznaniowe. Jeszcze inaczej sprawa wygląda w przypadku przedsiębiorców, których dochody mają często bardzo nieregularny czasowo charakter.
W takim wypadku możliwe są dwa podejścia.
Po pierwsze oszacuj swój średni miesięczny dochód. W tym celu możesz wziąć np. PIT-a z zeszłego roku i podzielić swój dochód przez dwanaście. Jeśli w międzyczasie twoje dochody wzrosły (podwyżka) możesz to uwzględnić, zwiększając kwotę o odpowiedni procent. Takie podejście ma jednak dwie wady. Z jednej strony nie masz pewności, czy dochody w tym roku faktycznie będą takie jak w poprzednim. Z drugiej strony jeśli opierasz planowanie na tak niepewnych podstawach, może się okazać, że po kilku słabszych miesiącach pojawią się problemy z płynnością finansową.
Dlatego lepsze jest drugie podejście. Na początku miesiąca weź posiadaną przez siebie gotówkę. Przez gotówkę rozumiem zarówno gotówkę w portfelu, jak i „osad” na ROR czy na koncie oszczędnościowym. Ale uwaga! Nie wliczaj do tego celowych oszczędności, funduszu awaryjnego czy funduszu bezpieczeństwa. Co miesiąc aktualizuj zasoby gotówki o kwotę, która wpłynęła w międzyczasie na twoje konto. Ten sposób wymaga niewątpliwie więcej wysiłku, ale da znacznie lepszy obraz sytuacji.
Każda złotówka ma swoje przeznaczenie
Skoro wiesz już ile masz do wydania, czas zaplanować te wydatki. Każda złotówka musi zostać na coś przeznaczona, co nie oznacza wydana!
Posegreguj wydatki na różne kategorie. Postaraj się oszacować ile wydajesz na życie. Na początku nie będzie łatwo i przy weryfikacji pierwszego miesiąca na pewno zaskoczy cię wysokość wydatków w niektórych kategoriach. Mam tylko nadzieję, że pozytywnie. Wydatki posegreguj od tych, z których najtrudniej zrezygnować po takie, z których zrezygnować będzie najłatwiej.
Warto, by w budżecie od razu założyć sobie pewien poziom oszczędności. Przeznacz jakąś część pieniędzy na odłożenie. Na początku na fundusz awaryjny, potem na fundusz bezpieczeństwa, w końcu na inne cele, w tym oszczędzanie na dodatkową emeryturę.
Nie zapomnij przeznaczyć jakiejś części na rozrywki i przyjemności. Przecież nie chodzi o życie w zakonie o surowej regule, a o bezpieczeństwo finansowe. Na ile pozwolą finanse, zaplanuj sobie wyjście ze znajomymi na piwo, pójście do kina, na koncert, kupienie książek, czy po prostu kategorię „rozrywka”, w ramach której wydawać będziesz pieniądze na przyjemności, aż do osiągnięcia zaplanowanego w danym miesiącu limitu.
Możesz też podzielić tę kategorię na „rozrywkę”, czyli większe, planowane przyjemności oraz „drobne zachcianki”, jak kawa na mieście, baton w automacie czy los na loterię. Są to po prostu pieniądze „do przepuszczenia”, ale do momentu osiągnięcia określonego poziomu wydatków.
O ile większość wydatków da się oszacować miesięcznie i są one co miesiąc z grubsza podobne, o tyle są pewne wydatki nagłe i nieprzewidziane (np. awaria samochodu) lub planowane, ale nie comiesięczne (prezenty świąteczne, wakacje, szkolne podręczniki dla dziecka).
Co do tych pierwszych to nie ma sensu ich planować. Na ich pokrycie przeznaczony jest fundusz awaryjny. Jeśli go nie masz, zbuduj go jak najprędzej, odkładając 2-3 tys. w gotówce na koncie oszczędnościowym. Po wydaniu pieniędzy z tego funduszu jak najszybciej odbuduj go do poprzedniego poziomu, przekazując tam pieniądze przeznaczone na oszczędzanie lub nawet kosztem rezygnacji z części rozrywek.
Jeśli chodzi o wydatki planowane, jak zwykle są dwie szkoły. Możesz zrezygnować z jakichś wydatków i w ich miejsce wpisać inne. Np. w grudniu nie kupuję ubrań, tylko prezenty świąteczne. To jednak wyjście raczej dla osób o większych dochodach.
Lepsze jest drugie podejście: oszczędności celowe. Np. odkładam co miesiąc 500 zł na osobne konto, żeby starczyło mi na wypasiony wyjazd wakacyjny. Szykując budżet domowy starannie przeanalizuj cały rok w poszukiwaniu właśnie takich wydatków. To mogą być ubezpieczenia, abonamenty, składki, materiały do ogrodu i inne, niewymienione jeszcze w tym tekście.
Możesz stworzyć osobny „Fundusz wydatków nieregularnych”, do którego będzie wpływała co miesiąc określona kwota albo większą liczbę konkretnych funduszy celowych – to zależy od twoich preferencji. Pamiętaj, budżet jest narzędziem, które ma pomóc zarządzać ci własnymi wydatkami, a nie dogmatem religijnym. Można, a nawet należy go zmieniać, modyfikować i przykrawać pod własne potrzeby.
Jak może wyglądać przykładowy plan wydatków dla dwuosobowego gospodarstwa domowego, którego miesięczne dochody wynoszą 5 tys. zł?
- Jedzenie i napoje bezalkoholowe – 800 zł
- Leczenie i lekarstwa – 200 zł
- Rachunki i opłaty za mieszkanie – 500 zł
- Transport – 400 zł
- Rata kredytu hipotecznego – 1 000 zł
- Telekomunikacja – 100 zł
- Ubrania – 400 zł
- Oszczędności celowe: prezenty świąteczne – 50 zł
- Oszczędności celowe: ubezpieczenie samochodu – 100 zł
- Oszczędności: fundusz bezpieczeństwa – 200 zł
- Oszczędności: dodatkowa emerytura – 350 zł
- Oszczędności celowe: wakacje – 400 zł
- Rozrywki i hobby – 300 zł
- Drobne przyjemności – 200 zł
Naturalnie inaczej będzie wyglądała ta struktura w przypadku różnych gospodarstw domowych. Osoby z dziećmi będą musiały wykroić osobną, całkiem sporą kategorię, umieszczoną wysoko w hierarchii ważności.
Ale po co ta hierarchia? Jak weryfikować budżet? I co zrobić, kiedy plany nie odpowiadają rzeczywistości? O tym przeczytasz w drugiej części podstaw budżetu domowego.
Fot. Scott Graham on Unsplash