Złoto i nieruchomości to najbardziej popularne „niepapierowe” sposoby lokowania pieniędzy, wynika z międzynarodowego badania Banku ING „Finansowy Barometr”. Tylko co siódmy Polak kupiłby akcje spółek notowanych na giełdzie, a co szósty zdecydowałby się na inwestycje w fundusze.
Zamiast inwestować, Polacy wolą oszczędzać. Podczas gdy popularność ryzykownych inwestycji sięga najwyżej kilkunastu procent, tak 22% badanych zdecydowałoby się ulokować pieniądze w nieruchomościach. Jeszcze więcej, bo 33%, zdecydowałoby się na zakup szlachetnego kruszcu.
Najwyższą popularność osiągnęły produkty bankowe. Konto oszczędnościowe zdecydowałoby się wybrać aż 77% respondentów, a lokatę 44%. Uczestnicy badania przyznali jednak, że w przypadku złota i nieruchomości oczekują dużo wyższej stopy zwrotu niż z produktów bankowych, przy niewiele wyższym poziomie ryzyka. Niezależnie od zysku, wniosek nasuwa się jeden – lokowanie górą.
Oszczędzamy, czy nie oszczędzamy
Oczywiście, lokowanie i inwestowanie to w gruncie rzeczy podobne pojęcia, a granica pomiędzy nimi jest bardzo płynna. Możemy jednak przyjąć, że o inwestowaniu mówimy wtedy, kiedy całość lub część naszego kapitału jest zagrożona. Inwestując pieniądze zawsze powinniśmy być gotowi na to, że możemy je stracić. Inaczej powinno być w przypadku lokowania. Tutaj wybieramy aktywa, które – przynajmniej w teorii – gwarantują nam ochronę zainwestowanego kapitału.
W praktyce, taki podział nie funkcjonuje wcale. Co mają powiedzieć oszczędzający, którzy zainwestowali w obligacje Grecji? Albo mieszkańcy Cypru, którzy w 2013 roku przez kilka dni nie mogli podjąć pieniędzy ulokowanych w bezpiecznych bankach? Ryzyko istnieje zawsze i jest ono związane z korzystaniem z instrumentów finansowych. Inwestycja ogranicza się właściwie do zawarcia umowy z daną instytucją. Zawsze kwestią sporną pozostaje jej wiarygodność. Możemy podnosić bezpieczeństwo, wybierając umowy, które są dodatkowo zabezpieczone. Tak jest w przypadku lokat bankowych w Polsce, gdzie kwotę do 100 tysięcy euro gwarantuje Bankowy Fundusz Gwarancyjny. Dodajmy jednak, że jest to również instytucja, której poprawne funkcjonowanie zależy od funkcjonowania państwa.
Dlatego na popularności zyskują lokaty, które wiążą się z posiadaniem konkretnych dóbr. Na pierwszym miejscu, zgodnie z badaniem ING, plasują się metale szlachetne, tuż przed nieruchomościami. W ich przypadku, plajta firmy lub banku, czy nawet bankructwo państwa nie będzie miało wpływu na stan posiadania. Nie oznacza to jednak, że te formy lokat są pozbawione wad.
Nieruchomości vs. złoto
Zacznijmy od nieruchomości. Po pierwsze, to forma zarezerwowana dla inwestorów z grubszym portfelem. Po drugie, zamraża gotówkę w całości. Jeśli nagle będziemy potrzebować „wyciągnąć” z inwestycji kilkanaście procent kwoty, niestety nie uda się odsprzedać jednego pokoju. Po trzecie, cena nieruchomości w długim terminie prawdopodobnie nie wzrośnie o tyle, żeby zrekompensować comiesięczne wydatki na czynsz. Innymi słowy, będziemy musieli się jej poświęcić (czytaj – wynajmować), żeby wyjść przynajmniej na zero.
Zwolennicy inwestowania w nieruchomości przekonują, że „praca” z nią może się opłacić. Z różnych opracowań wynika, że roczna stopa zwrotu przebija tę z lokat bankowych, a przy sprawnym zarządzaniu i odrobinie szczęścia może już po 10-15 latach zwrócić się w całości. Oczywiście pod warunkiem, że kupimy ją w dużym mieście, z licznymi uczelniami i miejscami pracy wokół.
Czy w takim razie to złoto jest idealną lokatą kapitału? Niekoniecznie. Tak samo jak nieruchomości, podlega prawom popytu i podaży, przy czym zmienność cen jest większa. Może się okazać, że za 10 lat złoto może kosztować tylko część aktualnej ceny (np. gdy. Największą wadą inwestowania w złoto jest jednak fakt, że nie wypłaca odsetek podczas trwania inwestycji. Nieruchomości „płacą” je co miesiąc, w postaci czynszu pobieranego od najmującego. Rodzi to dwie konsekwencje: po pierwsze, obniża rentowność całej inwestycji, ponieważ comiesięcznych zwrotów nie możemy reinwestować. Po drugie, złoto nie wypłaci nam dodatku do miesięcznej pensji.
Z drugiej strony, złoto można kupić mając już kilkaset, czy kilka tysięcy złotych. To ogromna różnica w stosunku do inwestowania w nieruchomości. Oprócz tego, w każdym momencie możemy je łatwo sprzedać, nawet z dnia na dzień. Jeśli potrzebujemy odzyskać tylko drobną część z ulokowanej kwoty, zrobimy to z łatwością. A stopy zwrotu? Historia pokazuje, że w długim okresie cena złota stabilnie zyskuje. Gdybyśmy zainwestowali kruszec 10 lat temu, dzisiaj niemal podwoilibyśmy nasz kapitał. W dodatku bez żadnej pracy, która jest konieczna w przypadku wynajmu. Złota nie trzeba też remontować, żeby utrzymało swoją wartość.
Inwestycja w metale szlachetne ma jeszcze jedną przewagę nad wszystkimi pozostałymi. Historia pokazuje, że sprawdza się w chwilach najtrudniejszych. Podczas największych kryzysów gospodarczych lub konfliktów militarnych, czyli kiedy wszystkie inne dobra tracą swoją wartość, środkiem płatniczym najwyższej potrzeby staje się szlachetny kruszec.