Na początku października w mediach głośno zrobiło się o problemach gospodarczych Stanów Zjednoczonych. Trudno było wtedy nie usłyszeć o zamknięciu rządu (government shutdown), późniejszych próbach porozumienia się Demokratów z Republikanami oraz kłopotach z zadłużeniem, które ocierało się o swoją górną granicę. 16 października Kongres zgodził się na przywrócenie finansowania rządu do 15 stycznia oraz zawieszenie limitu zadłużenia do 7 lutego. Problem został więc tylko zamieciony pod dywan i w nowym roku znów trzeba będzie coś z tym brudem zrobić.
Czytaj także: Dług publiczny USA osiągnął rekordowy wynik 21,5 bln USD
Zamknięcie rządu
Władze Stanów Zjednoczonych w swoich działaniach przypominają polskich drogowców, którzy kolejny raz łatają tę samą dziurę, by za kilka miesięcy nakleić na nią nową łatę. Od 1976 r. doszło tam do 18 zawieszeń rządu. Po raz ostatni takie zdarzenie miało miejsce na przełomie 1995 i 1996 r.
W tym roku przedmiotem sporu była reforma systemu zdrowia, tzw. Obamacare, która ma zapewnić wszystkim obywatelom dostęp do ubezpieczenia zdrowotnego. Przeciwna jej wprowadzeniu była część Republikanów. Po niewielkich poprawkach doszło do ugody i 16-dniowy okres zamknięcia rządu został zakończony. Zamknięcie rządu było tak naprawdę tylko lekkim jego przymknięciem. Wydatki na pensje pracowników federalnych podczas pierwszych 16 dni roku fiskalnego 2014 (okres zamknięcia rządu od 1 do 16 października 2013) stanowiły bowiem aż 72 procent wydatków na te pensje w tym samym okresie poprzedniego roku.
Limit zadłużenia
Zmiany limitu zadłużenia to znacznie częstsze zjawisko. W trakcie prezydentury Baracka Obamy był on zmieniany 9-krotnie:
- 17 lutego 2009 – 12,104 bln USD
- 28 grudnia 2009 – 12,394 bln USD
- 12 lutego 2010 – 14,294 bln USD
- 2 sierpnia 2011 – 14,694 bln USD
- 22 września 2011 – 15,194 bln USD
- 30 stycznia 2012 – 16,394 bln USD
- 4 lutego 2013 – zawieszony (po raz pierwszy w historii)
- 19 maja 2013 – 16,699 bln USD
- 17 października 2013 do 7 lutego 2014 – zawieszony
Co ciekawe w tym roku po raz pierwszy w historii limit zadłużenia został zawieszony (w lutym). To rozwiązanie najwyraźniej spodobało się na tyle, że zostało powtórzone w październiku. Nie powinno to dziwić skoro Barack Obama wydaje się kwestionować samo istnienie limitu zadłużenia. Podczas debaty na ten temat prezydent USA powiedział: – Największy naród na ziemi nie powinien co kilka miesięcy prosić się o pozwolenie od kilku nieodpowiedzialnych kongresmenów, by móc spłacić swoje rachunki.
W jego przypadku punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Kiedy w 2006 r. administracja Busha próbowała podwyższyć limit zadłużenia, Obama był temu przeciwny, wskazując że „przenosi to ciężar dzisiejszych złych wyborów na barki naszych dzieci”. Po objęciu prezydentury okazało się jednak, że sam zwiększył obciążenie przyszłych pokoleń o ok. 60 procent (kwotą 7 bln dolarów).
Wysokość długu publicznego w 2013 r. oficjalnie zwiększała się tylko wtedy, gdy nie obowiązywał limit zadłużenia. Działo się tak ze względu na zastosowanie nadzwyczajnych środków, które wstrzymują pewne wydatki podczas obowiązywania limitu zadłużenia. Nie da się jednak korzystać z nich zbyt długo, dlatego w połowie października konieczne było podniesienie tego limitu. Został on w zasadzie podniesiony do nieskończoności, ponieważ do 7 lutego nie obowiązuje żaden górny limit. Natychmiast po tym poziom zadłużenia został zaktualizowany o wstrzymane wcześniej wydatki.
Wierzyciele Stanów Zjednoczonych
Ubezpieczenia społeczne
Największy dług Stany Zjednoczone mają względem własnego programu ubezpieczeń społecznych. Wynosi on 2,6 bln dolarów, co stanowi 15,5 procent zadłużenia. Jest tak dlatego, że niektóre agencje, takie jak fundusz powierniczy ubezpieczeń społecznych, otrzymują z podatków więcej wpływów niż wynoszą ich bieżące potrzeby. Kupują więc za te pieniądze obligacje skarbowe.
Programy ubezpieczeń społecznych są nie tylko niebezpieczne dla bieżących budżetów. W przeciwieństwie do innych wydatków są one podjętymi już zobowiązaniami, które trzeba będzie uregulować w przyszłych okresach. Jak oszacowali Chris Cox i Bil Archer właściwe zobowiązania rządu federalnego uwzględniające te przyszłe wydatki przekracza już ponad 86,8 bln dolarów, czyli 550 procent PKB.
Fed
Na drugim miejscu znajduje się System Rezerwy Federalnej, który prowadzi program skupu papierów wartościowych zabezpieczonych hipoteką (mortgage-backed securities, MBS) oraz długoterminowych papierów skarbowych w wysokości odpowiednio 40 i 45 mld dolarów miesięcznie. To już trzecia runda luzowania polityki pieniężnej (QE3). Zaczęła się ona we wrześniu ubiegłego roku od zakupu MBSów, a w grudniu dołączone zostały długoterminowe papiery skarbowe. Fed zgromadził już 2,1 bln dolarów długoterminowych papierów skarbowych.
W odróżnieniu od QE 1 i QE 2 trzecia runda nie została ograniczona zakładaną kwotą ani czasem zakończenia, dlatego kolejne posiedzenia Komitetu Otwartego Rynku (FOMC) mają ogromny wpływ na gospodarkę. To na nich może zostać podjęta decyzja o ograniczeniu zakupów. Jak na razie zapowiedziano jedynie, że takie ograniczenie może nastąpić pod warunkiem pozytywnych danych gospodarczych. Mowa tu o 2-procentowej inflacji i stopie bezrobocia na poziomie 6,5 procent. Ostatni wskaźnik inflacji CPI za sierpień wyniósł 1,5 procent, a stopa bezrobocia we wrześniu wyniosła 7,2 procent. Ograniczenie QE 3 jest również odległe, ponieważ jednym z jego celów jest obniżenie długoterminowych stóp procentowych. Jednak od momentu wprowadzenia QE 3 oprocentowanie 10-letnich obligacji zwiększyło się z 1,8 procent do 2,5 procent.
Oprocentowanie obligacji
Źródło: www.treasury.gov
Zagranica
Jedna trzecia amerykańskiego długu znajduje się w posiadaniu zagranicy. Największymi wierzycielami są Chiny (1,27 bln dolarów) oraz Japonia (1,15 bln dolarów). Na tych dwóch państwach opiera się 43 procent zagranicznego długu Stanów Zjednoczonych. Nic więc dziwnego, że interesują się ich sytuacją gospodarczą. Kiedy amerykański kongres próbował dojść do porozumienia w sprawie budżetu, wypowiedziała się na ten temat chińska państwowa agencja prasowa Xinhua. Stwierdziła ona, że jest to dobry czas, by zacząć rozważać budowę zdeamerykanizowanego świata. A kiedy już doszło do porozumienia Xinhua napisała, że Politycy w Waszyngtonie nie zrobili niczego poza ponownym odroczeniem ostatecznego upadku zaufania świata do amerykańskiego systemu finansowego.
Problemy gospodarcze Stanów Zjednoczonych odbiły się też na ocenie chińskiej agencji ratingowej Dagong. Obniżyła ona swoją ocenę USA z A do A-. Stany Zjednoczone zostały też pouczone przez Japonię. Minister finansów tego najbardziej zadłużonego państwa na świecie napisał w oświadczeniu, że Stany Zjednoczone muszą uniknąć niewypłacalności i nagłego spadku ratingu AAA.
Niska cena złota w interesie USA i Chin
Powszechnie uważa się, że złoto chroni przed przykrymi konsekwencjami zawirowań gospodarczych, takimi jak utrata siły nabywczej walut czy spadek notowań indeksów giełdowych. Obecny kryzys zadłużenia nie znalazł jeszcze odzwierciedlenia w cenie królewskiego kruszcu. Wręcz przeciwnie. Od sierpnia 2011 r. mamy do czynienia z trendem spadkowym, który w 2013 r. jeszcze przyspieszył – od początku roku złoto zanotowało 20-procentowy spadek ceny.
Sytuacja, w której złoto zaczyna odzwierciedlać chociażby wzrost podaży pieniądza przysporzyłby Stanom Zjednoczonym wielu kłopotów. Mogłoby to oznaczać paniczną wyprzedaż dolara i amerykańskich obligacji. Taki scenariusz nie byłby też pozytywny dla największych wierzycieli USA. Dodatkowo Chiny korzystają obecnie z promocyjnej ceny złota. W ciągu dwóch ostatnich lat import złota do Hongkongu wyniósł ponad 2 tys. ton.
Import złota do Hongkongu
Źródło: www.zerohedge.com
Dlatego utrzymanie niskich cen złota jest wspólnym interesem Stanów Zjednoczonych oraz Chin, które w swoich zakupach najwyraźniej nie powiedziały jeszcze ostatniego słowa. Wielkość chińskich rezerw złota wynosi oficjalnie tylko 1054 tony i nie zmieniła się od 2009 r. Gdyby teraz wielkość chińskich rezerw została oficjalnie zaktualizowana, cena złota zanotowałaby znaczny wzrost, tak jak miało to miejsce przy ostatniej aktualizacji. Z tego powodu Ludowy Bank Chin poczeka z taką informacją, aż zaspokoi swoje potrzeby.
Skąd ta podaż?
Spadki cen są zastanawiające ze względu na stale wysoki popyt na złoto fizyczne w Azji (Azja sercem rynku złota). By nie dopuścić do wzrostu ceny złota, musi ona być zrównoważona przez podaż w innym miejscu. A jest co równoważyć, bo tylko w pierwszej połowie 2013 r. popyt na złoto fizyczne na świecie wyniósł prawie 2 400 ton.
Z pewnością część złota przed trafieniem na wschód jest przetapiana. Cztery z największych na świecie rafinerii znajdują się w Szwajcarii. Spojrzenie na statystyki przepływu złota przez ten kraj może przybliżyć nas do odpowiedzi na pytanie o źródło podaży złota. W pierwszych trzech kwartałach Szwajcaria importowała 2420 ton, natomiast eksportowała 2184 ton złota. Nigdy wcześniej nie eksportowała więcej złota nawet w ciągu całego roku.
Źródło: www.koosjansen.blogspot.com
Z kolei za znaczną część szwajcarskiego importu odpowiada eksport z Wielkiej Brytanii. W ciągu pierwszych ośmiu miesięcy 2013 r. z Wielkiej Brytanii odpłynęło 1137 ton złota, z czego 1002 tony trafiły do Szwajcarii. Jest wśród nich pewnie złoto z funduszy ETF, które uszczupliły się w tym roku o 470 ton. W Wielkiej Brytanii znajduje się również złoto Stowarzyszenia Londyńskiego Rynku Kruszców (LBMA).
Źródło: www.koosjansen.blogspot.com
Wyprzedaże na Comexie
Innym miejscem, z którego również odpływa złoto, są magazyny Comexu. Od początku roku nastąpił tam spadek z 344 do 224 ton złota. Jednak tylko 24 tony złota mają status registered, czyli są dostępne przy rozliczaniu kontraktów terminowych. Mimo niewielkiej ilości zabezpieczenia w złocie, otwarte kontrakty zawarte są łącznie na sumę przekraczającą 1000 ton złota. To sprawia, że na jedną uncję przypada blisko 49 uprawnionych.
Przy takiej dźwigni Comex jest rynkiem, który ma ogromny wpływ na wahania cenowe. To właśnie nagłe sprzedaże ogromnej ilości kontraktów na Comexie były w tym roku przyczyną ostrych krachów na złocie. Tak było 12 kwietnia, kiedy najpierw 100 ton, a później 300 ton zbiły cenę o 84 dolary na uncji. Podobna wyprzedaż miała miejsce 11 października, kiedy wyprzedaż 62 ton złota spowodowała nawet zatrzymanie na 10 sekund Commodity Market Exchange.
Złoto zabezpieczeniem
Stany Zjednoczone wpadły w pułapkę zadłużenia, z której droga wiedzie do upadku siły nabywczej dolara. Może się to dziać stopniowo poprzez zyskiwanie na znaczeniu walut szybko rozwijających się państw z grupy BRICS. Nie można jednak wykluczyć scenariusza, w którym dolar podzieli los innych papierowych walut, które odeszły już w zapomnienie. Kryzys długu nie dotyczy tylko Stanów Zjednoczonych, ale większości rozwiniętych państw, w tym europejskich. Warto zabezpieczyć się przed tym, przenosząc wartość zgromadzonych środków na aktywa chroniące przed przykrymi konsekwencjami nadmiernego zadłużania się. Dobrym rozwiązaniem jest zaopatrzenie się w złoto fizyczne. Wciąż stosunkowo niska cena jest dodatkowym argumentem, by pójść w ślady Azjatów. Co prawda cena złota może jeszcze zanotować krótkookresowe spadki, ale fundamenty wskazują, że na przestrzeni kilku najbliższych lat prawdopodobne są kilkusetprocentowe wzrosty.
Grzegorz Jaeger