Przewodnik inwestora: Moc dywersyfikacji

Wysokie zyski to jedno, ale jak już zostało wspomniane, giełda to również ryzyko – i to także odpowiednio wysokie. Z tym można jednak sobie radzić, odpowiednio dywersyfikując portfel. A jeśli już posiadamy jakieś inne aktywa niż gotówka, to dzięki giełdzie ryzyko możemy nawet ograniczać.

Zobacz poprzedni tekst cyklu: Zyski z długiego terminu

Najwięcej ryzykujemy wtedy, gdy stawiamy wszystko na jedną kartę. Nigdy nie będzie więc dobrym wyborem, przeznaczenie wszystkich naszych środków na zakup akcji spółek (czy też jednostek funduszy inwestujących wyłącznie w akcje). Powinny one stanowić część naszego portfela, a to, jak dużą, zależeć powinno od naszego nastawienia do ryzyka (jak psychicznie przyjmujemy straty finansowe), sytuacji zawodowej, sytuacji rodzinnej, wieku czy horyzontu inwestycyjnego.

Analogicznie, raczej nigdy nie powinniśmy inwestować całości naszych środków w jeden rodzaj aktywów, w przypadku których ryzyko poniesienia strat jest istotne. Mogą nimi być choćby waluty, nieruchomości (zwłaszcza w czasach, gdy szybko drożeją i rynkowi grozi przegrzanie), metale szlachetne, inwestycje oparte na surowcach czy obligacje, zwłaszcza korporacyjne. Jednak gdy nasz portfel jest już nieco urozmaicony, to dodanie do niego kolejnego składnika, np. akcji spółek, może doprowadzić do obniżenia jego łącznego ryzyka. W jaki sposób? Bessa raczej nigdy nie zagości na wszystkich rynkach – w najgorszym razie będziemy tracić tylko na części portfela, podczas gdy pozostałe składowe wciąż będą dawać szanse zarobku.

Czytaj także: Złoto i diamenty w portfelu

Najlepiej efekt ten działa wtedy, gdy między wycenami aktywów nie ma korelacji, tzn. spadek (bądź wzrost) cen jednych, zazwyczaj nie ma żadnego przełożenia na ceny drugich. Tak jest np. w przypadku akcji i metali szlachetnych – zwykle ceny jednych, są całkowicie niezależne od drugich.
Widać to choćby na przykładzie ich notowań w ciągu ostatnich czterech lat: w 2016 r. amerykański indeks S&P 500 dość wyraźnie wzrósł (o blisko 12%), tak samo jak ceny złota (o 8%), rok wcześniej indeks stał niemal w miejscu (zmiana o 1,4%), podczas gdy złoto taniało (o 12%), w 2014 r. z kolei, cena złota stała w miejscu (zmiana o 0,1%), a S&P 500 zyskał blisko 14%, jeszcze rok wcześniej, w 2013 r., indeks podskoczył o 32%, a złoto staniało aż o 27% Jak widać, fakt, że amerykańska giełda rosła, w żaden sposób nie przekładał się na zachowanie notowań kruszcu. Włożenie obu tych składników do portfela skutkuje zaś tym, że wciąż dajemy sobie duże szanse na zysk, ale przy znacznie ograniczonym ryzyku.

fot. 41330, pixabay.com, CC0