W chwili obecnej zarówno złoto jak i srebro można bezproblemowo nabyć u pierwszego lepszego dystrybutora metali szlachetnych. Sytuacja jest o tyle dobra, że można wybierać spośród najrozmaitszych gramatur monet i sztabek, wszelakiego pochodzenia i rocznika. Z ilością również nie ma problemów. Czy zawsze jednak tak będzie? Czy w okresie powrotu hossy lub przyspieszenia inflacji podobnie nie będzie problemów z nabyciem metali? Wreszcie, w odniesieniu do tytułu, czy starczy srebra dla wszystkich zainteresowanych?
Aby rynek srebra uległ „zakorkowaniu”, a więc , aby nie można było go nabyć swobodnie u dealera od ręki – internetowo bądź stacjonarnie – popyt na biały kruszec musiałby znacznie przewyższyć podaż. O ile ilości rezerwowe (wcześniej zakumulowane) pozwalają przewagę popytu buforować, o tyle w przypadku zintensyfikowanego zainteresowania srebrem, może go po prostu nie starczyć dla wszystkich inwestorów. Czy taka sytuacja jest naprawdę możliwa?
Czytaj także: Srebro – wrzesień w US Mint będzie jeszcze lepszy, niż sierpień
Wydobycie
Wedle raportów The Silver Institute od 2006 do 2015 roku włącznie, jedynie trzy razy podaż przewyższyła popyt. Raz była bliska zeru (2012). Raz wyniosła 38,8 mln uncji (2010) i jeden raz przekroczyła poziom 50 mln uncji (2009). Na podaż tą składa się głównie produkcja kopalni, aczkolwiek jest też w tym udział innych źródeł (np. odzysk).
Średnia roczna produkcja to w przybliżeniu miliard uncji. Z tej ilości jedynie około 20-30% kruszcu trafia do mennic, w których zamieniony on zostaje na sztabki i monety. Cała reszta trafia do innych gałęzi przemysłu. Jak więc widać, ilość przeznaczona na produkty bulionowe wbrew pozorom nie jest taka duża. Większość z nas nie zdaje sobie z tego sprawy.
Jak widać więc, zdecydowana większość wydobywanego srebra nie jest wykorzystywana w mennicach. Trafia do zakładów produkcyjnych z najróżniejszych branż. Wymienić tu można nie tylko przemysł biżuteryjny, lecz także elektroniczny, elektryczny, medyczny, nanotechnologiczny, ekologiczny. Gdzie nie spojrzymy tam srebro.
Wciąż jednak pozostajemy bez odpowiedzi: czy nawet te miliony uncji, które trafiają do mennic to dużo czy mało?
Czytaj także: O dwóch takich, co chcieli zawładnąć rynkiem srebra. Historia braci Hunt
Produkcja monet i sztabek bulionowych
Lata 80. i 90. XX wieku to ewidentny rynek niedźwiedzi w sektorze metali szlachetnych. Bez dwóch zdań. Kolejna jednak dekada, będąca jednocześnie pierwszą w XXI wieku, uosabia nie tylko zwrot akcji, lecz co więcej wskazuje na wyraźną dominację byków. Potwierdzają to liczby, w tym te, które dotyczą wolumenu emisji najpopularniejszych monet bulionowych na świecie.
Wśród tych, które są najbardziej rozpoznawalne na świecie wymienić należy Amerykańskiego Orła, Kanadyjskiego Liścia oraz Filharmoników Wiedeńskich.
Czy 300 milionów uncji, które zostały wybite w 2015 roku to dużo? Co w razie wzrostu zainteresowania? Co by było, gdyby każdy na świecie zapragnął mieć chociaż jedną srebrną uncję?
Ile srebra, a ilu inwestorów?
Rzecz jasna nie wszyscy spośród 7 miliardów ludzi to inwestorzy. Część światowej populacji marzy niestety co najwyżej o czystej wodzie, kromce chleba i dniu bez eksplozji i strzałów. Ci co bardziej obdarzeni przez los myślą już jednak co i jak, aby szeleszczące papierki, którymi najeść i napoić się nie da, przyniosły mimo wszystko jakiś pożytek. Okazuje się, że wystarczy już „garstka” posiadaczy tzw. banknotów, aby rynek srebra ożył tak jak miało to miejsce 1980 bądź 2011 roku.
Wyobraźmy sobie, że 1% łącznej populacji Europy i Stanów Zjednoczonych postanawia dokonać inwestycji alternatywnej (bo tak wciąż jeszcze określa się inwestowanie w metale, niestety), a tym samym kupić po jednej uncji srebra. Czy 1% to dobra dla naszej drobnej symulacji liczba?
Jest to mocno zaniżone oszacowanie, albowiem jak podają źródła wśród samych tylko dorosłych Amerykanów, aż 55% z nich posiada akcje bądź inne aktywa. W Polsce w 2014 roku aktywnych rachunków maklerskich było ponad 200 tys., zaś w 2015 roku miało być ponad 2 miliony tych, którzy posiadali jednostki funduszy inwestycyjnych (https://strefainwestorow.pl/artykuly/w-i-kwartale-2015-akcje-w-portfelu-posiadalo-55-doroslych-amerykanow-ilu-jest-inwestorow na dzień 19.01.2017). W pozostałych krajach Europy liczby te są zapewne nie niższe. Mimo to, pozwólmy sobie przyjąć ów skromny 1% w naszej analizie, aby wskazać na grozę sytuacji do jakiej może dojść, gdy srebrem zainteresują się media oraz inwestorzy w skali szerszej niż dotychczasowa.
Ów procent z łącznej populacji dorosłych Amerykanów oraz Europejczyków, o którym mowa to ok. 6,4 miliona osób (Łączna populacja USA oraz Europy wynosi 1,065 mld ludzi. Nie mniej niż 60% z nich to osoby dorosłe). Wyobraźmy sobie teraz, że każdy z tego grona inwestorów postanawia kupować jedną uncję srebra miesięcznie. Na jak długo starczy srebra z podaży 300 milionów uncji, które trafiają do mennic? Starczy na długo, albowiem gdyby kupowano jedynie uncję miesięcznie na osobę, to wykorzystano by nieco ponad ćwierć z dostępnych 300 milionów uncji na przestrzeni roku. Czy oznacza to więc, że pytanie o dostępność było przesadzone?
Niezupełnie. Sprawa zaczyna się komplikować kiedy do głosu dochodzą pewne oczywiste, choć nie do końca wychwytywane fakty.
Czynniki kluczowe
Po pierwsze: uncja srebra kosztuje teraz niewiele, albowiem poniżej 20$/100 zł. Ludzie, którzy lokują swoje pieniądze celem ich ochrony lub pomnożenia, dysponują znacznie większymi pieniędzmi. Gdyby zatem w skali miesiąca miała być nabywana nie uncja, lecz 20-uncjowa tuba – która notabene wciąż nie przekracza wartości nawet połowy uncji złota – to na zaspokojenie potrzeb inwestorów potrzebne by było ponad 1,5 miliarda uncji srebra! Przy takim popycie dostępne srebro skończyłoby się po 8 miesiącach.
A co gdyby inwestorzy chcieliby kupić więcej srebra, niż tylko po 20-uncjowej tubie raz na miesiąc?
Po drugie: o czym wspomnieliśmy, liczba inwestorów w srebro w USA i Europie może być znacznie większa niż 6,4 mln osób.
Po trzecie: ilość kapitału, jaką taka grupa ludzi dysponuje jest ogromna. Nie oznacza to, że całość miałaby nagle zostać przetransferowana na rynek metali szlachetnych. Wystarczyłoby jednak kilka procent z tej kwoty, która w tej chwili jest ulokowana w akcjach, obligacjach i lokatach, aby cena wzrosła kilkukrotnie (tak, KILKUKROTNIE) we względnie krótkim okresie czasu. Pamiętajmy też, że kiedy srebro biło rekord w 1980 roku, zbliżając się do pułapu 50$ za uncję podaż wszelkiej maści walut nie była tak duża jak ma to miejsce współcześnie. Są tacy, którzy twierdzą, że ta cena nawet współcześnie nie zostanie przekroczona. Cóż, mają do tego prawo.
Po czwarte: pominęliśmy w tym wszystkim inne kraje. Kiedy w styczniu 1980 roku srebro osiągnęło historycznie rekordową cenę na towarowych giełdach w Londynie, Nowym Jorku oraz Zurychu obecni tam byli jedynie inwestorzy amerykańscy oraz zachodnio europejscy. Współcześnie w kruszce inwestuje cały niemalże świat. Należy tu wymienić Chiny (a więc już wkrótce pierwszą gospodarkę na świecie, której obywatele są czynnie nakłaniani do kupowania kruszców!) oraz Indie (tj. kraj, który choć głównie szaleje na punkcie złota, jest jednocześnie jednym z największych konsumentów srebra na świecie). Szereg mniejszych krajów, których łączna populacja nie jest mała, również jest nie bez znaczenia.
Po piąte: 300 milionów uncji srebra przerobionych na sztabki i monety zostało przyjęte dla naszej analizy w oparciu o rekordowy rok, którym był 2015. Dokładnie rzecz ujmując były to 292,3 mln uncji. Przy kurczących się zasobach białego metalu jest wysoce prawdopodobne, że liczba ta może być wyraźnie mniejsza. W takim przypadku ilość srebra przypadająca na pojedynczego inwestora może być jeszcze mniejsza. To chyba oczywiste co to oznacza.
Wnioski
Wszystkie te czynniki razem wzięte mogą zrodzić wybuchową mieszankę, której opary wręcz eksplodują, w przypadku nagłego wzrostu zainteresowania białym kruszcem. Srebro bowiem, w odróżnieniu od złota uwielbia zaskakiwać. Choć potrafi silniej tracić na wartości, aniżeli złoto (srebro od swojego rekordu w 2011 (kwiecień) roku potaniało o ok. 65% do dnia dzisiejszego, podczas gdy złoty kruszec, od swojego rekordu w tym samym roku (wrzesień) potaniał do dnia dzisiejszego o nieco ponad 36%), srebro potrafi dać zdecydowanie większą stopę zwrotu dla tych, którzy wchodzą w jego posiadanie. Zmienność jest więc wpisana w naturę srebra, zaś ryzykiem obarczone inwestowanie w ten metal. Znajomość jego specyfiki i historii pozwala te ryzyko zmniejszyć do minimum. Nie jest to bez znaczenia z punktu widzenia potencjalnego zysku.