Brak wystarczającej ilości pieniędzy na opłacenie rachunków, utrata pracy czy przecenienie swoich możliwości finansowych – to, zgodnie z badaniem na zlecenie Grupy KRUK, najczęstsze przyczyny zadłużenia Polaków.
Skąd się biorą nasze długi?
Najczęstszym powodem zadłużenia jest brak wystarczającej ilości pieniędzy na opłacenie bieżących rachunków i podstawowych zakupów. Tak odpowiedziało 36% osób, które na przełomie lipca i sierpnia 2018 roku wzięły udział w badaniu przeprowadzonym w panelu Ariadna na zlecenie Grupy KRUK.
Na drugim miejscu znalazła się utrata pracy. Doprowadziła ona do zadłużenia 33% ankietowanych. Z kolei 30% badanych przyznało, że po prostu przeceniło swoje możliwości finansowe i nie było w stanie spłacać terminowo rat kredytów lub pożyczek.
Wśród powodów zmagania się z długami, ankietowani wymieniali także rozwód lub chorobę bliskiej osoby. Przyczyną zadłużenia bywa też kupowanie niepotrzebnych rzeczy, choć takiej odpowiedzi udzielił zaledwie co dziesiąty uczestnik badania.
Jak tłumaczy Agnieszka Salach z biura prasowego Grupy KRUK, dzięki powyższym danym można też wysnuć dodatkowe wnioski, np. że osoby młodsze, w wieku między 18 a 34 rokiem życia, wydają za dużo pieniędzy, co mogłoby świadczyć, że nie kontrolują swoich wydatków i są skłonne do zakupów pod wpływem impulsu.
– Co ciekawe, z naszej ankiety wynika, że to mężczyźni częściej niż kobiety wskazują, że zbyt duże wydatki są powodem ich kłopotów finansowych (tak odpowiedziało niemal 22% panów względem ponad 13% pań). Z kolei osobom po 55 roku życia częściej zdarza się wpaść w zadłużenie z powodu przecenienia swoich możliwości finansowych, niskich przychodów lub wydatków związanych z chorobą swoją lub bliskiej osoby. Wyniki badania pokazały też, że brak wiedzy finansowej jest powodem zadłużenia się zarówno najmłodszych konsumentów (między 18 a 24 rokiem życia), jak i osób starszych, po 55 roku życia – zaznacza Agnieszka Salach.
Nawyki finansowe do zmiany
Jak wynika z ankiety, kolejnym czynnikiem wpływającym na zadłużenie są nasze nawyki finansowe. Większość osób zadłużonych ma świadomość, że ten właśnie aspekt wymaga od nich sporo pracy.
– Co ciekawe, aż 72% ankietowanych przyznało, że chciałoby zmienić swoje finansowe nawyki. Głównie zależy im na tym, aby unikać zakupów pod wpływem impulsu i robić je zgodnie z przygotowaną wcześniej listą. Prawie połowa badanych odpowiedziała, że planuje i stara się kontrolować swoje wydatki, jednak niemal co piąta uważa, że nie panuje nad swoimi dokumentami i zapomina o terminach płatności swoich rachunków i faktur. To pokazuje, że dla wielu z nas finansowe przyzwyczajenia są jeszcze sporym polem do pracy nad sobą – tłumaczy Agnieszka Salach.
Jak tłumaczą przedstawiciele firmy windykacyjnej, biorąc pod uwagę zasobność portfela, dla wielu osób zadłużonych kontrola budżetu domowego może stanowić spore wyzwanie. Co czwarta osoba zadłużona wydaje więcej pieniędzy, niż pozwalają jej na to przychody. Z kolei aż 52% wydaje wszystko, co zarabia. Tylko 23% z nich może co miesiąc odłożyć jakąś konkretną kwotę.
Czytaj także: Wzrasta liczba upadłości konsumenckich. Bankruci nie oddali bankom już ponad 2 mld zł
Miejsce zamieszkania ma znaczenie
Z badania wynika również, że miejsce zamieszkania może mieć istotny wpływ na wysokość wynagrodzeń. A to zwiększa ryzyko zetknięcia się z problemem zadłużenia. Niższe zarobki mają z reguły mieszkańcy mniejszych miejscowościach oraz wsi i to właśnie tam zamieszkuje spory odsetek osób zadłużonych – ponad 42%. W wielu przypadkach ich wydatki przewyższają dochody, co częściej niż w większych aglomeracjach prowadzi do wpadania w długi.
A jak wygląda to w dużych miastach, gdzie liczba mieszkańców przekracza 500 tys. osób?
– Tutaj powodem zadłużenia najczęściej jest utrata pracy. W ten sposób odpowiedziało niemal 40% badanych. Z wyników przeprowadzonej ankiety wynika też, że przecenienie swoich możliwości finansowych jest trzecim z ważniejszych powodów pojawienia się długu. Takiej odpowiedzi udzielali najczęściej mieszkańcy małych (do 20 tys. mieszkańców) i dużych miast (do 500 tys. mieszkańców) – po około 34% – wylicza Agnieszka Salach.