Jestem pasjonatem sprzątania. Uwielbiam odkurzać, myć okna i wynosić śmieci. Ale tak na poważnie, to jestem pasjonatem sprzątania w domowym budżecie. Wy też jesteście? Jeśli nie, polecam przyjrzeć się bliżej tej koncepcji, bo daje ona naprawdę sporo.
Od czego zacząć? Najlepiej od samego początku, czyli od bilansu. Polecam wzięcie kartki papieru, po lewej rozpisanie przychodów, po prawej rozchodów. Po zsumowaniu powinniśmy zobaczyć, w jak dużej, czarnej dziurze jesteśmy. Największym wyzwaniem w całym tym procesie, jest spisywanie wydatków. Jest do dla większości z nas zadanie wręcz niemożliwe. Jednak spisywanie wydatków pozwoli nam oszacować, ile i na co, wydajemy pieniędzy w ciągu miesiąca.
Mówi się, że Polacy wydają więcej, niż zarabiają. Teoretycznie jest to niemożliwe, bo przecież nie możemy wydać więcej pieniędzy, niż mamy na koncie czy w portfelu. Ale w praktyce rzeczywiście często jest tak, że dzięki kredytom, pożyczkom czy nieplanowanym dodatkom, jesteśmy w stanie wydać nawet do 20% więcej w ciągu całego miesiąca, niż mamy rzeczywistych przychodów. To bardzo niebezpieczna sytuacja, która prowadzi wprost do tzw. spirali długów.
Podobnie, jak w procesie oszczędzania, również w sprzątaniu domowego budżetu istotny jest plan. Musimy wiedzieć, szczególnie, gdy jedynym źródłem dochodów nie jest etat, ile tak naprawdę zarabiamy pieniędzy, z jakich źródeł, czy są one pewne, regularne i stabilne? Musimy także wiedzieć, jakich opłat musimy bezwzględnie dokonać każdego miesiąca, a z których możemy ewentualnie zrezygnować.
Najważniejsze w tym wszystkim jest to, aby konsekwentnie realizować założenia swojego planu. Jeśli doszliśmy do wniosku, że wydajemy za dużo, załóżmy sobie pewne cele, które pomogłyby nam w ograniczeniu wydatków.