Na pierwszy rzut oka odpowiedź na tak postawione pytanie wydaje się oczywista. Jednak cały proces jest dla rodziców dużym wyzwaniem, szczególnie jeśli pod uwagę weźmiemy przyszłe korzyści maluchów i związane z finansami nawyki.
Konsekwentne oszczędzanie pieniędzy jest jedną z najważniejszych kompetencji decydujących o tym, czy jesteśmy inteligentni finansowo, czy też nie. Umiejętność ta szczególnie istotna jest w dzisiejszej, polskiej rzeczywistości – wchodzący w dorosłość ludzie powinni mieć możliwie najwyższy poziom świadomości, że ich przyszłość, również ta związana z pieniędzmi, zależy wyłącznie od nich samych.
Czytaj także: Inflacja i niskie stopy procentowe – jak chronić oszczędności?
50 zł miesięcznie na… emeryturę
Mówić dziś 20-latkowi, który jest w trakcie studiów i rozpoczyna dopiero swoją przygodę na rynku pracy, że właściwie już powinien odkładać na przyszłą emeryturę, brzmi trochę jak science-fiction. Ale z drugiej strony, czy w praktyce właśnie tak nie powinno to wyglądać? Nawet jeśli miałoby to być na początku 50 złotych miesięcznie…
To, jak młodzi ludzie będą sobie radzić z finansami, w bardzo dużym stopniu zależy od tego, co wyniosą z domu. Pamiętajmy, że jako rodzice jesteśmy pod permanentną obserwacją, w tym także jeśli chodzi o nawyki związane z finansami.
– Dzieci obserwują nas cały czas, choć czasem jest to świadomość trudna do zaakceptowania. Wolelibyśmy, żeby czegoś ważnego (dla nas) nauczyły się od kogoś innego (zwłaszcza jeśli my sami tego nie potrafimy). Dzieci jednak w większości kopiują nasze zachowania i nawyki. A obchodzenie się z pieniędzmi jest swego rodzaju nawykiem, który często sami wynieśliśmy z naszych rodzinnych domów – mówi Joanna Bzdzion, coach rodzicielski, specjalistka rozwoju osobistego i twórczyni projektu Rodzic-lider.
Czytaj także: Czy młodzi ludzie powinni oszczędzać – top 7 mitów
Czy warto uczyć dzieci odkładania pieniędzy?
Wracając do postawionego na samym początku pytania – czy warto uczyć dzieci odkładania pieniędzy – wszystko sprowadza się właśnie do tego, czy sami potrafimy to robić. Jako rodzice i osoby odpowiadające za domowy budżet, teoretycznie nie powinniśmy mieć z tym większego problemu. Jednak, jak pokazuje rzeczywistości i dane choćby odnośnie do poziomu oszczędności Polaków, często wszystko tak dobrze się nie przedstawia.
– Jeśli my sami przyzwyczajeni jesteśmy do tego, że jak chcemy sobie kupić nową zabawkę, to na nią odkładamy, a nie np. prosimy o pieniądze rodziców, to oczywiście tego samego będziemy chcieli nauczyć nasze dziecko. Jeśli jednak sami nie mamy takiego nawyku, swoje zachcianki realizujemy inaczej, niż poprzez odkładanie na nie pieniędzy, natomiast nasze dzieci chcielibyśmy nauczyć czegoś innego, to będzie to karkołomne zadanie – dodaje Joanna Bzdzion.
Czytaj także: Urlop ojcowski i tacierzyński. Czym się różnią i ile trwają?
Im szybciej, tym lepiej
Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, żeby taki proces rozpocząć w dowolnej chwili. W tym przypadku kluczowa jednak będzie konsekwencja. I nie miejmy złudzeń – jeśli zaprosimy do tego również dziecko lub dzieci, które zachęcimy do okładania pieniędzy np. na zakup roweru czy większego zestawu klocków Lego, sami będziemy pod jeszcze większą obserwacją.
No dobrze, sami finanse mamy poukładane, jakoś udaje nam się odkładać co miesiąc całkiem przyzwoitą kwotę. Kiedy jednak zacząć zachęcać do tego dzieci? Kiedy rozpocząć z nimi rozmowę o finansach?
– Najważniejsze jest to, żeby z dziećmi w ogóle rozmawiać! Na różne tematy – podkreśla Joanna Bdzion. – A ponieważ temat pieniędzy jest w naszej kulturze wciąż w pewien sposób tematem tabu, to w ogóle zastanawiamy się, czy i jak go z dziećmi poruszać. Dlaczego tego samego pytania nie zadajemy sobie na przykład w kwestii jedzenia: od kiedy warto z dziećmi rozmawiać o jedzeniu? O pieniądzach warto rozmawiać od samego początku. Nie ma dolnej granicy. Małemu bobasowi możemy pokazać kartę płatniczą i powiedzieć zjedliśmy obiad, teraz zapłacimy taką kartą. Maluchy naprawdę rozumieją dużo więcej, niż nam się wydaje. Dwu- trzylatkowi możemy już tłumaczyć nieco więcej – mówić o tym, że pieniądze są po to, żeby wymieniać je na pewne dobra. Że po to chodzimy do pracy, żeby właśnie zarabiać pieniądze (między innymi). Oczywiście pozostajemy na pewnym poziomie ogólności zrozumiałym dla dziecka w tym wieku. Z czasem możemy tłumaczyć coraz więcej. Kiedy dzieci nauczą się liczyć, często pytają – a czy złotówka wystarczy mi na loda? Warto takie momenty wykorzystywać i podążać za nimi. Czyli rozmawiać wtedy z dzieckiem, pytając je np: Jak myślisz, co można kupić za 1,00 PLN? A co za np. 10,00 PLN? – analizuje Pani Joanna.
Nie ma więc dolnej granicy
– Wszystko zależy od naszego nastawienia do dziecka. Jeśli wierzymy, że nasze niemowlę pojmuje (oczywiście na swój sposób) to, co do niego mówimy, to potraktujmy temat pieniędzy, jak każdy inny temat, na który rozmawiamy. Jeśli chodzi o bardziej konkretne rozmowy, myślę, że 5-6 latki są na nie już zdecydowanie gotowe – podsumowuje Joanna Bzdzion.
Kluczowym warunkiem determinującym sukces jest więc nie tyle samo zachęcenie malucha do odkładania pieniędzy, ale wyrobienie właściwych nawyków, dzięki którym dziecko samo zacznie oszczędzać.
Na samym jednak początku powinniśmy przede wszystkim zacząć od uczciwego spojrzenia na samych siebie i nasz stosunek do pieniędzy. Czy potrafimy je szanować? Czy mamy łatwość do ich wydawania? Biorąc pod uwagę pędzącą w Polsce konsumpcje i coraz bardziej konsumpcyjny styl życia wielu polskich rodzin szczególnie w dużych miastach, może się okazać, że jest to bariera dla wielu z nas nie do przeskoczenia.
Photo by Allen Taylor on Unsplash