Liczba osób ubiegających się o zasiłek dla bezrobotnych w ubiegłym tygodniu wyniosła 3,28 mln. Dla porównania, poprzedzający go tydzień to „tylko” 281 tys. wniosków, a w czasie kryzysu z 2008 roku, współczynnik ten ani razu nie przekroczył 700 tys. Jest fatalnie.
Mysaver poleca:
- B. Riley FBR – złoto po 2 500 USD już tego lata
- Rynek złota a koronawirus. Co warto wiedzieć
- FED ogłosił nieograniczone QE
- Jak inwestować w złoto
Koronawirus SARS-CoV-2 wszedł do USA w butach, wbijając kopniakiem drzwi do środka. Liczba zakażonych w piątek była już wyższa niż liczba zakażonych w Chinach czy we Włoszech. Dużo gorsze od oczekiwanych dane z rynku pracy, są pierwszymi wskaźnikami tego, jak koronawirus wpłynie na realną gospodarkę. 3,28 mln wniosków o zasiłki, to prawie pięciokrotnie więcej niż w najgorszych tygodniach podczas ostatniego kryzysu. Prognozy dotyczące bezrobocia nie napawają optymizmem – mówi się o bezrobociu sięgającym 20-30 proc.
Senat przyjął specjalny pakiet stymulacyjny, który ma wesprzeć gospodarkę w walce ze skutkami pandemii koronawirusa. Koszt całego pakietu szacowany jest na ok. 2 biliony USD, co stanowi ok. 10 proc. PKB Stanów Zjednoczonych. Składać się na niego będą: fundusz na pomoc dla branż znajdujących się w trudnej sytuacji (500 mld USD), pożyczki dla małych firm (350 mld USD), pomoc dla bezrobotnych (250 mld USD) i dla szpitali (100 mld USD). W pakiecie uwzględnione są także pieniądze na jednorazowe, bezpośrednie transfery pieniężne, a także 4 mld USD na pomoc dla bezdomnych.
Pakiet stymulacyjny, wraz z działaniami FED (dodruk bez limitu), spowodowały, że na Wall Street pojawiło się trochę więcej optymizmu, niż w ostatnich tygodniach – od wtorku najważniejsze indeksy na Wall Street pomału zaczynały odbijać.
Sytuacja w Polsce
W piątek, w Polsce mieliśmy 1 244 przypadki zakażenia koronawirusem. Od początku pandemii zmarło w naszym kraju 16 osób.
Podobnie jak w innych krajach, również w Polsce przedsięwzięto liczne działania, mające na celu zmniejszenie wpływu koronawirusa na gospodarkę. Rząd pracuje nad ostatecznym kształtem pakietu ustaw, zwanego „tarczą antykryzysową”. Ma on być przyjęty na okres trzech miesięcy, z możliwością przedłużenia. Uwzględnia on m.in. zawieszenie ZUS dla przedsiębiorców czy dopłaty do pensji. Cały koszt pakietu, to – podobnie, jak w USA – ok. 10 proc. PKB. W przypadku Polski jest 212 mld zł, a w razie potrzeby więcej.
To od skuteczności tego pakietu w dużej mierze uzależniona będzie sytuacja na polskim rynku pracy. W minionym tygodniu pojawiły się prognozy dotyczące potencjalnego wpływu koronawirusa na polski rynek pracy. Krajowa Izba Gospodarcza szacuje, że prace może stracić od 400 tys. do 1,3 mln Polaków. Szacunki Konfederacji Lewiatan, oparte na badaniu przeprowadzonym z udziałem 800 firm, mówią o liczbie sięgającej nawet dwóch milionów. Związek Przedsiębiorców i Pracodawców w swoim oficjalnym stanowisku w sprawie „Tarczy antykryzysowej” pisze o co najmniej kilkuset tysiącach, choć wcześniej, prezes związku Cezary Kaźmierczak, w wypowiedzi dla portalu Money.pl mówił o 1-3 mln bezrobotnych.
Organizacje zrzeszające przedsiębiorców i pracodawców mają liczne zastrzeżenie do „tarczy antykryzysowej”, wykazując, iż chroni ona w większym stopniu pracowników, niż pracodawców. Tymczasem bez względu na to, jaką pomoc otrzymają pracownicy, w momencie upadłości pracodawcy i tak stracą oni pracę.
W tym samym czasie Narodowy Bank Polski prowadzi skup obligacji w ramach operacji luzowania ilościowego. W ciągu ostatniego tygodnia NBP skupił obligacje za 19 mld złotych, co stanowi prawie 2 proc. państwowego długu.
Złoto i srebro
Miniony tydzień przyniósł wzrosty, zarówno jeżeli chodzi o cenę złota, jak i srebra. Oba metale zyskiwały zarówno w dolarze amerykańskim, jak i w złotówce. Złoto w piątek kosztowało 1 623 USD (6 683 zł), zaś srebro 14,52 USD (59,70 zł). Duża przecena sprzed kilku dni spowodowana była wyprzedażami „papierowego złota”, jednocześnie wykupywane były masowo stany złota fizycznego. Obecnie cena obu metali zaczyna iść w górę, jednak na rynku złota pojawiły się pewne przestoje. Z jednej strony magazyny sprzedawców i pośredników zostały wyczyszczone, z drugiej zaś, nowe dostawy opóźnione są przez procedury bezpieczeństwa, a także spowolnione działanie całej branży logistycznej.
W ostatnim czasie wielu sprzedawców złota informowało o możliwych opóźnieniach, czasami posuwając się do drobnego wyolbrzymiania problemu niedostępności kruszców. Na dzień dzisiejszy wiadomo, że kruszce będą dostępne w sprzedaży, choć nie zawsze od ręki. Z uwagi na duży popyt i ograniczoną przepustowość, złoto i srebro sprzedawane są obecnie w dostawie terminowej, i ze względu na zaistniałą sytuację, nie ma możliwości, aby w ciągu najbliższych tygodni się to zmieniło.
Zmienić się może za to cena. Aktualizowane co jakiś czas prognozy banków mówią o cenie na poziomie 1 600-1 700 USD do końca roku. Najbardziej śmiałe oczekiwania przedstawił w ostatnim czasie amerykański bank B. Riley FBR. Zdaniem analityków banku, cenę 2 500 USD za uncję złota możemy zobaczyć już w lecie. Za tak duże wywindowanie ceny kruszcu odpowiadać ma w dużej mierze nieograniczone QE amerykańskiego FED.
Fot. The National Guard, flickr, CC BY 2.0