Na złocie kolejka górska

W ubiegłym tygodniu na złocie kolejka górska

Złoto zakończyło ubiegły tydzień niewielkim wzrostem (0,56 proc.), który miał szansę być większy, gdyby nie czwartek. Co właściwie się wydarzyło? Sytuacja jest nie do końca jasna.

US Dollar Index rozpoczął tydzień od spadku, co znalazło odzwierciedlenie w cenie złota. W środę 20 lutego odnotowaliśmy poziom 1 346 USD za uncję, co – po pierwsze – jest tegorocznym maksimum, i – po drugie – stanowi powrót do ceny z kwietnia ubiegłego roku (a więc sprzed korekty). W czwartek jednak, nastąpił spadek do poziomu niemalże z początku tygodnia (ok. 1 326 USD). Co ciekawe, tego samego dnia pojawiły się bardzo negatywne, wstępne odczyty PMI za luty. Są one znacznie poniżej oczekiwań, a w przypadku Japonii, Niemiec i strefy euro wskazują wręcz na recesję w sektorze wytwórczym. Dolar jednak zareagował na ten fakt dość neutralnie.

Odpowiedzi na tę zagwozdkę szukać możemy na Wall Street. Choć czwartkowa sesja rozpoczęła się od spadków, to koniec był zielony. Zmiana polityki FED owocuje kolejnym tygodniem wzrostów. Najważniejsze indeksy osiągnęły już poziom sprzed grudniowego załamania. Wielu analityków już oficjalnie zażegnało bessę. Wojciech Białek sugeruje na swoim blogu, że możemy nie doczekać się na Wall Street pełnowymiarowej bessy. Jednocześnie zwraca uwagę na kilka, tyleż niepokojących, co zagadkowych faktów.

S&P 500 wzrósł w ciągu 38 sesji o ponad 18 proc. Od lat 70-tych tego rodzaju rajdy sygnalizowały wyjście gospodarki USA z recesji. Tyle, że gospodarka USA obecnie nie jest w recesji. Trwa najdłuższa w historii sekwencja 9 kwartałów przyspieszającego rocznego tempa wzrostu PKB. Co więcej – wiele sygnałów wskazuje raczej na to, że nadchodzi spowolnienie, niż że spowolnienie ma się zakończyć np. krzywa rentowności obligacji skarbowych USA. Oparty na krzywej rentowności wskaźnik prawdopodobieństwa recesji publikowany przez FED osiągnął w styczniu najwyższy od 2008 roku poziom 23,6 proc. Od lat 60-tych taki poziom tego wskaźnika 7 na 10 razy poprawnie przewidywał recesję.

Wnioskować można, że inwestorzy nabierają pewności siebie w powrotach na rynki finansowe, co znalazło odzwierciedlenie w „drgnięciu” ceny złota, pomimo pesymistycznych wieści z przemysłu. Giełda zachowuje się irracjonalnie, co najpewniej jest pochodną zachowania banku centralnego, który coraz bardziej odchodzi od normalizacji polityki pieniężnej. Na razie mówi się o zwolnieniu tempa podnoszeniu stóp procentowych, ale pojawiają się także sugestie dotyczące zatrzymania tego procesu, jak również uruchomienia narzędzi niestandardowych, takich jak luzowanie ilościowe. To z kolei oznaczałoby wzrost poziomu dźwigni, który i tak jest już na bardzo niebezpiecznych poziomach, a więc jeszcze mocniejsze nadmuchanie balonika.

Złoto raczej powinno się trzymać.

Photo by Roberto Júnior on Unsplash