Odkrycie nowego lądu przez Krzysztof Kolumba stało się początkiem nowego zjawiska. Stateczni obywatele, zawodowi żołnierze, awanturnicy – wszyscy oni rzucali swoje dotychczasowe życie i na podstawie niesprawdzonych pogłosek ruszali na nieznany koniec świata w nadziei na zdobycie złotego kruszcu. Wielu nigdy nie wróciło. Narodziło się zjawisko, zwane gorączką złota.
Druga Wyprawa Krzysztofa Kolumba
W 1492 r. Krzysztof Kolumb po wielu staraniach zdołał pozyskać finansowanie swojej podróży. Jego sponsorami zostali monarchowie świeżo zjednoczonej Hiszpanii (powstałej z połączenia Kastylii i Aragonii) Ferdynand i Izabela.
Kolumb był przekonany, że Ziemia jest okrągła (a jego przekonanie wbrew legendzie podzielało wielu uczonych tych czasów), więc płynąc cały czas na zachód można łatwo dotrzeć do legendarnych bogactw Indii, o których pisał Marco Polo. Już jemu współcześnie przestrzegali jednak (słusznie), że Kolumb nie doszacował obwodu Ziemi i zachodnia droga jest znacznie dłuższa, niż się podróżnikowi wydawało. Gdyby na zachód od Europy faktycznie nie było nic poza Azją, wyprawa zaginęłaby na morzu z powodu braku zapasów, obliczonych na znacznie krótszą podróż. Jednak na szczęście dla jej uczestników drogę przegrodził im nowy kontynent później nazwany Ameryką, a dokładniej wyspy leżące na Morzu Karaibskim – Jamajka, Haiti, Puerto Rico i pozostałe mniejsze wysepki tego rejonu.
Krzysztof Kolumb uznał, że dopłynął do wysp leżących u wybrzeży Azji, a droga do Chin i Indii stanęła otworem. Do Hiszpanii sprowadził kilku tubylców oraz nieco kosztowności zabranych mieszkańcom wysp.
Odkrycie sprawiło sensację, ale prawdziwą histerię wywołał list Kolumba, w którym opisywał pierwszą wyprawę. W ciągu kilku miesięcy jego kopie w kilku językach rozeszły się po Europie. Kolumb opisywał nowe ziemie jako opływające w dostatek, zwłaszcza w złoto i srebro, a tubylców jako niegroźnych i łatwych do obrabowania. Europa doświadczyła masowej euforii. Na wyprawę zgłaszali się nawet stateczni rzemieślnicy, którzy porzucali swoje zajęcia, by sięgnąć po złoto Nowego Świata. Tak jak przed pierwszą wyprawą Kolumb miał problem, by zebrać załogi trzech statków, tak przed drugą wyprawą musiał zorganizować selekcję i ostatecznie na 15-17 statkach popłynęło 2-2,5 tys. ludzi.
Wyprawa nie odkryła wielkich bogactw, a despotyczny styl bycia Kolumba zraził wielu jego podwładnych. Kolumb miał zorganizować jeszcze dwie wyprawy, ale umarł zgorzkniały, świadom, że nie znalazł drogi do Indii, którą odkrył (opływając Afrykę) Vasco da Gama. Do dziś uczeni spierają się, czy Kolumb zdawał sobie sprawę, że odkrył nieznany wcześniej kontynent.
Jednak złote bogactwa Ameryki eksplorowali inni.
El Dorado i konkwistadorzy
Pierwsi odkrywcy Ameryki dowiedzieli się o pewnym tajemniczym rytuale rdzennych mieszkańców tego kontynentu. Otóż jedno z plemion w ramach rytuału inicjacyjnego oklejało swojego wodza złotym pyłem i zanurzało w jednym z andyjskich jezior. Tak powstała legenda o El Dorado (z hiszpańskiego „el hombre dorado” to złoty człowiek). Pogłoska o niezwykłych bogactwach Indian oraz tajemniczym mieście ze złota ukrytym gdzieś w Amerykańskiej dżungli rozpaliła hiszpańskich konkwistadorów i do dziś żyje jako mit w masowej wyobraźni.
Do Ameryki zaczęli przybywać poszukiwacze przygód, awanturnicy i zwykli ludzie, zwabieni mirażem łatwego majątku. Niektórzy z nich poszukiwali złota samodzielnie, inni organizowali wyprawy w głąb dżungli, jeszcze inni osiedlali się na już skolonizowanych obszarach, podejmując się rzemiosła lub prowadzenia interesów. To ci ostatni, co zresztą dla gorączek złota typowe, mieli się okazać wygranymi tej epoki.
Spośród hiszpańskich wypraw w głąb kontynentu dwie zapisały się w masowej wyobraźni, nie tyle ze względu na przywiezione przez nie bogactwa, co raczej przez ich efekt: zniszczenie dwóch niezwykle rozwiniętych cywilizacji indiańskich. Mowa oczywiście o wyprawach Hernana Cortesa i Francisco Pizarro.
Czytaj także: Srebrne monety inwestycyjne. Które są najpopularniejsze?
Cortes wylądował na wybrzeżu dzisiejszego Meksyku w 1519 r. po ośmioletnim pobycie na Kubie, w której kolonizacji brał udział. Stanął na czele grupki awanturników i ruszył, by zniszczyć państwo Azteków. Zdołał też pozyskać wsparcie kilku tysięcy wojowników z innych plemion, którzy nienawidzili Azteków. Początkowo Montezuma II, król Azteków wpuścił ich do stolicy, Tenochtitlan i obdarował hojnie złotem oraz srebrem. Jednak okrucieństwo Hiszpanów wywołało zamieszki, w których monarcha zginął, a Cortes został zmuszony do nocnej ucieczki po wąskiej grobli przez jezioro, w którym zatonęła większość skarbów i artyleria. Już w 1521 r. wrócił i ostatecznie zniszczył Tenochtitlan i całą cywilizację Azteków. W nagrodę został gubernatorem Meksyku, jednak po kilku latach padł ofiarą intryg politycznych i zmarł w zapomnieniu.
Pizarro ruszył na swoją pierwszą wyprawę 1524 r., skuszony sukcesem Cortesa i legendami o Viru, krainie pełnej złota. Jednak dopiero trzecia wyprawa do Peru, rozpoczęta w 1530 r. przyniosła sukces. Pizarro zdołał podbić Imperium Inków i pojmać ich władcę Atahualpę. Władca obiecał, że w ramach okupu napełni komnatę złotem do wysokości swojej podniesionej ręki oraz przekaże dwukrotnie tyle srebra. Legenda głosi, że Hiszpanie zabili Atahualpę, a Inkowie przestali zwozić kruszec i ukryli go w jednym ze swych niedostępnych górskich miast. Szukano go jeszcze w XX wieku, ale nigdy nie udało się potwierdzić tej legendy.
Pizarro, jak większość konkwistadorów, skończył marnie. Po udanym podboju został mianowany wicekrólem Peru, ale w wyniku spisków i walk o władzę zginął zamordowany w 1542 r.
Czytaj także: Niedobory srebra wywindują ceny jeszcze bardziej
Srebro z Potosi
Potosi, nazwa miasta w górzystym regionie Boliwii, stało się w języku hiszpańskim synonimem fortuny. Górnicze miasteczko zostało założone w połowie XVI wieku na przebogatych złożach srebra. Wkrótce stało się największym miastem Nowego Świata i jednym z najbogatszych miast świata. Na początku XVII w. liczba jego mieszkańców przekraczała 200 tys., co było ilością porównywalną z takimi metropoliami jak Paryż czy Londyn, a znacznie większą niż liczył sobie ówczesny Rzym.
W latach 1556-1783 wydobyto spod góry Cerro Rico 41 tys. ton srebra, z czego 8,2 tys. stanowiło zysk korony hiszpańskiej. Według obecnych cen oznacza to, że wydobywano tam srebro o wartości niemal 200 mln. USD rocznie. Należy jednak pamiętać, że w ówczesnym świecie były to kwoty wręcz wstrząsające, zarówno ze względu na znacznie niższą ogólną wartość gospodarki światowej, jak i na rolę srebra jako pieniądza. Wystarczy powiedzieć, że za roczną produkcję srebra z Potosi w połowie XV w. (czyli przed napływem amerykańskich kruszców) można by było wyposażyć kontyngent ok. 30 tys. rycerzy.
W kopalniach złota pracowali głównie miejscowi Indianie, w większości jako wolni, opłacani robotnicy najemni. Jednak ze względu na ciężkie warunki pracy, spowodowane m.in. używaniem rtęci w procesie wydobywania srebra, która zatruwała robotników oparami, wkrótce zabrakło lokalnej siły roboczej. Wówczas zaczęto sprowadzać tam niewolników z Afryki. Boliwia do dziś jest jednym z najbardziej zróżnicowanych rasowo krajów na świecie.
Czytaj także: Jak inwestować w srebro?
Na początku XIX w. najbogatsze złoża srebra się wyczerpały. W Potosi zaczęto wydobywać głównie miedź. Obecnie produkcja tamtejszych kopalń przypomina strukturę wydobycia KGHM, a w Potosi mieszka ok. 160 tys. osób.
Gorączki złota związane z odkryciem Ameryki były częścią większego zjawiska, zwanego „gorączką kolonizacyjną”. XVI wiek to czas powstawania i upadków wielkich fortun, najczęściej zbudowanych na zwożonym z Nowego Świata złocie i srebrze. Gwałtowny napływ kruszców z Ameryki wywołał hiperinflację, gdyż dało to podobny efekt jak dzisiejszy dodruk pieniądza.
Jednocześnie XVI-wieczna gorączka złota stała się motorem napędowym do nowych wypraw, które rozszerzyły granice świata znanego Europejczykom.
By Pedro Lira, Public Domain, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=137062
Comments
Jedna odpowiedź do „Wielkie gorączki złota vol. 1 – Odkrywanie Ameryki”
[…] Wielkie gorączki złota vol. 1 – Odkrywanie Ameryki […]