Przejdź do treści

WIG20 i złoto – dobry duet

10-15% złota fizycznego w portfelu – to bezpieczna część zdywersyfikowanego portfela, która pomoże łatwiej znieść gorsze chwile. Dzisiaj widać to doskonale.

Złoto nie płaci dywidendy. Złoto często nie da zarobić. Złoto nie jest dla szybkich i wściekłych, więc bardzo często nie jest ono darzone sympatią przez inwestorów poruszających się głównie na rynkach finansowych.

Ale złoto to ten zdroworozsądkowy pierwiastek, który w odpowiednim momencie daje nam choć odrobinę poczucia bezpieczeństwa, tak niezbędną w sytuacjach kryzysowych, kiedy towarzyszą nam bardzo mocne emocje i łatwo o pochopną decyzję.

WIG20 i złoto, źródło: Stooq.pl

Na powyższym wykresie widzimy pewną zależność pomiędzy złotem, a indeksem WIG20. Od połowy 2015 roku do początku 2017 WIG20 znajdował się w głębokim dołku. W tym czasie złoto w PLN notowało wzrosty. 2017 rok, to rok umacniania się złotówki. Złoto taniało w PLN (choć w USD drożało), zaś WIG20 notował duże wzrosty. Od początku 2018 sytuacja po raz kolejny ulega zmianie – WIG20 idzie w dół, złoto w PLN w górę.

Portfel może zawierać może oczywiście różne składowe – modne ostatnio spółki gamingowe czy kryptowaluty. Różne też mogą być proporcje. Złoto w ciągu tych trzech lat zyskało 8,05%. WIG20 stracił ponad 10%. Zatem 10-15% zawartość złota nie będzie w stanie zrównoważyć tak dużego spadku głównego indeksu GPW. Jednak pewna część kapitału może być „lotna” (np. 15% „żelaznej rezerwy w złocie”, 35% w ruchu i 50% w papierach), dzięki czemu będziemy w stanie zarabiać na obu klasach aktyw, mając jednocześnie minimalne zabezpieczenie.

Można też kierować się zasadą „100 minus wiek”, czyli 35 letni inwestor mógłby ulokować 35% w złocie, zaś 65% lokować w aktywa bardziej ryzykowne, ale też dające szansę na większe zyski, lub chociaż dywidendy.

Nie należy zapominać o czynniku psychologicznym. Mając 100% środków w papierach wartościowych, możemy stracić dosłownie wszystko (najczarniejszy scenariusz). W przypadku złota bankructwo jest czymś, co bardzo trudno sobie wyobrazić. Przez wzgląd na ograniczoną podaż i zagwarantowany, minimalny popyt ze strony chociażby przemysłu, złoto zawsze będzie posiadało wartość. Raczej mało prawdopodobne jest także, by cena złota spadła poniżej obecnego kosztu wydobycia, przy zachowaniu aktualnego popytu. Spadek rentowności i zamknięcie kopalń zaowocuje spadkiem podaży, a co za tym idzie – wzrostem cen. Jeżeli zatem chcemy rozsądnie dywersyfikować portfel, trudno wyobrazić sobie lepszą opcję, niż złoto.