Złoto można jeść. Nie ma smaku, jest chemicznie obojętne i przechodzi przez ludzki organizm, nie wchłaniając się do niego. Więc po co właściwie to robić? Dla prestiżu. Dekoruje się nim najbardziej wyszukane dania i desery.
[adrotate banner=”102″]
Zobacz pozostałe artykuły z #AkademiaGoldenmark
Nie każde złoto nadaje się do jedzenia. W grę wchodzi złoto 24-karatowe, bez żadnych domieszek, przygotowane wcześniej odpowiedni sposób – sprasowane i rozwalcowane do grubości ułamka milimetra. Co ciekawe, na całym świecie funkcjonuje jedynie 16 firm, które specjalizują się w produkcji złota spożywczego.
Delikatne, miękkie, kruche płatki, bez problemu przechodzą przez układ trawienny, nie stwarzając zagrożenia dla człowieka. W takiej formie jest ono dopuszczone do sprzedaży w całej Unii Europejskiej i Ameryce, i figuruje pod kodem spożywczym E-175.
Jedzenie złota nie jest wymysłem dzisiejszych kucharzy. Idea ta znana była ludziom od dawna – co najmniej od średniowiecza. Z uwagi na swoją wysoką cenę, złoto jako ozdoba jedzenia czy napojów, zawsze związane było związane z wystawnym życiem dworskim. Nawet dziś, choć dostępne może być w fast foodzie, trzeba zapłacić za nie odpowiednią cenę. Słynny „Douche Burger” serwowany w Nowym Jorku, zawiera homara, kawior, trufle i burgera zawiniętego w złoto. Jego cena to 666 dolców.
Złota woda
Najbardziej znanym przykładem spożywczego zastosowania w Polsce jest jednak z pewnością Goldwasser – gdański specjał, którego historia sięga XVI wieku. Jego twórca był Ambroży Vermoolen, który do Prus przybył z belgijskiego Lier, jako uchodźca religijny. Wraz z nim, do Gdańska przyjechała receptura na 38-procentowy likier o charakterystycznym, ziołowo-korzennym smaku, przyrządzanym z mieszanki dwudziestu ziół i przypraw. Tym, co wyróżnia Goldwasser na tle innych wyrobów alkoholowych tego typu, są drobinki 24-karatowego złota, unoszące się w płynie.
Jak głoszą legendy, miłośnikami tego trunku byli m.in. car Rosji Piotr I, król Francji Ludwik XIV, a także caryca Rosji Katarzyna Wielka. O Goldwasserze pisał w Panu Tadeuszu Adam Mickiewicz:
„Sędzia otworzył puzderko zamczyste,
w którym rzędami flaszek białe stercza głowy,
wybiera z nich największy kufel kryształowy
(dostał go Sędzia w darze od księdza Robaka),
wódka to gdańska, napój miły dla Polaka.
Niech żyje! Krzyknął Sędzia, w górę wznosząc flaszę,
Miasto Gdańsk, niegdyś nasze, będzie znowu nasze!
I lał srebrzysty likwor w kolej, aż na końcu
zaczęło złoto kapać i błyskać na słońcu”.
(IV księga „Pana Tadeusza”).
Po wojnie Goldwasser przez pewien czas produkowany był przez Polmos, jednak w pewnym momencie produkcja przeniesiona została do Niemiec i tam już pozostała.
Goldwasser to nie jedyny alkohol zawierający złoto, produkowany w Europie. W Amsterdamie produkowany jest Gold Strike – cynamonowy likier, który zawiera złote płatki, a także szwajcarska wódka cynamonowa Goldschläger (43,5 proc. alkoholu) – również z płatkami złota.
Złoto w celach kulinarnych wykorzystywane jest na całym świecie. W Japonii wykorzystywane jest do przyrządzania ekskluzywnego sushi, w Dusseldorfie serwują Golden Keiserschnitzel – sznycel pokryty płatkami złota, lecz najczęściej dekoruje się nimi desery. I tym samym sformułowanie „zakosztować luksusy” nabrało zupełnie nowego znaczenia.
[adrotate banner=”102″]
Fot. Manolo Gómez, flickr.com, CC BY 2.0