Złoto nie płaci dywidendy, ale też nie może zbankrutować, czyli o sensie inwestowania w metale szlachetne

Obserwowane w ostatnim czasie spadki cen surowców i zawirowania w światowej gospodarce zwróciły uwagę szerokiej publiczności na rynek złota. Analitycy wyprzedzają się w prognozach cen uncji i debatują nad sensem inwestycji w ten kruszec. Dlaczego wywołuje on tyle emocji i skąd wzięła się jego historyczna wartość?

Szacuje się, że złoto odkryto jakieś 6 tysięcy lat temu. W starożytności było najwartościowszym z metali, cenionym za swą trwałość i walory estetyczne. Złoto zdobiło komnaty i szaty władców, dłonie dobrze sytuowanych kobiet i przez lata stanowiło środek płatniczy. O złoto toczono wojny, rozpoczynano dalekie podróże, pojawiało się w legendach, baśniach i sztuce. Było także jednym z powodów rozwoju nauki znanej obecnie jako chemia, gdyż celem pradawnych alchemików obok wynalezienia panaceum i eliksiru nieśmiertelności było odkrycie kamienia filozoficznego – substancji zamieniającej ołów w złoto.

Złoty skarb

Wartość złota wynika z chęci ludzi do jego posiadania. Różne kultury uznawały różne rzeczy (jak np. muszle, czy duże kamienie) za wartościowe w innych momentach historii. W przypadku złota, popyt na nie miał kilka przyczyn. Jest po prostu atrakcyjne i od początku cenione za walory wizualne. Około 50% światowego popytu generowane jest przez branżę jubilerską. Ponadto jest traktowane jako przechowalnia kapitału. Nadaje się do tego głównie z dwóch względów. Jest relatywnie rzadkie. Z jednej strony na tyle popularne, że znane w większości krajów i kultur, z drugiej ograniczone w stopniu, który sprawia, że popyt zawsze przewyższa podaż. Nie ulega zepsuciu ani nie rdzewieje. Te cechy sprawiają, że jest przydatnym, trwałym i wytrzymałym magazynem wartości i prawie zawsze będzie akceptowane. Łatwa rozróżnialność, trwałość, niewchodzenie w reakcje chemiczne, plastyczność i wystarczające zasoby spowodowały, że złoto było doskonałym materiałem na pieniądz.

Waluta

Przez większość XVII-XX wieku, pieniądz papierowy emitowany przez rządy narodowe musiał być denominowany w stosunku do złota. W systemie monetarnym zwanym parytetem złota, pieniądz był odpowiednikiem określonej wagi złota. Emitenci gwarantowali wykupienie wydanych pieniędzy za złoto. Handel międzynarodowy wprowadzony był przy wykorzystaniu jego wykorzystaniu, stąd kraje musiały posiadać rezerwy kruszcu zarówno z ekonomicznych, jak i politycznych względów. Taki system cechowała stosunkowo duża stabilność, jako że podaż złota była powodowana głównie odpływem dużych jego ilości lub odkryciem nowych złóż. Rządy nie mogły manipulować ilością pieniędzy w obiegu, bo złota nie można dodrukować, czy sztucznie wpływać na jego kurs. Jest też trwałe, prawie niezniszczalne, akceptowalne i rozpoznawalne odkąd tylko zostało odkryte. System ten miał swoje lepsze i gorsze dni. Część krajów wyłamywała się z niego, dwie wojny światowe i kryzys gospodarczy namieszały w świecie finansów. W 1944 r. w Bretton Woods podpisano porozumienie, którego celem było doprowadzenie do stabilizacji kursów i wymienialności walut krajów Międzynarodowego Funduszu Walutowego na złoto. Kraje, które podpisały porozumienie zobowiązały się do utrzymywania wartości swoich walut wobec dolara (wahania kursu mogły wynosić 1%) i równowartości w złocie. Tym samym amerykański dolar stał się walutą międzynarodową o znaczeniu globalnym. W 1973 r. system załamał się, kiedy Richard Nixon zadecydował o zaprzestaniu wymienialności dolara na złoto. Stanom Zjednoczonym brakowało złota koniecznego do zabezpieczenia całej waluty jaką wydrukowano, a wydrukowano ze względu na dynamiczny rozwój handlu międzynarodowego. Rósł popyt krajów na rezerwy walutowe, które z powodu płynności częściej były gromadzone w dolarach aniżeli w złocie. Tutaj tkwił główny problem ze złotem. Okazało się, że nie jest możliwe jednoczesne utrzymywanie sztywnego kursu walutowego, niezależnej polityki pieniężnej i swobody przepływu kapitału.

Współcześnie, nie ma kraju, w którym wymaga się, aby wszystkie emitowane przez niego pieniądze znajdowały pokrycie w rezerwach złota. Niemniej jednak, kraje wciąż magazynują ogromne pokłady złota na wypadek inflacji, czy innej klęski gospodarczej, co roku zwiększając swoje rezerwy.

Uniwersalny kruszec

Złoto jest jednym z najbardziej śledzonych i najczęściej handlowanym z surowców. Oprócz celów monetarnych jest wykorzystywane w medycynie, jubilerstwie i elektronice. Wraz z rozwojem technologii i dostępności rynku Forex, inwestorzy mogą zawierać transakcje na rynku walutowym. Wielu wykorzystuje złoto do celów inwestycyjnych albo jako hedge przeciw inflacji czy recesji. Jego cena wyrażana jest w dolarach amerykańskich (rys. 1), a ustalana przez 11 największych instytucji finansowych nim handlujących jak m.in. Barclays Bank, Bank of China, Goldman Sachs International czy HSBC.

Ceny złota w USD, Źródło: https://www.quandl.com/data/LBMA/GOLD-Gold-Price-London-Fixing

Obserwując historyczne ceny złota widać wpływ wydarzeń na świecie na zmiany jego notowań.

1973-1976 – lata ogromnej recesji w Stanach Zjednoczonych, 4-krotny wzrost cen ropy (droga ropa = inflacja) i 15% spadek produkcji złota.

Koniec lat 70-tych – czas, kiedy złoto podrożało ponad 3-krotnie. MFW podjął decyzję o odbudowie zapasów złota, zwiększała się inflacja w USA, zaobserwowano duże zapotrzebowanie na złoto z Bliskiego Wschodu, spopularyzowano instrumenty pochodne oparte na złocie, wprowadzono stan wojenny w Iranie, a sytuacja polityczno-gospodarcza na świecie pogarszała się. Rosły napięcia polityczne na linii wschód-zachód, a USA wstrzymało aukcje złota.

Początek lat 80-tych – działania podjęte w celu ustabilizowania sytuacji gospodarczo-politycznej zaczęły przynosić skutki. Spadała inflacja w Stanach Zjednoczonych, FED podniósł stopy procentowe, wzrosło zaufanie do dolara. Spadł popyt na złoto ze strony krajów rozwijających się.
Od tego czasu cena kruszcu oscylowała około $400 za uncję aż do końca XX wieku, kiedy to Wielka Brytania ogłosiła, że planuje wyprzedaż krajowych rezerw.

W nowym milenium ceny złota zostały wywindowane do historycznych szczytów, na co wpływ miały m.in.:

  1. atak terrorystyczny na WTC 11 września 2001 r.
  2. inwazja USA na Irak,
  3. słaby dolar,
  4. Irański program nuklearny,
  5. światowy kryzys finansowy,
  6. zagrożenie funkcjonowania strefy euro, w tym sprawa Grecji,
  7. napięta sytuacja w Libii, Egipcie, na Ukrainie.

Powyższa analiza pozwala stwierdzić, że cena złota napędzana jest przez kilka głównych czynników, wymienionych już wcześniej czyli:

  1. rezerwy walutowe tworzone przez banki centralne,
  2. kurs dolara. Cena złota jest zazwyczaj odwrotnie skorelowana z ceną kursem amerykańskiej waluty. Kiedy dolar umacnia się względem najważniejszych walut, ceny towarów spadają. Kiedy się osłabia – zazwyczaj rosną. Wynika to z faktu, że handluje się nimi na międzynarodowych rynkach, a płaci się w amerykańskiej walucie. Inwestorzy zagraniczni muszą zatem najpierw kupić dolary. Im dolar jest tańszy, tym większą siłę nabywczą posiadają zagraniczni inwestorzy i mogą oni kupić więcej, co z kolei powoduje wzrost ceny. Podobna zależność działa w drugą stronę. Ponadto wartość dolara słabnie w czasie kryzysu, czy zawirowań gospodarczych, a wtedy inwestorzy zwracają swoją uwagę w stronę złota, jako bezpieczniejszego aktywa,
  3. chęć ochrony kapitału – traktowany jako zabezpieczenie przed dewaluacją waluty, inflacją i deflacją, a także niestabilnością polityczną. Nic tak nie pomaga cenie złota jak wojna,
  4. podaż, czyli zasoby złota,
  5. światowy popyt na wyroby jubilerskie i przemysłowe.

W inwestowaniu nie można ignorować wpływu psychologii człowieka. Najlepsze czasy dla złota szły w parze ze strachem i niepewnością, a te z kolei były powodowane recesjami gospodarczymi i kryzysami politycznymi. Złoto jest dobrym zabezpieczeniem przed inflacją, ale na pewno nie jedynym. Surowce ogółem zyskują na wartości, kiedy inflacja szaleje. Można więc próbować inwestowania w surowiec jako taki, instrumenty pochodne, ETF-y albo spółki wydobywcze, w przypadku których kluczem są niskie koszty produkcji. Jedyne czego nie chcesz w czasie inflacji to siedzieć na gotówce i patrzeć jak zjada ona wartość Twoich pieniędzy.

Co jednak o złocie uważa, znany chyba wszystkim, inwestor i drugi najbogatszy człowiek świata – Warren Buffet? Nie inwestuje w nie i nie zamierza, z uwagi na zasady inwestycyjne jakimi się kieruje. Jedną z podstawowych jest użyteczność tego, w co ma włożyć pieniądze. Nie interesują go firmy, które niczego nie produkują, a których akcje kupowane są w nadziei że w przyszłości będą więcej warte. Złoto ma jego zdaniem dwie wady: niczego nie produkuje i nie ma dużego zastosowania. Oczywiście, jest wykorzystywane chociażby w jubilerstwie, czy elektronice, jednak popyt w tych sektorach jest mocno ograniczony. Jego zdaniem większy sens ma inwestycja choćby w ziemię, która przyniesie plon czy spółki, które wypłacą dywidendę. Z drugiej strony złoto nie jest jedynym metalem szlachetnym. Platyna i srebro w dużo większym stopniu wykorzystywane są w przemyśle. Platyna przede wszystkim w rozwijającym się sektorze motoryzacyjnym, srebro natomiast na szeroką skalę w medycynie i elektronice. Złoto nie spełnia wymogów przydatności Buffeta. Nie jest niezastąpione, jak w wielu przypadkach jest srebro. Tworzy biżuterię, która jednak nie ma żadnego praktycznego zastosowania. Jego cena zależna jest w dużej mierze od polityki USA i często nieprzewidywalnych wydarzeń na świecie. W związku z tym, jego zdaniem nie jest dobrym materiałem na inwestycje.

Metale szlachetne oferują unikalną ochronę inflacyjną, nie niosą ryzyka kredytowego, mają ograniczoną podaż – nie można ich dodrukować. Są pewnym rodzajem ubezpieczenia od przewrotów politycznych. Z punktu widzenia teorii inwestycji są także nisko lub negatywnie skorelowane z innymi klasami aktywów takich jak akcje, czy obligacje. Oznacza to, że nawet niewielki procent metali szlachetnych w portfelu zmniejszy jego zmienność, jak i ryzyko. Należy jednak uważać na zmienność tych surowców, bo pozostawione same sobie mogą doprowadzić do dużych strat. Warto traktować je raczej jako dodatek, przemyślany element dywersyfikacji portfolio niż główny cel inwestycyjny.