Kurs złota kończy ostatni tydzień czerwca na procentowym minusie i kosztuje ponad 1240 dolarów za uncję. Całe pierwsze półrocze było jednak udane – kruszec zyskał w tym czasie niecałe 8 procent. Praktycznie w tych samych nastrojach kończą posiadacze srebra. Choć ostatni tydzień przyniósł symboliczną korektę, to pierwsze sześć miesięcy roku zakończyło się 4-proc. wzrostem.
Niestety umocnienie złotego w ostatnich miesiącach sprawiło, że dla polskich inwestorów pierwsza część 2017 roku nie była tak udana. Złoto wyrażone w krajowej walucie spadło o 4,5 proc., zaś srebro niecałe 8 procent. Warto było za to inwestować w pallad, który okazał się prawdziwym hitem na tle właściwie całego rynku. Jego cena wzrosła w złotym aż o 10 procent.
Czy obecne trendy utrzymają się również w kolejnych sześciu miesiącach? W drugiej połowie roku kluczowa dla złota będzie odpowiedź, czy Rezerwa Federalna po raz trzeci podniesie stopy procentowe i jak bardzo zdecyduje się ograniczyć sumę bilansową. Choć bezrobocie w USA jest na rekordowo niskim poziomie 4,3 proc., a inflacja szybciej lub wolniej zbliża się do długoterminowego celu Fed, to tempo rozwoju amerykańskiej gospodarki pozostaje dużym znakiem zapytania.
Ważną rolę rozegra Donald Trump. Nowy prezydent USA póki co jest bardzo nieskuteczny na krajowym podwórku i wciąż nie znane są losy jego sztandarowych projektów z kampanii wyborczej, czyli obniżki podatków i planu gigantycznych inwestycji w amerykańską infrastrukturę. Znaczenie Trumpa dla rynku złota dodatkowo potęguje fakt, że jego skuteczności przygląda się również wspomniany wcześniej Fed, co może mieć znaczenie dla ewentualnej podwyżki w grudniu.
Dochodzą do tego ryzyka geopolityczne, związane dzisiaj nie tylko głównie z Syrią, ale również Koreą Północną. W miniony weekend Trump stwierdził w rozmowie z Mun Dze Inem, prezydentem Korei Południowej, że nadszedł kres „strategicznej cierpliwości” USA wobec komunistów z północy. Trump dodał, że ma już plan wobec dalszych działań, które skieruje przeciwko Pjongjangowi.
Posiadacze złota z pewnością będą się przyglądać Wall Street. Amerykańska giełda ma za sobą osiem lat praktycznie nieprzerwanej hossy, w trakcie której najważniejsze indeksy potroiły swoją wartość. Wysokie wyceny spółek mogą niepokoić inwestorów, którzy obawiają się głębszej korekty. Ewentualne załamanie na rynku z pewnością przełożyłoby się na umocnienie notowań metali szlachetnych – w minionych kwartałach to właśnie mocna Wall Street hamowała wzrosty cen złota i srebra.