Media piszą dziś o tym, że złoto pobiło wyznaczyło nowy, historyczny rekord – 1 940 USD. Nominalnie rzeczywiście jest to rekordowy poziom. Jednak jest też drugie dno tej historii.
Z pewnością obecna sytuacja na świecie napędza popyt na bezpieczne aktywa jak np. złoto, co z kolei przekłada się na wzrost ich ceny. Jeżeli jednak spojrzymy na wykres ceny złota skorygowany o inflację, dostrzeżemy, że dzisiejsza cena złota nie jest rekordowa. 1 825 dolarów z 2011 roku, to nie to samo 1 825 dolarów, co dzisiaj. Gdybyśmy uwzględnili spadek siły nabywczej pieniądza, cena złota w 2011 roku, wyrażona w dzisiejszym dolarze, wynosiła 2 076 dolarów, a więc prawie 140 dolarów więcej.

Cena złota skorygowana o inflację. Źródło: https://www.macrotrends.net/1333/historical-gold-prices-100-year-chart
Złoto drożeje nie tylko z uwagi na wzmożone zainteresowanie. Działa także ujemna korelacja z dolarem, która szczególnie widoczna jest w długim terminie. W cenie złota zawarte są koszty wydobycia i dostarczenia złota na rynek. Część z tych kosztów uwzględnia inflację – drożeją maszyny i inny sprzęt, wzrastają płace.
Patrząc na wykres ceny złota warto zatem pamiętać, że odzwierciedla on nie tylko chwilową hossę, ale także pewien długoterminowy trend. Cena złota nie może spaść poniżej kosztu jego wydobycia, ponieważ wówczas wydobycie stanie się nieopłacalne i zacznie spadać podaż, windując cenę złota. Z kolei koszt wydobycia, z wielu względów – również z powodu inflacji – rośnie.
Bezprecedensowa skala luzowania ilościowego w USA i groźba dalszego rozwoju pandemii COVID-19 pokazują, że być może niezbyt szybko ujrzymy złoto w cenie niższej, niż obecna. A być może w przyszłości złoto po mniej niż 2 000 USD będzie równie abstrakcyjne, jak dziś złoto za mniej, niż 400 dolarów w latach 90-tych.