Zaskakujący komunikat Rezerwy Federalnej sprawił, że złoto spadło lekko poniżej 1300 dolarów za uncję, kończąc na minusie drugi tydzień z rzędu. Tylko niewielkim wsparciem dla metali szlachetnych było w piątek zaostrzenie konfliktu pomiędzy Koreą Północną a resztą świata.
FED już w październiku ruszy z ograniczaniem sumy bilansowej. W dodatku najpewniej jeszcze w tym roku podniesie stopy procentowe, wynika z komunikatu po środowym posiedzeniu. Szanse na taki scenariusz wynoszą już ponad 70 procent. Tu duża zmiana, patrząc przez pryzmat ostatnich tygodni. Jeszcze pod koniec sierpnia, kontrakty terminowe sugerowały zaledwie 30-proc. prawdopodobieństwo.
Obie decyzje były silnie „jastrzębie” i niekorzystne dla notowań metali szlachetnych. Złoto w tym dniu spadło o 15 dolarów na uncji, tracąc psychologiczne wsparcie na poziomie 1300 dolarów. Ostatecznie tydzień zakończył się dla kruszcu 1,8-proc. spadkiem. Tradycyjnie jeszcze głębiej spadło srebro i zakończyło handel w piątek lekko poniżej 17 dolarów za uncję, czyli 3,5-proc. poniżej wyniku z poprzedniego tygodnia. Niemal identycznie zachowała się cena platyny, a korekta ominęła tylko pallad, które zakończyło tydzień na remis.
Notowania kruszców podniosły się dopiero w piątek, kiedy inwestorzy byli świadkami kolejnej odsłony zaczepek pomiędzy Koreą Północną a resztą świata. Ri Jong Ho, szef tamtejszego MSZ oznajmił przed ONZ, że jego kraj może przeprowadzić próbę bomby wodorowej na Oceanie Spokojnym. Zapowiedź została poprzedzona kolejną serią inwektyw pod adresem Donalda Trumpa.
Kolejny wzrost napięcia na Półwyspie Koreańskim nie powinien jednak skutkować trwalszym umocnieniem cen kruszców. Złoto w minionym tygodniu przebiło psychologiczną barierę 1300 dolarów za uncję, więc kupujący będą potrzebowali dużo mocniejszych argumentów. Jeśli te się nie pojawią, korekta może się jeszcze pogłębić. Przestrzeń do dalszych spadków jest już jednak ograniczona. Kurs złota w ciągu ostatnich 2 tygodni spadł już o 50 dolarów na uncji, co powinno uruchomić popytową stronę rynku. O ile więc kontynuacja korekty wchodzi w grę, tak cena nie powinna spaść poniżej 1280 dolarów za uncję.
Wyjątkowo ciekawie zapowiadają się najbliższe sesje dla platyny i palladu. Dzięki rajdowi palladu, którego cena w ciągu dwóch lat wzrosła dwukrotnie, różnica pomiędzy metalami wynosi już zaledwie 10 dolarów na uncji. To przede wszystkim efekt spadającej popularności silników diesla na rzecz jednostek benzynowych, w których pallad ogranicza emisję zanieczyszczeń. Metal ma więc historyczną szansę, żeby dobić do pułapy platyny. W ciągu ostatnich 20 lat zdarzyło się to tylko raz. Taki stan trwał zaledwie kilkanaście miesięcy.